Terapia sztuką bialskiej malarki

Terapia sztuką bialskiej malarki

PASJE W dużej sali z lustrami – rozstawione sztalugi. Na stolikach obok, w artystycznym nieładzie, farby i pędzle. Z głośnika sączy się spokojna, relaksująca muzyka. Kilka kobiet w skupieniu pracuje przy sztalugach. Z wielką pieczołowitością starają się przenieść na płótno postać pozującego im mężczyzny. Wszystko pod okiem Magdaleny Wójcik – przewodniczki po pasjonującym a jednocześnie trudnym świecie sztuki.

Model ubrany z zielony szlafrok w niedbałej, półleżącej pozie zajmuje fioletowy fotel. Początkujące artystki próbują uchwycić proporcje postaci, odcienie barw, grę światła. Do każdej z nich co chwilę podchodzi bialska malarka Magdalena Wójcik, inicjatorka i prowadząca Kurs Poszukiwania Sztuki „Sztukam”. Obserwuje, udziela rad, tłumaczy, jak rozpocząć malowanie ludzkiej sylwetki, jakich kolorów użyć.

Porządkujące emocje

– Malarstwo to dla mnie czarna magia, ale gdy pani Magda stoi obok, wszystko staje się prostsze – zapewnia Barbara Brodacka

– Malarstwo to dla mnie czarna magia, ale gdy pani Magda stoi obok i tłumaczy, wtedy wszystko staje się prostsze – z uśmiechem mówi Barbara Brodacka z Piszczaca. To jej trzecie zajęcia na kursie arteterapii. Wcześniej z rysowaniem i malowaniem nie miała nic wspólnego. – To bardzo fajne zajęcia. Panuje miła atmosfera, a prowadząca jest niezwykle ciepłą osobą. Poznaję tu tajemniczy świat sztuki, uczę się czegoś nowego. Tworzenie sprawia mi ogromną satysfakcję, daje niemal dziecięcą radość – dodaje.

Magdalena Wójcik prowadzi autorski, pilotażowy program. Te warsztaty dla dzieci i dorosłych to wspólne praktykowanie twórczości. – Nauka, czy raczej rozwijanie umiejętności widzenia otaczającego nas świata i zapisywania tych spostrzeżeń w formach plastycznych. Widzę ogromną potrzebę szukania odtrutki na pęd współczesnego życia. Jestem przekonana, że sztuka, szczególnie ta uprawiana bezinteresownie, może porządkować emocje. Hindusi nazywają sztukę matematyką emocji, zaś Josef Beuys, jeden z ważniejszych artystów ubiegłego stulecia, twierdził, że każdy jest artystą – mówi malarka.

Od dziecka interesowała się wszystkim, co wiązało się ze sztuką. Pisała wiersze, szyła olbrzymie maskotki, współtworzyła „piwniczny teatr”, a przede wszystkim rysowała i malowała. Jak sama o sobie mówi, czuła się outsiderem, a to sprzyja twórczości. Nigdy z tego nie wyrosła. W dorosłym życiu zajęła się malarstwem.

Artystka przeciw wykluczeniu

Jej pierwsze obrazy powstawały na deskach. Tak stworzyła cykl nawiązujący do ikon i serię portretów trumiennych. Później przyszedł czas, aby zmierzyć się z płótnem i bezmiarem jego możliwości. Pomysłów i talentu Magdalenie nie brakuje. Wciąż tworzy nowe, ciekawe prace. Jej obrazy można było oglądać nie tylko w bialskiej galerii, ale także w Lublinie, Warszawie czy duńskim Grenaa. Uczestniczy w Parku Sztuki, bialskiej imprezie, podczas której wspólnie z innymi artystami umieszcza swoje prace w przestrzeni publicznej. Ponadto zorganizowała zajęcia plastyczne w Zakładzie Karnym oraz świetlicy środowiskowej Dziupla.

Obecnie dość intensywnie zajmuje ją kurs „Arteterapia – Sztuka Przeciwko Wykluczeniu”, dający wiedzę i narzędzia do pracy z ludźmi. Potrwa jeszcze kilka miesięcy, ale malarka już teraz zaproponowała bialczanom warsztaty artystyczne, które mogą mieć działanie terapeutyczne. Dzięki zaangażowaniu w proces twórczy można spotkać i zaprzyjaźnić się ze sobą, ale też z szeroko rozumianym światem.

Projekt „Sztukam” obejmuje cykl siedmiu 3-godzinnych spotkań, które, dzięki życzliwości Ewy Magier, odbywają się w kantynie Autosfery. Uczestnicy pracują różnymi technikami. W programie mają rysunek i malarstwo. W obu dziedzinach mieli za zadanie stworzyć obrazy martwej natury, postaci, portretu oraz kolażu.

Artystka organizowała zajęcia plastyczne m.in. w Zakładzie Karnym, w świetlicy środowiskowej Dziupla oraz w kantynie Autosfery (na zdjęciu)

Magdalena Wójcik przekonuje, że te zajęcia są dla wszystkich chętnych. – Uczestnicy nie muszą mieć specjalnych umiejętności czy tak zwanego talentu. Ważny jest sam proces tworzenia, ekspresja, a także wspólne oglądanie prac. W ten sposób doświadczamy różnorodności i wzbogacamy się nawzajem – zachęca autorka projektu.

Terapia przy sztalugach

– Ostatni raz pędzel w dłoni trzymałam w podstawówce. Przyszłam tutaj, aby poznać coś nowego. To nie jest łatwe, wymaga dużej cierpliwości, ale warto. Za każdym razem widzę coraz więcej w malowanych przeze mnie obiektach, dostrzegam więcej barw i różnych niuansów. Najtrudniej uchwycić jest proporcje człowieka, ale gdy się udaje, jest satysfakcja – zaznacza Mariola Ruszkowska, dla której to trzecie spotkanie w ramach projektu „Sztukam”.

Prowadząca zajęcia podkreśla, że jej celem jest wspieranie rozwoju artystycznego, a poprzez to emocjonalnego. – Chcę przełamać stereotypy na temat sztuki. Pokazać, że rysując czy malując można świetnie się bawić, czerpać z tego radość i rozwijać się intelektualnie – przekonuje malarka. – Zazwyczaj ludziom wydaje się, że jeśli biorą do ręki ołówek czy pędzel, to muszą swoją pracę wykonać ładnie. Nie, wcale nie musimy rysować i malować ładnie. Chcę nauczyć ludzi, że w sztuce nic nie musimy. W sztuce wyrażamy swoje emocje. Dlatego pierwsze ćwiczenia dla dzieci i dorosłych są na odwagę. Na przykład rysowanie lewą ręką, rysowanie w negatywie, a więc białą kredką na czarnym papierze. To uruchamia nieuświadomione dotąd strefy postrzegania – wyjaśnia.

Twórczy rozwój, pamięć, inteligencja

W czasie zajęć Magda nie jest krytykiem, ale spełnia rolę przewodnika i towarzysza, który zachęca uczestników do tworzenia, pokazuje ogrom możliwości, jakie tkwią w sztuce. W założeniach arteterapia pomaga w odnalezieniu życiowej równowagi osobom wykluczonym, wypalonym zawodowo, zagubionym. Daje szansę lepszego zrozumienia siebie, poznania swoich problemów i trudności, co może prowadzić do zmiany w postrzeganiu siebie.

Uczestniczki kursu przyznają, że zajęcia z Magdą Wójcik mobilizują do twórczego rozwoju. – Malowałam już wcześniej, ale nigdy farbami akrylowymi. Tutaj poznałam tę technikę. To coś nowego. Dobrze, że można się rozwijać, a przy okazji mieć kontakt z nowymi ludźmi. Bardzo bym chciała, żeby te zajęcia były kontynuowane. Oczywiście będę uczestniczyć w następnych – zapewnia Elżbieta Biernacka.

Zajęcia ćwiczą również pamięć, inteligencję i spostrzegawczość. – Dzięki nim człowiek ma możliwość wyrzucenia z siebie negatywnych emocji, uczy się otwartości, nabiera odwagi i zdobywa nowe doświadczenia – przyznaje Ewa Magier, właścicielka Autosfery. Uczęszcza na zajęcia plastyczne do Bialskiego Centrum Kultury, gdzie poznała technikę malowania, ale lubi przychodzić na zajęcia Magdy Wójcik, bo – jak mówi – mają one inny charakter. Tu maluje się dla przyjemności, na luzie.

– Mnie samą malowanie wycisza, uspokaja. Kiedy maluję, jestem tylko ja i sztuka. Uczestnikom moich warsztatów podpowiadam, aby przełamali opory, nabrali dystansu do końcowego efektu. Poprzez to, co tworzą, powinni ukoić emocje, uporządkować swoje myśli, nauczyć się czegoś nowego – podkreśla Wójcik. Przekonuje, że jest to najzupełniej normalne, bo od zarania dziejów człowiek zajmował się twórczością, m.in. tkactwem, garncarstwem, hafciarstwem, różnymi formami zdobnictwa. Prace te zawsze angażowały ręce, mózg i serce.

Radość wspólnego tworzenia

W dzisiejszych czasach, gdy przedmioty użytkowe można kupić gotowe, twórczością ludową zajmują się nieliczni. – Kiedyś ludzie więcej czasu spędzali razem. Wspólnie tworzyli, śpiewali, tańczyli, rozmawiali… Dziś nie ma na to czasu. Jesteśmy coraz bardziej zapracowani, zagonieni, odcinamy się od innych. Stąd problem narastającej w społeczeństwie depresji. Ludzie, którzy chcą coś zmienić, chcą być w grupie, muszą zapisywać się na zajęcia tańca czy malarstwa. To znak naszych czasów – zauważa artystka.

Na jej zajęcia przychodzą ludzie w różnym wieku. Sporą grupę stanowią kobiety po 50. i 60. roku życia, które mają już za sobą czas „dla rodziny” i teraz postanowiły znaleźć przestrzeń dla siebie. – Przygodę ze sztuką można zacząć w każdym wieku. Dlatego jest ona taka wspaniała – przekonuje Wójcik. Tutaj niemożność staje się sposobem, a tzw. nieudolny sposób okazuje się atutem.

– Wychowałam już dzieci, więc teraz czas zająć się sobą, swoim rozwojem. Zajęcia te pozwalają oderwać się od codzienności, natłoku domowych zajęć. Rysując czy malując, zapominam o wszystkim innym, i przyznam, że można się w tym zatracić. Bo takie tworzenie to ogromna przyjemność. Czas przestaje istnieć, a trzy godziny upływają niczym jedno mgnienie – przyznaje Barbara Brodacka.

Ten cykl warsztatów już się zakończył, jednak za chwilę rozpocznie się kolejny. Magdalena Wójcik jest w trakcie tworzenia Fundacji na rzecz Sztuki i Dobrego Życia ENOE. – Zajęcia pokazały, że jest na nie zapotrzebowanie. Dlatego chcę jeszcze bardziej rozwinąć działalność na polu kulturalno-społecznym. Mam sporo planów, na przykład na działania międzypokoleniowe i zajęcia obejmujące inne dziedziny sztuki – zdradza swoje plany Wójcik. – Prowadząc Fundację, chciałabym ośmielać ludzi do tworzenia i odbierania sztuki. Przypominać, że ta część życia nie jest tylko dla wybranych, ale dla każdego.

Małgorzata Brodowska

Komentarze

    Brak komentarzy

Zobacz także: