Polskie firmy produkują w Brześciu, mieście przyjaznym biznesowi. Z wizytą za Bugiem (cz. 2)

Polskie firmy produkują w Brześciu, mieście przyjaznym biznesowi. Z wizytą za Bugiem (cz. 2)
fot. Jacek Korwin

Mało kto wie, że Brześć, największe miasto Białorusi położone przy granicy z Polską, to nie tylko ciekawe miejsce turystyczne, ale także atrakcyjna lokalizacja dla prowadzenia biznesu – z racji istnienia tam Wolnej Strefy Ekonomicznej Brześć. Działa w niej kilkadziesiąt firm z 20 krajów, w tym kilkanaście polskich. Poniżej publikujemy rozmowę z prezesem przedsiębiorstwa Stomil Sanok BR Ignacym Szyszko.

Jak już pisaliśmy tutaj, dziennikarze „Podlasianina” – wraz z koleżanką i kolegami m.in. z „Tygodnika Siedleckiego” i radio Eska2 – skorzystali z zaproszenia Brzeskiego Związku Dziennikarzy i na początku marca udali się za wschodnią granicę. Na szczęście nie musieliśmy stać w minimum 10-godzinnej kolejce na przejściu granicznym, bowiem zapewniono nam transport w obie strony autem korpusu konsularnego (z literami CC na czerwonej tablicy), pozwalającym ominąć koszmarnie długą kolejkę do odprawy, głównie białoruskich samochodów osobowych. Kierowcy towarzyszył doskonale nam znany i od wielu lat współpracujący z naszymi redakcjami Władimir Szparło, twórca założonego wkrótce po ogłoszeniu przez Białoruś niepodległości pisma „Wiecziernyj Briest” („Wieczorny Brześć”).

O tym, że ponad 340-tysięczny Brześć to duży administracyjny, edukacyjny i kulturowy ośrodek Białorusi, już wiedzieliśmy – chociażby z wcześniejszych w nim wizyt. Miasto o tysiącletniej historii jest kulturalną i edukacyjną atrakcją turystyczną, ciekawym i wygodnym miejscem dla podróżnych, z licznymi hotelami, restauracjami, kasynami i klubami nocnymi, a także pięknie odrestaurowanymi zabytkami i nowoczesną bazą sportową. Choć trzeba od razu zaznaczyć, że w ostatnich dwóch latach, tj. od kiedy wybuchła wojna Rosji z Ukrainą, ruch turystyczny z Polski – co zresztą nie dziwi – zamarł całkowicie.

Sporym zaskoczeniem było jednak dla nas, że to szóste pod względem liczby mieszkańców i drugie pod względem zajmowanego obszaru miasto Białorusi – jak i cały obwód brzeski – są również bardzo przyjazne dla biznesu. Współczesny Brześć to duże przemysłowe i transportowe centrum, usytuowane na styku dwóch potężnych wspólnot gospodarczych – Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej i Unii Europejskiej, w dużym stopniu przyczyniające się do rozwoju gospodarki regionu. Posiada szerokie stosunki zagraniczne i wysoką atrakcyjność inwestycyjną.

W powstałej tutaj w 1996 roku Wolnej Strefy Ekonomicznej Brześć zarejestrowanych jest dzisiaj około 80 przedsiębiorców-rezydentów z 20 krajów, którzy produkują ponad 2000 nazw produktów. Wśród nich funkcjonuje kilkanaście firm polskich, z różnych branż – transportowych, handlowych czy produkcyjnych – m.in. meblowa Black Red White, wnętrzarska VOX czy producent materaców Vegas.

Nam udało się odwiedzić firmę Stomil Sanok BR i porozmawiać z jej prezesem. Stomil Sanok BR to producent uszczelek do okien i drzwi, a także wyrobów gumowych do sprzętu AGD i dla branży motoryzacyjnej. Działa niemalże w centrum miasta (ulica Moskiewska 202, obiekty dawnego Briestskowo Elektromechanicznowo Zawoda), bowiem Wolna Strefa Ekonomiczna Brześć to nie jest jakiś wydzielony obszar, z czym kojarzy nam się w Polsce, ale raczej pojęcie. Rezydentami WSE mogą być przedsiębiorstwa mające siedzibę w różnych częściach miasta, jak i poza nim. Po prostu tam, gdzie firma kupi sobie siedzibę czy się zainstaluje, to na jej teren rozszerza się strefę ekonomiczną.

 

Rozmowa z prezesem firmy Stomil Sanok BR Ignacym Szyszko:

 

Proszę opowiedzieć nam coś więcej o przedsiębiorstwie Stomil Sanok BR.

– Stomil ma w Polsce prawie stuletnią tradycję. Są różne Stomile. Nasz jest z Sanoka, gdzie ma siedzibę nasza firma macierzysta. W sanockim koncernie produkowane są wyroby dla motoryzacji i dla medycyny, np. koreczki do buteleczek na lekarstwa do strzykawek, pasy klinowe do motoryzacji, do kombajnów.

I ten prywatny polski koncern 15 lat temu powołał do życia firmę Stomil Sanok BR z siedzibą w Brześciu. Te BR w nazwie to właśnie skrót od Brześcia. Celem tego przedsiębiorstwa była i jest współpraca z największym producentem pralek i lodówek na Białorusi, firmą Atlant Spółka Akcyjna z Mińska (Atlant to białoruski producent sprzętu AGD z wieloletnią tradycją, znanego szczególnie wśród starszej części polskiego społeczeństwa pod nazwą Минск, czyli Mińsk; polskim dystrybutorem sprzętu Atlant jest firma MPM, i to pod tą nazwą nadal można u nas kupić białoruskie pralki czy lodówki – przyp. JK).

Jesteśmy jednym z głównych dostawców dla Atlanta wyrobów z gumy: rurek odpływowych i uszczelek do drzwiczek w pralkach automatycznych. Praktycznie wszystkie pralki, które schodzą z taśm Atlanta, zaopatrzone są w nasze uszczelki. Dodatkowo mamy produkcję uszczelek do okien z PCV i aluminium. Działamy głównie na rynku białoruskim, troszkę dostarczamy też do Polski, a w spokojniejszych czasach sprzedawaliśmy również na Ukrainę – teraz granica jest zamknięta, więc ten rynek nam odpadł.

Ile uszczelek produkujecie w ciągu roku?

– W dobrych czasach produkowało się kilkaset ton rocznie, teraz jest to trochę mniej, około 400-500 ton. Oczywiście w hali produkcyjnej mamy pełną automatyzację, bo uszczelek ręcznie nie da się zrobić. W zakładzie pracuje około 50 osób. Przy każdej wtryskarce musi być człowiek, który ją obsługuje: zdejmuje gotowy wyrób i odkłada do pudełka. Praca dla Atlanta jest zmianowa: trzy zmiany przez sześć dni w tygodniu, a niektóre wyroby nawet siedem dni w tygodniu. Atlant ma bardzo wysoką sprzedaż pralek, więc i duże jest zapotrzebowanie na części do nich.

Dlaczego firma powstała akurat w Brześciu?

– Trudno mi odpowiedzieć za poprzednie władze Stomilu, które zdecydowały o ulokowaniu firmy w Brześciu, bo ja tu jestem dyrektorem (po polsku prezesem) od dziewięciu lat, więc firma powstała sześć lat przede mną. Ale myślę, że wpływ na to miał przede wszystkim fakt, że głównym odbiorcą naszych produktów jest firma z Mińska.

Gdzie pan mieszka?

– W Brześciu mam mieszkanie służbowe, ale prawie co tydzień jeżdżę do Polski, do Warszawy, gdzie mam rodzinę. Niestety za każdym razem muszę odstać swoje w kolejce do odprawy granicznej.

Doświadczenie zawodowe zdobywał pan wcześniej w Polsce, w różnych firmach produkcyjnych. Czy firma na Białorusi stanowi większe wyzwanie niż taka sama w Polsce?

– Raczej nie. Ekonomika jest wszędzie taka sama, zarządzanie firmą jest uniwersalne, nie ma specjalnie różnic. Jedynie w przypadku firmy zagranicznej, takiej jak nasza, może się to różnić tym od działalności w swoim kraju, że tutaj umiejętność szybkiego podejmowania decyzji nie jest zaletą, a wręcz wadą. Trzeba wszystko dokładnie przeanalizować, jak pracownicy przyjmą daną decyzję, czy na pewno tak samo jak w Polsce. Dlatego nie należy się spieszyć z decyzjami, trzeba je bardziej przemyśleć, wziąć pod uwagę tutejszą mentalność, specyfikę danego kraju. Mam też na myśli kontakty z urzędami – są pewne niuanse, gdzie trzeba więcej czasu poświęcić na analizę, jak podejść do tej czy innej sprawy. Nie można zarządzać tak rutynowo jak Polak w Polsce, Francuz we Francji czy Amerykanin w USA. Siłą rzeczy mam pewne naleciałości z Polski, i muszę się zastanowić, czy to zda egzamin tutaj.

Jak by pan porównał pracowników polskich i białoruskich?

– Białorusini są spokojniejsi niż Polacy, rzadziej się wzburzają czy protestują. A jeśli chodzi o fachowość, są to bardzo dobrzy fachowcy, często znający język angielski. Ja mam w biurze pracowników, z których większość przychodziła tu do pracy już ze znajomością języka angielskiego. Jeśli chodzi o kadrę inżynierską, oceniam ją bardzo wysoko. Potrafią naprawić i utrzymać w pełnej sprawności, czyli w tzw. ciągu produkcyjnym, zachodnie maszyny, często nie mając do dyspozycji od ręki serwisu z Zachodu. A już w obecnej sytuacji politycznej – z wiadomych powodów – ten serwis nawet by do nas nie dojechał. Krótko mówiąc, pracuję z ludźmi utalentowanymi i dobrze wykształconymi.

Czy pralki z waszymi uszczelkami spotkać można tylko na Białorusi?

– Jeśli Atlant gdzieś wyeksportuje, to także tam. Z tego, co wiem, Atlant parę lat temu zakupił nowoczesne niemieckie linie produkcyjne, i sporo ich pralek, tylko prawdopodobnie pod innym brandem (marką), było reeksportowanych do Unii Europejskiej – Niemiec, Czech. Wtedy podaje się jako producenta „made in Europe”.

A surowce do produkcji uszczelek są tutejsze?

– Nie, pochodzą z naszego koncernu w Polsce. To są mieszanki gumowe wysokiej jakości, niewulkanizowane. My bazujemy tylko na własnym dostawcy, na naszym koncernie, bo wiemy, że jest to surowiec wysokiej jakości.

Co z waszej produkcji trafia do Polski?

– Na pewno uszczelki do okien. Jesteśmy w stanie produkować różne uszczelki. Czasem na przykład koncern powierza nam wykonanie uszczelek do różnych systemów okiennych. I gdy mamy takie zamówienia, gotowy wyrób wraca wtedy do Polski.

Mamy możliwość dostosowania maszyn do potrzeb klienta. Możemy wykonać specjalne ustniki do produkcji różnego kształtu uszczelek – na dziś jest to ponad 50 różnych wzorów uszczelek do różnych systemów okiennych.

W tej chwili z jednej naszej taśmy zjeżdżają różnego rodzaju uszczelni z gumy EPDM do okien z PCV i aluminium, a druga linia produktowa, gdzie pracują wtryskarki dla Atlanta, to komplet uszczelek do pralek automatycznych.

Na czym polegają ulgi wolnej strefy ekonomicznej?

– Dopóki nie wyjedzie od nas towar, nie musimy opłacać VAT-u. Oprócz tego były np. zwolnienia z podatku od nieruchomości przez pierwsze pięć lat oraz inne przywileje. Każdy inwestor indywidualnie negocjuje sobie z administracją strefy ekonomicznej warunki, na jakich zostanie rezydentem WSE Brześć.

Jacek Korwin

 


Pierwsza wolna strefa ekonomiczna w Republice Białoruś, właśnie w Brześciu, powstała w 1996 roku, na fali zmian gospodarczych w tym kraju. WSE Brześć stała się obszarem nowych możliwości dla innowacyjnych form prowadzenia biznesu i realizacji odważnych projektów inwestycyjnych z udziałem kapitału zagranicznego.

Istnieje wiele przyczyn, dlaczego właśnie Brześć został wybrany jako pierwsze miejsce dla innowacyjnej działalności. Są to: dogodna pozycja geograficzna, bezpośrednio przy granicy z Unią Europejską; wolny dostęp do rynków WNP / EaWG; dostępność głównych linii komunikacyjnych – dróg, linii kolejowych i komunikacji powietrznej; istnienie powierzchni produkcyjnych, posiadających rozwiniętą strukturę inżynieryjną i transportową; ludzie posiadający wysoki poziom wykształcenia, nawyki zawodowe, inicjatywę twórczą i gotowość, by dobrze wykonywać swoją pracę.

Dzisiaj WSE Brześć to 50 km kw. przestrzeni ekonomicznej z terenami produkcyjnymi, które działają dzięki przedsiębiorczości białoruskich i zagranicznych inwestorów. Na zalety WSE składają się ulgi podatkowe, preferencje celne i administracyjne oraz gwarancje prawne.

zdjęcia Jacek Korwin

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy