Krzysztofa Krawczyka nazywano Pierwszym Trubadurem

Krzysztofa Krawczyka nazywano Pierwszym Trubadurem
fot. z archiwum Krzysztofa Krawczyka

Krzysztof Krawczyk z menedżerem Anadrzejem Kosmalą

Atrakcyjnie zapowiada się koncert legendy polskiej sceny muzycznej, czyli zespołu Trubadurzy. Na zaproszenie Bialskiego Centrum Kultury zespół ten wystąpi w sobotę 27 stycznia w sali koncertowej BCK przy ulicy Brzeskiej 41 w Białej Podlaskiej.

W ciągu 60 lat istnienia w składzie Trubadurów odnotowano wiele roszad personalnych (w sumie kilkanaście osób). Jednym z członków pierwszego składu był Krzysztof Krawczyk, który zrobił później fenomenalną karierę jako solista. W rozmowach, jakie wielokrotnie miałem okazję prowadzić z nieżyjącym od dwóch lat gwiazdorem, chętnie wracał on do czasu swoich występów z tym zespołem.

– Połączyła nas ta sama pasja – wspominał Krzysztof Krawczyk. – Ze Sławkiem Kowalewskim występowaliśmy razem na akademiach szkolnych. Znałem jego możliwości i potencjał twórczy. Dlatego nie zastanawiałem się ani chwili, kiedy zaproponował mi udział w tworzeniu nowego zespołu. Z chwilą pozyskania dwóch gitarzystów: Bogdana Borkowskiego i Jerzego Krzemińskiego (obaj utworzyli później grupę No To Co) rozpoczęliśmy regularne próby w Łódzkim Domu Kultury. Nasze starania rychło zostały docenione. W 1965 roku uzyskaliśmy na festiwalu polskiej piosenki w Opolu nagrodę za debiut. Prawdziwe pasmo sukcesów rozpoczęło się jednak dopiero z chwilą wejścia do Trubadurów organisty Ryszarda Poznakowskiego. Jego łatwość komponowania miłych melodii sprawiła, że nasz zespół wygrywał większość plebiscytów popularności, a na koncie Trubadurów rosła liczba przebojów, które nuciła cała Polska. Część z nich trafiła na nasz pierwszy album „Krajobrazy”, nagrodzony Złotą Płytą. W ślad za popularnością krajową, utrwalaną występami na festiwalach w Opolu, Sopocie, Kołobrzegu i Zielonej Górze, posypały się propozycje wyjazdów zagranicznych. Koncertowaliśmy z powodzeniem w: Związku Radzieckim, Jugosławii, Bułgarii, Szwecji, a nawet w Mongolii i Wietnamie. To bardzo dopingowało nas do pracy nad nowymi piosenkami. Lekkie zachwianie równowagi nastąpiło w 1969 roku, kiedy opuścił nas Rysiek Poznakowski. Zaangażowaliśmy wtedy byłą solistkę zespołu Amazonki, grającą z powodzeniem na pianinie i flecie Halinę Żytkowiak, poznaną podczas koncertów w Związku Radzieckim. Z jej udziałem nagraliśmy dwa wielkie szlagiery „Wiera, Wiera, czarne oczy miałaś” i „Będziesz ty”. Nasza piąta płyta pod tytułem „Będziesz ty” nagrodzona została, podobnie jak wszystkie poprzednie, złotem.

Skoro tak dobrze się wam wiodło, czemu zdecydowałeś się odejść z zespołu?

– Przekonał mnie do tego mój późniejszy menedżer Andrzej Kosmala. Uświadomiłem sobie, że działając w pojedynkę mogę osiągnąć więcej, a przede wszystkim rozszerzyć repertuar o rock and rollowe standardy, jakich Trubadurzy nie grali. Zawsze podziwiałem Elvisa Presleya i marzyło mi się śpiewać jak on. Rozstanie z kolegami było pokojowe. Powróciłem do nich po trzech latach. Nagraliśmy razem płytę „Znowu razem” i odbyliśmy wyjątkowo udaną trasę koncertową. Jednak nasze drogi się rozeszły, z kilku powodów.

Nie bez powodu nazywano cię Pierwszym Trubadurem. Nie kusiło cię, by od czasu do czasu zagrać z dawnymi kolegami?

– Owszem, były takie propozycje. Zrozumiałem jednak, że nie da się nijak pogodzić wody z ogniem. Moi koledzy z Trubadurów mieli te same terminy koncertów, jakie sobie wcześniej ustaliłem. Nie mogłem ich odwołać, więc musiałem wycofać się z udziału w jubileuszowym show Trubadurów. Nie mogłem być dyspozycyjnym gitarzystą, skoro pracuję na własne nazwisko. Lider Trubadurów, przeuroczy Rysio Poznakowski wskazał kiedyś na mnie palcem i powiedział: ty będziesz kiedyś piosenkarzem. Nagrałem potem z jego zespołem pierwszą solową płytę „Byłaś mi nadzieją”. Słowa Ryśka spełniły się, ale grubo po nagraniu tego dysku. Mało kto wie, ile kosztowało mnie to pracy i wyrzeczeń. Artysta niczego nie dostaje za darmo.

 

Obecnie Trubadurzy grają i śpiewają w następującym składzie: Sławomir Kowalewski – gitara basowa, śpiew; Marian Lichtman – perkusja, śpiew; Jacek Malanowski – instrumenty klawiszowe, śpiew; Tadeusz Urbański – gitara, śpiew.

Takich Trubadurów będziemy słuchali i oglądali w sobotę 27 stycznia o godzinie 16 w sali widowiskowej BCK przy ulicy Brzeskiej 41 w Białej Podlaskiej.

Bilety w cenie 85 zł można kupić w Punkcie Informacji Kulturalnej Bialskiego Centrum Kultury przy ulicy Warszawskiej 11 (rezerwacja pod nr. tel. 83 341 67 05, 887 300 555) lub online na www.bck24.pl.

Istvan Grabowski

 

Czytaj też nasz wcześniejszy tekst o Trubadurach:

Spotkanie z legendą: Trubadurzy zagrają w Białej Podlaskiej

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy