Rekordowa kanonada AZS-AWF Biała Podlaska

Rekordowa kanonada AZS-AWF Biała Podlaska

Michał Banaś zdobył siedem goli, wszystkie w pierwszej połowie

W ostatnich dwóch latach akademicy trzykrotnie kończyli pierwszoligowe spotkanie z dorobkiem 42 zdobytych goli – w meczach z MTS Chrzanów (42:22), ŚKPR Świdnica (42:26) i dwa miesiące temu z Czuwajem Przemyśl (42:34). W minioną sobotę pobili ten rekord, zwyciężając SPR Radzymin aż 44:15.

AZS-AWF Biała Podlaska – SPR Radzymin  44:15  (18:7).

AZS-AWF: Adamiuk, Kozłowski – Maksymczuk (4), Łazarczyk (5), Urbaniak (5), Ziółkowski (3), Nowicki (1), Wołyncew (5), Stefaniec (3), Małecki (7), Kruczkow (2), Bekisz (2), Banaś (7).

SPR: Rybicki, Dybczyński – Zagożdżon, Marszałek (1), Rek (1), Celiński, Kłoda, Chabior (2), Lewandowski (1), Zadrożny (1), Piechnik (3), Miecznikowski (6).

Sędziowie: I. Dębski i A. Rodacki (obaj z Kielc).

Kary: AZS-AWF – 8 min., SPR – 0 min.

O tym, że mecz będzie się toczył w zasadzie do jednej bramki, można się było przekonać już w pierwszej minucie. Inauguracyjnego gola zdobył bowiem Karol Małecki w 20. sekundzie a na 2:0 Michał Banaś podwyższył w 45. Gdy do tego dodamy, że w 4. minucie było 4:0 a w międzyczasie Tomasz Rybicki dwukrotnie wygrał pojedynek z Banasiem, to nieliczni fani gości spod Warszawy mogli jedynie załamać ręce. Odzyskać psychiczną równowagę pomogli im jednak gospodarze, gdyż po ich kilku błędach zrobiło się 5:4.

Ale nie dane im było doczekać się remisu, choć wydawało się, że są tego bliscy, bo przez cztery minuty grali w przewadze, gdy dwuminutowe kary odsiadywali Denis Wołyncew i Maksim Kruczkow. Wtedy nastąpiła bowiem kanonada bialczan, którzy między 15. a 22. minutą zdobyli osiem kolejnych goli i odskoczyli z 8:6 na 16:6. Szczególnie imponowały bramki zdobywane przez Małeckiego po pięknych silnych prostopadłych podaniach Wołyncewa. Swój znaczący wkład w uzyskanie dziesięciobramkowej przewagi miał też Łukasz Adamiuk, broniąc w sytuacjach sam na sam z Mateuszem Chabiorem, Mateuszem Zadrożnym i Krystianem Zagożdżonem. Wynik do przerwy wyraźnie więc pokazywał, że na parkiecie hali AWF rywalizują zespoły z czoła i końca tabeli.

Po zmianie stron nic nie uległo zmianie. Wprawdzie drugą połowę rozpoczęło trafienie Mateusza Miecznikowskiego, ale zaraz po tym nastąpiła druga ośmiobramkowa seria akademików. Trener Dmitrij Tichon zaczął desygnować do gry kolejnych zawodników, ale obraz gry ciągle był ten sam – goście, mimo kilku udanych interwencji Roberta Dybczyńskiego i trzech wykorzystanych przez Miecznikowskiego karnych, byli jedynie chłopcami do bicia. Zmianie ulegała jedynie długość zdobywanych przez bialczan pod rząd goli. W połowie drugiej części meczu wyniosła cztery, między 48. a 52. minutą – pięć, zaś spotkanie zakończyło sześć kolejnych trafień. Goście do tego stopnia oddali pole naszym szczypiornistom, że przez pełną godzinę nie zostali ukarani choćby jedną dwuminutową karą. Nic zatem dodać, nic ująć.

Roman Laszuk

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy