Punkt z liderem i 300 tys. zł od prezydenta

Punkt z liderem i 300 tys. zł od prezydenta
fot. Roman Laszuk

Przez pełną godzinę na parkiecie trwała zacięta walka

Stawką sobotniego (25.02) spotkania piłkarzy ręcznych AZS-AWF, mających mecz zaległy, była teoretycznie pozycja lidera Ligi Centralnej. Niestety, drugi raz z rzędu nie potrafili oni wykorzystać atutu własnej hali, tym razem nie dając rady prowadzącemu w tabeli KPR Legionowo. Jedyne, co może cieszyć, to uratowany w ostatniej chwili punkt oraz… czek na 300 tys. zł, jaki bialskiej drużynie wręczył prezydent miasta Michał Litwiniuk.

AZS-AWF Biała Podl. – KPR Legionowo 21:21 (11:10), karne 4:5.

AZS-AWF: Kwiatkowski (1), Wiejak, Adamiuk – Maksymczuk (1), Łazarczyk (1), Tarasiuk, Niedzielenko (9), Szendzielorz (5), Stefaniec, Mazur (2), Kozycz (2), Kandora, Antoniak, Lewalski, Baranowski, Wójcik.

KPR: Zacharski, Szałkucki – Brzeziński (3), Klapka (2), Mehdizadeh, Lewandowski (6), Tylutki, Didyk, Wołowiec (4), Chabior (6), Ciok.

Sędziowie: M. Fabryczny (Mysłowice) i J. Rawicki (Katowice).

Kary: AZS-AWF – 4 min., KPR – 2 min.

Trudno zwyciężyć, jeżeli przez połowę meczu zdobywa się tylko sześć goli, po trzy w każdym z początkowych kwadransów obu części spotkania. Akademicy jakby się umówili, że należy rzucać nie obok, a prosto w bramkarza gości Kacpra Zacharskiego. Dzięki temu zrobili z niego bohatera meczu, bo tylko tak należy nazwać zawodnika, który ma w sumie aż 18 skutecznych interwencji.

Początek należał przez to do gości. W 10. minucie, mimo że Wiktor Kwiatkowski obronił karnego rzucanego przez pochodzącego z Białej Podlaskiej Kamila Cioka, prowadzili oni 4:1, a na drugiego gola bialczan ich licznie zgromadzeni kibice musieli czekać aż do 12. minuty, kiedy gola zdobył Daniel Szendzielorz. Niedługo po tym dorzucił kolejne trzy, w tym dwa w okresie, gdy dwuminutową karę odsiadywał Łukasz Kandora, i w 20. minucie to AZS wyszedł na prowadzenie (7:6). W 24. minucie, po rzucie Patryka Niedzielenko, przewaga wzrosła do dwóch bramek (10:8), ale na przerwę drużyny schodziły przy wyniku 11:10.

Druga połowa rozpoczęła się od obijania Zacharskiego przez akademików i efektownych interwencji Kwiatkowskiego. Niestety, między 41. a 45. minutą trafiali tylko legionowianie, dzięki czemu uciekli na 14:17. W 48. minucie ich przewaga wzrosła do czterech goli (15:19) i nic nie wskazywało, że cokolwiek może się zmienić.

Końcówka rozpaliła jednak twarze zarówno miejscowych kibiców, jak też tych przybyłych z Legionowa. Od 53. minuty, kiedy KPR wygrywał 17:21, do samego końca na parkiecie liczyli się wyłącznie gospodarze. Ciężar gry wziął na siebie Niedzielenko (3 gole), w międzyczasie trafił Szendzielorz, a że naciskani przez bialczan rywale notowali stratę za stratą, przewaga KPR zaczęła maleć. Efektem wyrównanie na dwie sekundy przed końcową syreną, choć gdyby nasi szczypiorniści byli skuteczniejsi, to już wcześniej mogliby nawet przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść.

O tym, kto zdobędzie dwa punkty, a kto jeden, zadecydować więc miały karne. Jako pierwszy trafił Filip Lewalski, za chwilę wyrównał Mateusz Chabior. Ich śladami poszli: Wiktor Wójcik i Michał Klapka, Dominik Antoniak i Krzysztof Tylutki oraz Niedzielenko i Damian Didyk. W ostatniej serii siedem metrów przed bramką stanął kapitan gospodarzy Leon Łazarczyk. Niestety, jego rzut obronił Tomasz Szałkucki, za chwilę trafił Ciok i wśród legionowian zapanował szał radości. Dla akademików był to piąty konkurs karnych w ciągu ostatnich dwóch sezonów. Wygrali tylko jeden – jesienią ubiegłego roku w Łodzi z Anilaną.

Wyniki pozostałych spotkań: MKS Wieluń – Olimpia 26:32, Orlen Upstream – Anilana 29:32, Padwa – Nielba 30:30 karne 2:4, Stal Gorzów Wlkp. – Stal M. 23:23 karne 4:1, Śląsk – Autoinwest 30:29, Warmia – Zagłębie 33:32.

Pierwszy KPR Legionowo ma 43 punktów, druga Stal Mielec 39, a AZS-AWF – 37. (rl)


Miasto Biała Podlaska staje się głównym sponsorem klubu AZS-AWF Biała Podlaska. Poniżej moment wręczenia czeku – jako daru z budżetu miejskiego – przez prezydenta Michała Litwiniuka na ręce wiceprezesa klubu Sebastiana Paszkowskiego, w obiektywie Marcina Michalczuka:

 

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy