Skąd się wzięły dwa żubry w kaliłowskim lesie?

Skąd się wzięły dwa żubry w kaliłowskim lesie?
fot. Pixabay

Jednego z dwóch żubrów, które jakimś cudem znalazły się w lesie w rejonie Kaliłowa w gminie Biała Podlaska, znaleziono rannego. Nie dożył jednak przyjazdu weterynarza z Białowieskiego Parku Narodowego.

Około 600-kilogramowego żubra ze złamaną nogą w łopatce znalazła podczas spaceru po lesie funkcjonariuszka patrolu Straży Ochrony Przyrody w sobotę 25 listopada. Leżał w rowie, półtora kilometra w głąb lasu od trasy Biała Podlaska-Rokitno, na wysokości Kaliłowa, po lewej stronie.

Nie wiadomo, w jaki sposób nabawił się urazu nogi. Być może podczas przeskakiwania rowu, ale może też w wyniku kolizji z samochodem. W każdym razie zwierzę było wycieńczone, nie dało rady iść.

Żubrem od razu zajęły się odpowiednie służby z gminy Biała Podlaska. Jak informuje wójt Wiesław Panasiuk, wszystkie procedury zostały zachowane. – Postawiliśmy nasze służby w stan gotowości, wszyscy próbowali temu zwierzęciu pomóc – opowiada wójt gminy Biała Podlaska Wiesław Panasiuk. – Powołaliśmy sztab kryzysowy,  na czele z kierownikiem zarządzania kryzysowego w Urzędzie Gminy Czesławem Pikaczem. Z początku żubra pilnowała policja, a później skierowałem na miejsce naszych strażaków z OSP Woskrzenice, którzy przez dobę pełnili dyżury. Zwierzę dostał jabłek, siana, wody, zostało przykryte derką. Wezwaliśmy też miejscowego lekarza weterynarii Radosława Czyżaka, który rekomendował uśpienie żubra, ale ponieważ jest on objęty ścisłą ochroną, nie podjął się tego. Musieliśmy, mimo utrudnionego kontaktu w niedzielę, szybko znaleźć specjalistę w tym zakresie. Udało się dotrzeć do takiego w Białowieskim Parku Narodowym. Zgodził się przyjechać w poniedziałek.

Niestety, ranny żubr nie dożył przyjazdu lekarza weterynarii z Białowieży. Zmarł o trzeciej nad ranem w nocy z niedzieli na poniedziałek. Weterynarz pobrał próbki do badań, a następnie martwe zwierzę zostało przekazane do utylizacji.

Radni gminy, z którymi rozmawialiśmy, mieli poważne wątpliwości, czy rozwiązanie takiej sytuacji to na pewno zadanie gminy. – Dzika zwierzyna należy przecież do skarbu państwa, las też jest państwowy, więc takimi przypadkami powinny się zajmować służby państwowe. Ale najłatwiej wszystko zrzucić na gminę, bo jest gospodarzem terenu – mówi nam jeden z radnych.

Najprawdopodobniej żubry w naszych lasach była dwa. Gdy jeden padł, gdzieś powinien być jeszcze drugi. Jak zapewniają nas myśliwi, widziany był w lesie. Nadal nie wiadomo, skąd one się u nas wzięły. Rozważane są dwie możliwości: albo dotarły z Puszczy Białowieskiej, albo przeszły „nielegalnie” przez granicę.

 

 

 

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy