Roman Żurek: Nie dajcie się podzielić!

Roman Żurek: Nie dajcie się podzielić!
fot. Roman Laszuk

11 lutego w auli Akademii Bialskiej Nauk Stosowanych w Białej Podlaskiej wystąpił Roman Żurek, lider słynnego kabaretu Neo-Nówka. Stand-upowy program „Tapioka” zaprezentował dwukrotnie, co – jak powiedział – zdarzyło mu się po raz pierwszy. Oto zapis rozmowy, jaką przeprowadził z nim nasz dziennikarz Roman Laszuk, organizator wydarzenia.

Jak narodziła się Neo-Nówka?

– Gdy studiowałem, miałem ciśnienie na to, by jeszcze coś robić. A że wychowałem się na Teyu, to czułem podprogowo, iż może to być kabaret i satyra. Oczywiście nie wiedziałem, czy się do tego nadaję i że ostatecznie skończę na scenie. Na szczęście były wtedy inne czasy i łatwiej było znaleźć podobnych ludzi, którzy również pragnęli coś pokazać. Zaczęło się od niewinnych spotkań kilku osób, którym wydawało się, że są śmieszni. A że w Krakowie odbywał się festiwal kabaretów amatorskich PaKA, który ułatwiał takim grupom start i cementował kabaretowe środowisko, postanowiliśmy również my ruszyć w 2000 roku tą drogą.

Skąd nazwa kabaretu?

– No właśnie. Na to pytanie muszę jak najszybciej wymyślić odpowiedź. Zatem pewnej nocy przyszedł do mnie anioł, obudził mnie i powiedział: „Roman, załóż kabaret i niech będzie to Neo-Nówka”. Tak naprawdę to początkowo nazwy były różne. Z czasem zaczęliśmy szukać coś dźwięcznego i po niezbyt skomplikowanym procesie myślowym zdecydowaliśmy się na Neo-Nówkę.

Dlaczego z myślnikiem w środku?

– Pierwsza nazwa brzmiała To-Niemy. Z myślnikiem oznaczającym jej wieloznaczność. Że to nie my, że to niemy. Jednak w związku z tym, że istniał już kabaret Niemy i był popularniejszy od nas, postanowiliśmy nazwę zmienić. Roboczo nazwaliśmy się więc Had-ży od dźwięku, jaki wydawała jedna z naszych kabaretowych koleżanek, kiedy udawała, że kopie nas w stylu karate. Nazwa ta jednak była trudna do wymówienia i mało praktyczna, więc zaczęliśmy szukać kolejnej. W którymś momencie pojawiła się Neonówka, lecz z myślnikiem, by zachować ciągłość nazwy z poprzednimi.

Skecz, który umiejscowił was w czołówce polskich kabaretów, to „Niebo”, uznany za najlepszy skecz w plebiscycie zorganizowanym z okazji 30-lecia festiwalu PaKA…

– Rzeczywiście, ten skecz zapisał się w annałach rodzimej satyry, zrobiliśmy kilka jego wersji, w tym zupełnie nową na 20-lecie kabaretu. Na pewno pozwolił on nam rozwinąć się, a dla widzów okazał się bardzo ważny, bo pokazaliśmy w nim mnóstwo improwizacji oraz że na żywo można wyjść poza scenariusz, co widzom bardzo się podobało.

Potwierdzam to, bo doskonale pamiętam, kiedy w 2009 roku w auli PWSZ w Białej Podlaskiej zagraliście jednego dnia aż trzy występy, co zdarzyło się wam do tej pory w historii tylko dwukrotnie, i tak poddawaliście się swojej wyobraźni, że za każdym razem „Niebo” było inne, lecz tak samo rewelacyjne.

– Bo my na scenie sami się bawimy i uwielbiamy to robić. Wersji „Nieba” było tak wiele, że jak nam ludzie niektóre z nich przypominają, to sami już ich nie pamiętamy. No cóż, średnio co dwa lata robimy nowy program i nazbierało się już tego trochę.

Tematy podsuwa tobie codzienne życie czy wyobraźnia?

– Każdy ma w sobie jakiś talent. Jeden jest dobrym technikiem samochodowym, inny matematykiem. Jeżeli chodzi o mnie, to mam lekkość łączenia rożnych zaobserwowanych sytuacji w śmieszności. Poza tym mam wrażenie, że żyjemy w ciekawym kraju, w którym my, Polacy, mamy specyficzne podejście do humoru. Nie jest nam lekko, i to humor pomaga nam lżej iść przez życie. Dlatego ciągle szkolę swój warsztat i staram się, jak tylko mogę, by dać ludziom poczucie lekkości, spełnienia i odpoczynku. Ja się ciągle uczę, jak nasz prezydent.

Przez to, że wasz skecz „Wigilia 2022” ma ponad 10 milionów wyświetleń, to zapewne zetknęliście się z opiniami przedstawicieli wszystkich stron polskiej sceny politycznej.

– Zgadza się, bo „Wigilia” stanowi lustro całego naszego społeczeństwa. Każda ze stron rozumie go po swojemu. Opozycja chciałaby go wykorzystać na swój sposób, prawica na swój, zarzucając nam jednostronność. Jednak w nim to dziadek wypowiada puentę, że nie potrafimy się dogadywać. Doszliśmy do takiego momentu, że użyliśmy mocnych środków wyrazu – z przekleństwami w realizacji na żywo, bo stwierdziliśmy, że już nadszedł czas, że nie możemy patrzeć na to biernie i nic nie robić. Wypowiedzieliśmy się jako artyści w czasie, kiedy w kraju dzieją się złe rzeczy. Kiedy jesteśmy skłóceni, do czego głównie przyczyniają się politycy.

To dlatego każdy występ w Białej Podlaskiej kończyłeś apelem, byśmy nie dali się podzielić. Wierzysz, że społeczeństwo posłucha?

– Nie wiem. Chciałbym, aby tak było, ale obawiam się, że wpływ internetu, dostęp do mediów społecznościowych, socjotechniki, umiejętność wkładania kija w mrowisko i szukanie kolejnych linii podziału, obrzucanie się błotem oraz dyskredytowanie ludzi spowodują, że konsensusu nie będzie. Rozgrywać nas będą do chwili aż większość społeczeństwa dojrzeje, a z tym może być ciężko.

Właśnie ruszacie w Polskę z nowym programem „Tradycje polskie” i, jak zapowiedziałeś ze sceny, w Białej Podlaskiej pojawicie się z nim na początku przyszłego roku. Co w nim wzięliście na warsztat?

– Po pierwsze serdecznie dziękuję za zaproszenie mnie do Białej Podlaskiej ze swoim stand-upowym programem „Tapioka” i za bardzo miłe przyjęcie. To moja nowa działalność, lecz uspokajam wszystkich, że nie doprowadzi ona do rozłamu w Neo-Nówce, bądź że nasz kabaret przestanie istnieć. „Tapioka” jest programem mocno autorefleksyjnym, autobiograficznym i zrobionym przeze mnie, bo taką miałem potrzebę pokazania się z innej strony. A z Neo-Nówką cały czas pracujemy, mamy się dobrze i właśnie ruszyliśmy w trasę. W „Tradycjach polskich” pokazujemy nasze polskie przywary i sytuacje, w jakich często się w codziennym życiu znajdujemy. Tematyka skeczów jest typowo neo-nówkowa, ze sceny bije neo-nówkowy klimat i widzimy, że publiczność jest bardzo zadowolona. Gdy za rok przyjedziemy do Białej Podlaskiej, to program będzie tak solidnie dopracowany, że to będzie prawdziwa petarda. Jak zresztą za każdym razem, kiedy gościmy w twoim mieście.

Zatem do zobaczenia.

– Do zobaczenia i pozdrawiam wszystkich. Przy czym pamiętajcie, żeby nie spinać się oraz nie kłócić się. Nie dajcie się podzielić!

 

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy