Branża fitness protestuje, lokalni przedsiębiorcy pogrążeni

Branża fitness protestuje, lokalni przedsiębiorcy pogrążeni

REGION Wiele branży, m.in. fitness, mocno odczuło wiosną skutki wprowadzonych w całym kraju ograniczeń. Teraz znów zapadła decyzja o zamknięciu siłowni czy basenów, co dla wielu jest niezrozumiałe w kontekście tego, że nadal mogą normalnie funkcjonować m.in. restauracje, galerie czy kościoły.

Z decyzją premiera nie zgadzają się także lokalni przedsiębiorcy, prowadzący siłownie i kluby fitness. Zamknięte zostały także baseny i sauny, a więc kolejne miejsca, gdzie udajemy się, by wzmocnić naszą odporność – tak ważną w czasie walki z wirusem, obojętne czy grypy, czy Covid-19.

– Dlaczego moja działalność jako „wybrana” zostaje zamknięta? Czy ja dobrze rozumiem, że restauracje, fryzjerzy, kosmetyczki, stomatolodzy, a nawet kościoły nadal pracują, a moja siłownia musi zawiesić działalność? Wszyscy spełnialiśmy postawione nam restrykcyjne wymogi sanitarne, a pomimo tego tylko nam, „wybrańcom”, odebrano możliwość odrobienia straty i ostatecznie pogrążono. Jak to możliwe, że wszyscy mówią o wzmacnianiu odporności i ogromnym w tym udziale aktywności fizycznej, a chwilę potem pozbawia się nas tej możliwości? – stawia pytanie Monika Łęska, właścicielka Fabryki Ciała, jednego z najpopularniejszych klubów w Białej Podlaskiej. Jej wpis w portalu społecznościowy spotkał się z dużym poparciem i zrozumieniem.

W Polsce trwają protesty, ale i nasi trenerzy personalni i właściciele siłowni pokazują swoje niezadowolenie z decyzji podjętych przez rząd. Niektórzy zapraszają na spotkania on-line, inni z Białej Podlaskiej udali się do Warszawy na protest, który odbył się w sobotę 17 października.

Jesienią klientów w siłowniach przybywa, więc ruch powoli się zwiększył. Pojawiła się szansa na odrobienie strat z początku pandemii, ale też szansa na powrót do normalnej działalności. – W październiku kupiłam karnet na siłownię, nie tylko po to, żeby zrzucić kilka kilogramów, ale też żeby wzmocnić odporność. Zimą, jak wiadomo, formy aktywności są ograniczone. Nie do końca rozumiem decyzję o zamknięciu siłowni. Tu przecież przychodzą ludzie zdrowi, silni, chcący się wzmocnić – mówi Karolina.

W obronie branży fintess staje poseł Riad Haidar, który wysłał interpelację poselską do premiera Mateusza Morawieckiego w sprawie ograniczenia funkcjonowania siłowni i klubów fitness. „Należy pamiętać, że po pokonaniu pandemii kraj będzie musiał wydźwignąć się z olbrzymiego kryzysu ekonomicznego. Im więcej przedsiębiorców przetrwa ten trudny okres, w tym lepszej kondycji będzie polska gospodarka” – argumentuje w piśmie do premiera bialski parlamentarzysta. Jako lekarz wie, jak ważny jest ruch i dbanie o aktywność fizyczną.

Haidar stawia pytanie, czy siłownie są bardziej niebezpieczne od kościołów, gdzie podczas nabożeństw jednocześnie przebywa spora grupa wiernych, a – jak pokazuje praktyka – szczególnie w mniejszych miejscowościach o maseczkach w czasie mszy mało kto pamięta, nie mówiąc już o dystansie i higienie.

Także Adam Abramowicz, rzecznik małych i średnich przedsiębiorców, zaapelował do premiera, stawiając sprawę jasno: „Jeżeli zakaz zostanie utrzymany, to wnoszę o przedstawienie sposobu, w jaki zostaną wypłacone odszkodowania za czas unieruchomienia firm z tych branż. Jest to niezwykle pilna sprawa, ponieważ przedsiębiorcy, którzy takiej informacji nie otrzymali, są w złym stanie psychicznym z powodu groźby bankructwa i jego skutków dla ich życia zawodowego i osobistego”.

Więcej na ten temat w aktualnym – papierowym i cyfrowym wydaniu „Podlasianina”.

Justyna Dragan

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy