Tenor nie oddaje BCK nienależnego honorarium. Grozi mu do trzech lat więzienia

Tenor nie oddaje BCK nienależnego honorarium. Grozi mu do trzech lat więzienia

Na konto Marka T. (z lewej) trafiło honorarium innego tenora, Witolda

Światowej sławy tenor Marek T. może stanąć przed sądem. Prokuratura oskarża go o przywłaszczenie pieniędzy na szkodę Bialskiego Centrum Kultury. Ponad rok temu na konto artysty omyłkowo wpłynęły pieniądze przeznaczone dla Witolda Matulki. W związku z tym, że mimo ponagleń nie nastąpił ich zwrot, Markowi T. grozi do trzech lat więzienia.

Wbrew pozorom opisywana sprawa jest tak zagmatwana, że z szacunku dla naszych czytelników jesteśmy winni im kilka słów wyjaśnienia, aby na podstawie zamieszczonych faktów sami mogli wyrobić sobie jej ogląd.  Na początku stycznia ubiegłego roku tenor Witold Matulka brał udział w organizacji koncertu "In memoriał", z okazji drugiej rocznicy śmierci śp. Bogusława Kaczyńskiego. Przygotowań było co niemiara, a czasu niewiele, dlatego wszystko odbywało się w zawrotnym tempie. 4 stycznia ówczesny dyrektor BCK Mateusz Orzełowski poprosił go do swojego gabinetu, by podpisać z nim umowę.

- W pośpiechu, bo byłem ponaglany, przejrzałem treść umowy, moje dane, zakres obowiązków – wspomina Matulka. - Numeru konta nie weryfikowałem, bo nie znam go na pamięć. Było już ono w systemie Bialskiego Centrum Kultury na okoliczność wcześniej podpisywanych ze mną umów.

Dwa tygodnie później odbył się koncert. Muzycy pięknie zaśpiewali, publiczność, bijąc brawa, płakała ze wzruszenia. Wszyscy byli zadowoleni poza Witoldem Matulką, na którego koncie nie pojawiło się obiecane honorarium. Czekał na nie, bo za prace związane z koncertem artysta płacił z własnej kieszeni, a nawet, jak twierdzi, pozyskał sponsorów na telebim i nagrody na konkurs wokalny.

Jak się okazało, pojawił się problem, polegający na tym, że w przedłożonej artyście umowie znalazł się błąd. Pracownik BCK, przygotowujący umowę, omyłkowo wkleił numer konta Marka T. i to jemu przelano gażę tenora. Pomimo licznych monitów ten jednak nie kwapił się z oddaniem pieniędzy. Matulka z kolei domagał się ich od BCK, tym bardziej, że za swoją usługę musiał odprowadzić podatek. Artysta przez ponad rok liczył na polubowne załatwienie sprawy, gdyż ostatnią rzeczą, jakiej by chciał, to - jak twierdzi - "ciąganie się po sądach".

Po wielokrotnych próbach podejmowanych przez pracowników BCK z menadżerem Marka T. negocjacji, zwrotu nienależnego honorarium nie udało się uzyskać. Dlatego kancelaria prawna sprawę zgłosiła do prokuratora. - Akt oskarżenia przeciwko Markowi T. został przesłany do Sądu Rejonowego w Białej Podlaskiej - mówi prokurator Agnieszka Kępka. - Za popełniony przez niego czyn - przywłaszczenie pieniędzy w kwocie 4450 zł - grozi mu kara do trzech lat pozbawienia wolności.

Więcej w papierowym i cyfrowym wydaniu tygodnika Podlasiak nr 13 od 26 marca

Ryszard Godlewski

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy