Realizm magiczny Wojciecha Sternaka w Galerii Podlaskiej

Realizm magiczny Wojciecha Sternaka w Galerii Podlaskiej
fot. Istvan Grabowski

Fotografia dosyć rzadko gości w Galerii Podlaskiej w Białej Podlaskiej. Tym razem ma ona charakter wyjątkowy. Otwarta 3 listopada wystawa Wojciecha Sternaka „Uroczysko II, fotografia i obrazy podróżne” przenosi miłośników sztuk wizualnych w świat magii. Autor dobrze znany środowisku Fotoklubu Podlaskiego (choćby z racji uczestnictwa w Międzynarodowych Warsztatach Fotograficznych) jest cenionym kulturoznawcą i podziwianym artystą.

Rozgłos zapewniły mu albumy „Cień Czarnobyla” i „Siedem dróg”. Pracuje w Katedrze Fotografii na Uniwersytecie Warszawskim, odkrywając studentom dziennikarstwa sekrety swej sztuki. Jako teoretyk fotografii oraz praktyk sztuk wizualnych, prowadzi liczne warsztaty, spotkania autorskie i organizuje wystawy wysoko cenione w kraju i za granicą.

Najnowsza ekspozycja w Białej Podlaskiej jest zbiorem trzech cykli. Najbardziej atrakcyjną częścią wydają się zrealizowane w Górach Świętokrzyskich zdjęcia „Uroczysko II”, idealnie pasujące do jesiennych mgieł i towarzyszącego im nastroju nostalgii.

– Od kilku lat szukam miejsc należących do natury, a jednocześnie silnie osadzonych w kulturze symbolicznej – opowiada Wojciech Sternak. – Wybór Łysej Góry był w moim przekonaniu trafny. Z jednej strony kojarzy się ona z legendarnym sabatem czarownic, zaś z drugiej z sanktuarium ojców oblatów. Zamierzałem obejść to miejsce wokół niedostępnych turystom prasłowiańskich wałów, usypanych 1500 lat temu. Wędrując nimi nurtowało mnie pytanie, czy jest to przypadkowy wał gołoborzy, czy też usypany ręką ludzką. Fotografowałem zamglony las drewnianym aparatem wielkoformatowym z lat siedemdziesiątych. Sam negatyw miał wielkość 10 na 12,5 centymetra. Pozwolił mi on osiągnąć jakość optyczną umożliwiającą powiększenie obrazów do rzadko wystawianego w galeriach formatu 2 x 2,5 metra. W ten sposób na zdjęciach widać dokładnie żyłki na liściach i spękania na pniach drzew. Zależało mi bardzo na oddaniu atmosfery tego miejsca, a zarazem skupieniu się na tym, co widzą oczy.

Efekt starań Sternaka robi niesamowite wrażenie. Potężne fotogramy poruszają widza realnością, a jednocześnie wprowadzają odczucie niepokoju, w czym pomagają też liście rozrzucone na posadzce galerii. Ma się wrażenie, jakby przed chwilą spadły z prezentowanych zdjęć.

Uzupełnieniem czarno-białych fotografii estetyzujących, są mniejsze formatowo kolorowe obrazki, wykonane techniką cyfrową. Stanowią one impresję klimatu Łysej Góry. Zanim autor obszedł gołoborza, z mgły wyłoniły się światła zapalone w sanktuarium Świętego Krzyża. Uchwycenie ich po zmroku dopełnia aury jakże wyjątkowego miejsca.

– Wydaje mi się, że myślenie o magii Łysej Góry jest swoistą formą skrótu myślowego i refleksji łączącej naturalne krajobrazy z kulturą. Las otaczający najstarsze w kraju sanktuarium jawił mi się przesiąknięty warstwą symboliczną – dodaje Sternak.

W górnej części galerii oglądać można czarno-białe fotografie, zarejestrowane podczas wyprawy autora do Czech. „Gottland” (od imienia czeskiego piosenkarza Karela Gotta) nawiązuje wprost do serii tekstów reportażowych Mariusza Szczygła.

– Te zdjęcia mają być moją opowieścią o Czechach, a zarazem konfrontacją z anegdotami zawartymi w tekstach Szzczygła – wyjaśnia Sternak. Założeniem cyklu było wejście w fotografię dokumentalną. Zdjęcia są momentami niedopowiedziane i mają skłaniać widza do myślenia. Autor podążając tropem reportera przeplata skutecznie realizm z anegdotą, dzięki czemu „Gottland” staje się wciągającą opowieścią o złożonej historii Czech, momentami śmiesznej, ale też bardzo smutnej.

Ostatni cykl prezentowany na tej wystawie wiąże się z akwarelami, wykonanymi w tym roku podczas podróży z rodziną. – Cała moja twórczość i praca naukowa dotyczą relacji podróży ze sztukami wizualnymi. Przecież początki fotografii wyrosły właśnie z podróży. Ludzie zastanawiali się mocno, jak zarejestrować wrażenia z tylu cudownych i poruszających miejsc – opowiada Sternak. – W 1833 roku William Talbot uchwycił podczas podróży po Włoszech widok na jezioro Como przy pomocy „camery lucidy” – najnowszego udogodnienia dla entuzjastów szkicowania. Była ona obietnicą wiernego w proporcjach rysunku i stanowiła pokusę nie do odparcia. Prosty układ optyczny nakładał widok sprzed kamery na biel papieru, po którym wystarczyło wodzić ołówkiem, aby uwiecznić zarys kształtów. Rezultaty kreślenia wspomnień niewprawną ręką amatora doprowadziły Talbota po powrocie do domu do wynalezienia procesu fotograficznego. Pomyślałem, że w czasie mej podróży po Europie mogę cofnąć się do początków fotografii i namalować farbkami zapamiętane wrażenia – dodaje autor.

Jako fotograf wykonał serię cieszących oko obrazków czterema kolorami farb wodnych. Widzowi trudno orzec, czy są to obrazki kadrowane fotograficznie, czy może fotografie wykonane za pomocą akwareli. Niewielkie formatem obrazki w drewnianych ramkach robią duże wrażenie. Jak zapewnia ich twórca, wszystkie są do kupienia. Nabywcy zasilą konto Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

Na wernisażu zjawiło się w galerii wielu miłośników fotografii. Autor chętnie wdawał się w rozmowy na temat wrażeń i odpowiadał na liczne pytania.

Wystawę Wojciecha Sternaka oglądać można od poniedziałku do piątku w godzinach od 9 do 16, a w niedziele od godziny 11 do 16. Ekspozycja czynna będzie do 29 listopada. Zachęcam do jej obejrzenia.

Istvan Grabowski

zdjęcia Istvan Grabowski

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy