Bardzo chciałbym powalczyć o coś więcej

Bardzo chciałbym powalczyć o coś więcej

Z Damianem Pankiem, trenerem piłkarzy MOSiR Huraganu Międzyrzec Podlaski, rozmawia Roman Laszuk.

Zawsze przed rozpoczęciem nowego sezonu mówi pan, że celem Huraganu jest miejsce w grupie mistrzowskiej. Tymczasem czwarty rok z rzędu pana drużyna plasuje się w czołowej trójce.

– Rzeczywiście. Nawet dodam, że już z końcem listopada Huragan utrzymał się w czwartej lidze. W tym sezonie jednak chciałbym czegoś więcej, by przed każdym wiosennym meczem zawodnicy byli tak mocno zmobilizowani jak jesienią. Mam pomysł na to, by tak było i zobaczymy czy uda się to zrealizować.

Zapowiadał pan także przed pierwszym sierpniowym meczem, że obecna czwarta liga lubelska będzie silniejsza. Sprawdziło się to?

– Tak, jak pracuję już czwarty sezon w Huraganie, w tym trzeci w czwartej lidze, to z roku na rok jest ona mocniejsza. Coraz więcej bowiem występujących w niej zespołów systematycznie trenuje, coraz więcej zawodników prezentuje wyższą jakość piłkarską, ubywa słabszych. Przewiduję więc, że wiosna będzie bardzo trudna, nie mówiąc już o następnym sezonie, kiedy czwarta liga powróci do jednej prawdopodobnie osiemnastozespołowej grupy.

Obecny sezon to zatem doskonały czas na to, by powalczyć o awans do trzeciej ligi. By jednak w niej zagrać, potrzebne są o wiele większe pieniądze.

– Zgadza się, lecz na ich temat najlepiej jest porozmawiać z władzami klubu. Z mojej strony bardzo chciałbym nie grać o nic, powalczyć o coś więcej. Czy byłby to awans, tego nie wiem, bo kilka tygodni po wznowieniu rozgrywek znajdziemy się w grupie razem z kilkoma silnymi drużynami, z których większość jest w podobnej sytuacji finansowej co my, czyli każdą złotówkę przed wydaniem ogląda z obu stron. Absurdem byłoby więc mówienie o awansie, na który na chwilę obecną jest nas po prostu nie stać. Nie oznacza to jednak, że wiosną nie będą nas kierowały sportowe ambicje. Tym bardziej, że z zarządu usłyszałem – wygrajcie wiosną wszystkie mecze.

Przed sezonem kadra Huraganu została mocno przemeblowana i z obawami przystępował pan do sierpniowych spotkań. Wyszło tak, że w trzech meczach zdobyliście cztery punkty, przegrywając m.in. u siebie po bardzo słabej grze z Opolaninem.

– Również późniejsze wysokie zwycięstwo nad Bugiem Hanna nie było jeszcze światełkiem w tunelu. Patrząc jednak na zawodników, w tym wielu nowych, nie tylko podczas spotkań o punkty, ale również w czasie treningów, widziałem, że szybko przystosowują się do nowego systemu gry i że w rundzie jesiennej będzie już tylko coraz lepiej.

Jesienne rozgrywki zakończyliście dwoma remisami. W przypadku zwycięstw mielibyście do Świdniczanki tylko dwa punkty straty.

– Dokładnie tak. Jesienią, kiedy zdobywaliśmy punkty, nie potrzebowaliśmy farta, ale traciliśmy je, gdy nie byliśmy zespołem gorszym, jak w meczu z rezerwami Górnika Łęczna, w którym przeważaliśmy przez cały czas a przegraliśmy u siebie w doliczonym czasie 0:1. Nie rozwodzimy się jednak nad tym, bo kto rozumie piłkę nożną, to wie, że takie rzeczy się zdarzają. Kiedyś interesowały mnie różnego rodzaju statystyki, dzisiaj podchodzę do tego bardzo spokojnie.

Jeżeli jesteśmy przy statystyce, to do Huraganu powrócił Mariusz Chmielewski i zdobył aż 15 goli. Chyba pana to cieszy?

– Nie tylko gole. Również to, że wpływa korzystnie na Patryka Pakułę, który przez rywalizację stał się lepszy i gramy dwójką z przodu. Ponadto pomaga mi jako trener przygotowania motorycznego. Zdarza się nawet, że w tym obszarze sam od niego się uczę, bo piłka nożna ewaluuje i co jakiś czas pojawia się w niej coś nowego.

Problemy z młodzieżowcami zamknęli byli juniorzy Podlasia Jest pan z nich zadowolony?

– Cieszę się, że pan to zauważył. Każdy z wypożyczonej czwórki reprezentował taki poziom, że nie pojawiał się na boisku ze względu na metrykę, a dlatego, że grał na odpowiednim poziomie. Widać, że wszyscy zostali doskonale wyszkoleni w Akademii Podlasia i tu duży ukłon w kierunku trenera Miłosza Storto. Stanowili oni nie uzupełnienie drużyny a jej wzmocnienie. Nie tylko Huragan, ale także Podlasie będzie z nich jeszcze miało pożytek.

To oznacza, że zimą w zespole nie będzie personalnych roszad?

– Rozstaliśmy się z dwoma zawodnikami – Mariuszem Urbańskim i Włodzimierzem Pniewskim, którzy jesienią nie przebili się do podstawowej jedenastki. Reszta zostaje, ale nauczony doświadczeniem z poprzedniego sezonu, kiedy na przełomie stycznia i lutego Mariusz Chmielewski odszedł do Podlasia, wszystko może się zdarzyć, szczególnie w przypadku bialskich młodzieżowców. Póki co, a jestem po rozmowie z trenerem Arturem Renkowskim i prezesem Tomaszem Buraczewskim, nie mam sygnału, by któryś z nich miał zimą wracać do Podlasia.

W bialskim klubie podziękowano kilku zawodnikom. Huragan nie jest nimi zainteresowany?

– Może nie jesteśmy atrakcyjnym pod względem finansowym klubem, ale każdemu z nich mogę się przyjrzeć. Nie chcę jednak robić czegoś na siłę. Nasza drużyna jest na tyle silna, że ci, którzy ewentualnie dojdą, muszą stanowić spore wzmocnienie.

Kiedy zimą wznowicie treningi?

– 16 stycznia. Liga ma powrócić 18 marca, a tydzień wcześniej planujemy zagrać z Lutnią Piszczac o awans do bialskopodlaskiego półfinału Pucharu Polski. Dwa razy w tygodniu będziemy trenować na sztucznej nawierzchni w Białej Podlaskiej, pozostałe zajęcia odbywać się będą w Międzyrzecu. Jeżeli ominą nas kontuzje, to wiosną zechcemy pokazać, jak Huragan jest o tej porze roku mocny, bo w poprzednich latach różnie to wyglądało.

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy