Wycinanie konkurentów, czyli kampania nabiera rozpędu

Wycinanie konkurentów, czyli kampania nabiera rozpędu

Od kiedy zabronione zostało umieszczanie elementów agitacji wyborczej na słupach, przed każdymi wyborami jest schludniej. Obietnice kandydatów przeniosły się na płoty. Są płoty przede wszystkim świadectwem przekonań właścicieli posesji. Na ogół goszczą kandydatów odpowiadających ich poglądom.

To od wewnątrz. Na zewnątrz, od strony ulicy, spotykają się z obojętnością bądź aplauzem, albo z duszącą grdykę dezaprobatą. Bo ulicami chodzą bezideowcy oraz zażarci protagoniści i antagoniści kandydatów, czy może bardziej stojących za nimi podmiotów politycznych.

Są też płoty nieskalane ideą, gdzie nie da się przyporządkować sympatii politycznych ich właścicieli. Może to wynikać z obojętności, albo z bojaźni o zaszufladkowanie. Przecież warto mieć jakiś margines bezpieczeństwa w dyskusji o przekonaniach.

Są też płoty koedukacyjne, gdzie obok siebie goszczą banery ostrych przeciwników. Tak jest w przypadku niektórych firm. Właściciele nie chcą być przypisani do którejś ze stron, bo to może szkodzić biznesom. Chociaż chleb wydaje się apolityczny.

Są też banerowi wojownicy. Tuszą, że wycięcie jakiejś twarzy, doda poparcia ich opcji. Właśnie zostało zniszczonych 10 plakatów dwóch znanych samorządowców w Białej Podlaskiej. Ktoś wyciął środki poprzez eliptyczne ruchy ostrym narzędziem. Do tej pory był kandydat, a została kandydacka pustka. Możliwości są dwie. Mógł to być zwykły chuligański wybryk. Jednak wycięcie tych samych twarzy na kilku różnych ulicach zdaje się przesądzać, że było to działanie metodycznie polityczne. Oho, idziemy do zwycięstwa, depcząc przeciwnika.

A co zostanie wycinającemu, kiedy wycięci zdobędą mandaty?

Jerzy Ryszard Dzik

Ponieważ sprawa jest niemiła, zatarliśmy pozostałe części banerów, umożliwiające zidentyfikowanie postaci. 

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy