Gdzie jest milion euro za 5 sprzedanych klaczy?

Gdzie jest milion euro za 5 sprzedanych klaczy?
fot. Monika Pawluk

Od najsłynniejszej polskiej aukcji Pride of Poland odbywającej się w Janowie Podlaskim minęły już ponad dwa miesiące. Jednak pojawiają się kolejne niepokojące informacje dotyczące imprezy

Czy to kolejny skandal związany ze słynną aukcją koni arabskich? Francuz, który wylicytował klacze za prawie 1 milion euro, do tej pory nie zapłacił. I wiele wskazuje na to, że nigdy nie zapłaci… Co więcej, wyszło na jaw, jaki jest łączny koszt zorganizowania w połowie sierpnia w Janowie Podlaskim aukcji Pride of Poland oraz Narodowego Pokazu Koni Arabskich. Jak informuje dziennik „Rzeczpospolita”, jest to 2,51 mln zł netto, czyli 3,09 mln zł brutto.

Od najsłynniejszej polskiej aukcji Pride of Poland, odbywającej się w Janowie Podlaskim, minęły już ponad dwa miesiące. Jednak na światło dzienne wychodzą kolejne budzące grozę informacje dotyczące tegorocznej imprezy.

„2,51 mln zł netto, czyli 3,09 mln zł brutto – taki był łączny koszt organizacji w połowie sierpnia w Janowie Podlaskim aukcji Pride of Poland oraz Narodowego Pokazu Koni Arabskich. Impreza skończyła się skandalem. A teraz okazuje się, że w dodatku kosztowała krocie” – donosi „Rzeczpospolita”.

Jak informuje dziennik, z interpelacją w sprawie między innymi kosztów zorganizowania tegorocznej imprezy zwrócili się do Ministerstwa Rolnictwa posłowie Koalicji Obywatelskiej Dorota Niedziela i Kazimierz Plocke. „Wiceminister Rafał Romanowski napisał im, że aukcję organizował Polski Klub Wyścigów Konnych (PKWK), który poniósł koszty 335 tys. netto (kwoty brutto nie podał). Organizatorem narodowego czempionatu był zaś formalnie Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa, a w praktyce janowska stadnina, która zawarła umowę z KOWR. Zdaniem wiceministra, dostała za to wynagrodzenie 2,179 mln zł netto, czyli 2,68 mln brutto” – informuje „Rz”. Razem daje to wspomnianą wcześniej kwotę 3,09 mln zł brutto.

Dziennikarzom „Rzeczpospolitej” ostatecznie nie udało się uzyskać w stadninach i odpowiednich instytucjach odpowiedzi na pytanie, czy „od czasu czystek w stadninach, imprezy w Janowie zawsze kosztowały tak dużo”? Gazeta przypomina bowiem, że wysokie koszty organizacji Dni Konia Arabskiego w Janowie Podlaskim były jedną z przyczyn odwołania przez „dobrą zmianę” ze stanowisk Marka Treli i Jerzego Białoboka – ówczesnych dyrektorów stadnin w Janowie Podlaskim i Michałowie.

Esmeraldia z Michałowa to jedna z klaczy, za którą nadal nie wpłynęły pieniądze od kupca z Francji. Ta gniada klacz uzyskała najwyższą cenę na licytacji – 400 tys. euro

A o co chodzi z tym skandalem, wspomnianym przez „Rzeczpospolitą”? Pod koniec października w mediach pojawiły się informacje, że na konta stadnin w Janowie Podlaskim, Michałowie i Białce nadal nie wpłynęły pieniądze za cztery sprzedane podczas aukcji Pride of Poland klacze (Egirię, Euzonę, Poganinkę i Esmeraldię). Łącznie za 955 tys. euro wylicytował je – działając rzekomo w imieniu dwóch zagranicznych podmiotów – Francuz Thierry Barbier. Dodatkowo, jak pisze tygodnik „Wprost”, w aukcji Summer Sale Barbier zarejestrował się jako kupiec z Austrii i za 35 tys. euro wylicytował jeszcze klacz Tartinę z janowskiej stadniny. Razem powinien więc zapłacić niemal 1 mln euro.

– Na czym polega problem z „hodowcą” z Francji? Otóż Thierry Barbier jest dobrze znany w środowisku osób parających się hodowlą i sprzedażą koni arabskich. Znany z tego, że jest mitomanem, a jak mówią niektórzy wprost – kimś niezrównoważonym psychicznie. Nie ma stadniny koni arabskich, choć chce uchodzić za taką osobę. Z jego strony internetowej (…) można odnieść wrażenie, że taką stadninę ma. Ale to tylko strona internetowa, na której chwali się szeroką znajomością polskiej hodowli koni arabskich, bo niewątpliwie jest ich miłośnikiem. Nie ma pieniędzy. W każdym razie nie ma tylu pieniędzy, by kupować konie – pisze Marek Szewczyk na blogu Hipologika.pl.

Na Pride of Poland wystawiono 20 koni, a 14 z nich zostało wylicytowanych. Dochód z aukcji to prawie 1,6 mln euro. Zaraz po zakończeniu imprezy organizatorzy oceniali ten wynik, jako „powyżej oczekiwań”. – Liczyliśmy na około 1,2 mln euro zysku. Jest znacznie więcej, bo 1,6 mln. Przy obecnej sytuacji ekonomicznej, kryzysie wywołanym wojną w Ukrainie to bardzo duży sukces. Dlatego gratuluję prezesom stadnin – mówił zaraz po aukcji Andrzej Wójtowicz, pełnomocnik dyrektora KOWR ds. hodowli koni.

Wiele jednak wskazuje na to, że kwota, na której ostatecznie zakończy się aukcja, będzie znacznie niższa. Dokładnie o 990 tys. euro, czyli prawie milion euro… Bowiem regulaminowy czas, czyli tydzień, na zapłacenie i odebranie koni, już dawno minął. Organizatorzy aukcji na razie jeszcze robią dobrą minę do złej gry.

– Ta suma jest nadal aktualna, gdyż zgodnie z regulaminem aukcji konie są w sprzedaży do 31 grudnia i są do dyspozycji organizatora aukcji, prezesa PKWK. Z informacji, które posiadamy z tej instytucji, jest deklarowane, że te konie zostaną odebrane. Mamy dużą nadzieję, że wcześniej czy później te konie zostaną zapłacone w całości, gdyż żaden koń ze spółek Skarbu Państwa nie opuści stadniny, gdy nie zostanie zapłacona cała kwota wylicytowana na aukcji Pride of Poland – twierdził 24 października na antenie Radia RMF24 Andrzej Wójtowicz z KOWR.

Poinformowano wtedy również, że wylicytowane a nie zapłacone konie nadal znajdowały się w macierzystych stadninach Białce, Janowie Podlaskim i Michałowie.

Z podobnym skandalem mieliśmy do czynienia dwa lata wcześniej, w 2020 roku. Klacz Perfinkę ze stadniny w Białce wylicytował za 1,25 mln euro – dla księżniczki z Arabii Saudyjskiej – dyplomata z warszawskiej ambasady tego kraju. Jednak kwota ta nie wpłynęła na konto stadniny, a kupiec wycofał się z oferty. Wtedy też mówiono, że Perfinka „uratowała aukcję”, bo pozostałe konie sprzedawały się bardzo słabo. Wzięto za nie zaledwie 337 tys. euro. Organizatorzy próbowali później sprzedać Perfinkę „pod stołem” innej stadninie. I chyba się udało, skoro pod koniec października pełnomocnik ministra rolnictwa do spraw hodowli koni Tomasz Chalimoniuk zapewnił, że pieniądze za Perfinkę od obywatela Arabii Saudyjskiej wpłynęły. Jeśli mowa o takiej samej kwocie (bo jej nie podano), czyli 1,25 mln euro, to wtedy cała akcja przyniosła 1 mln 587 tys. euro. Niemal identyczny wynik – 1,6 mln euro – osiągnięto w ubiegłym roku. Natomiast w 2019 roku było to prawie 1,4 mln euro.

Z tegorocznej aukcji, póki co, na konta stadnin wpłynęło 641 tys. euro, zamiast 1,6 mln euro.

(red)

Czytaj też artykuł o tegorocznej, sierpniowej aukcji arabów w Janowie Podlaskim:

Janów Podlaski: Aukcja bez rekordów, ale powyżej oczekiwań

 

 

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy