Podlasie błaga o deszcz

Podlasie błaga o deszcz
fot. Pixabay

POWIAT BIALSKI Susza na polach, w ogrodach i lasach. Wiosną rzeki nigdy nie miały tak niskich stanów wody jak w tym roku. Rolnicy, działkowcy i leśnicy z nadzieją patrzą w niebo, wypatrując deszczowych chmur. Ale prognozy na najbliższe tygodnie nie są optymistyczne. Czy grozi nam największa w historii susza?

Pogoda często nie sprzyjała pracy na roli, ale to, co w ostatnim czasie dzieje się w przyrodzie, budzi ogromne obawy podlaskich gospodarzy. Wody ubywa w rzekach, ale również w źródłach gruntowych. Potrzebny jest deszcz, ale ten nie chce się pojawić. Ponieważ ubiegłe lato było bardzo gorące i suche, a zima wyjątkowo ciepła i bez śniegu, w przyrodzie nie zmagazynowały się odpowiednie ilości wody, która zapewniłaby wzrost roślinom. Jeśli taka sytuacja utrzyma się przez najbliższe tygodnie, a wszystko wskazuje na to, że tak będzie, to zasiewy zbóż i warzyw zaczną zamierać już na początku wegetacji.

Rok klęski
– Przeżywamy, jak to będzie. Szykuje się kolejny rok klęski. Zimowe zboża powschodziły ładnie, zasiewy były gęste i duże. Ale przez to, że nie było śniegu i jest sucho, na zboże rzuciły się choroby grzybowe. Myślę, że zbiorów może być 50-60 procent mniej. To, co posialiśmy na wiosnę, załapało trochę wilgoci, ale dalej nie ma opadów, a teraz ten wiatr dodatkowo jeszcze wysusza pola. To będzie kolejny rok strat. A niektórzy rolnicy nadal nie mają wypłaconych odszkodowań za suszę jeszcze za ubiegły rok! Jest chaos, rządzący nad tym nie panują – mówi Marek Sulima, przewodniczący komisji rolnictwa, gospodarki i inwestycji w Radzie Powiatu Bialskiego.

Nie lepiej jest w sadach i na plantacjach truskawek, które za kilka dni rozpoczną kwitnienie. Owoce, żeby się zawiązać, też potrzebują wody. – Już w tamtym roku zbiory były nie najlepsze. W tym roku też na przykład z owocami truskawek może być kiepsko. A jeszcze mogą przyjść przymrozki. Rolnicy czekają na deszcz, ale również na realną pomoc rządu – dodaje Sulima, gospodarujący w gminie Międzyrzec Podlaski.

Bo problemem podlaskich gospodarzy jest nie tylko susza, ale również ograniczenia związane z epidemią koronawirusa i bardzo niskie ceny na skupach. – Kryzys spowodowany przez koronawirusa odczuwamy również w rolnictwie. Z powodu ograniczeń towar nie idzie w takich ilościach jak zwykle za granicę. Na przykład w pieczarkarniach ludzie nie zakładali całych hal, bo nie było podaży i trzeba było to wyrzucić. A założenie hali to są wysokie koszty. Trzeba kupić podłoże, wykonywać zabiegi pielęgnacyjne. Podobnie z hodowlą drobiu czy bydła, które w ostatnim czasie strasznie tanieją. Za kilogram kurczaka rolnik dostaje tylko około 2 złotych. Na tyle ledwie wyceniana jest jego praca. I to w momencie, gdy mięso drobiowe w sklepach przed świętami osiągało rekordowe ceny! To jest dramat. Gdy nie ma zbytu, rządzący powinni natychmiast uruchomić skup interwencyjny, ale tego też nie ma. Wszystko drożeje, bo środki do oprysków poszły w górę, podobnie podatki rolne i ubezpieczenia. Dobije nas jeszcze susza. A rząd tylko mówi, jak to pomaga rolnikom i że na wsi nie odczuwa się tak tego kryzysu. To jest znowu napuszczanie jednych na drugich – uważa Sulima.

Kary i apele o oszczędzanie
Wody brakuje już nie tylko na polach. Jeżeli nie będziemy nią gospodarować mądrze, jej deficyt odczuje każdy w swoim gospodarstwie domowym. Niektóre samorządy już proszą mieszkańców o racjonalne korzystanie z wody w godzinach 16-22. W poprzednich latach takie apele pojawiały się zazwyczaj tylko w lipcu i sierpniu.

– W związku z brakiem opadów deszczu, dużym wzrostem zużycia wody pobieranej z gminnych wodociągów oraz odnotowywanymi przypadkami nielegalnego poboru wody z hydrantów przeciwpożarowych, w celu uniknięcia przerw w dostawie proszę wszystkich użytkowników sieci wodociągowej o racjonalne i oszczędne gospodarowanie wodą. Bezpodstawny i intensywny pobór wody z hydrantu ma ogromny wpływ na ciśnienie w sieci wodociągowej w całej gminie Międzyrzec Podlaski. W wielu przypadkach hydrant otwarty przez osobę nieupoważnioną staje się potencjalnym źródłem skażenia bakteriologicznego wody, co w obecnej sytuacji epidemiologicznej stanowi ogromne zagrożenie – wyjaśnia Krzysztof Adamowicz, wójt gminy Międzyrzec Podlaski.

Apeluje do mieszkańców, by nie byli obojętni na kradzieże wody z hydrantów i żeby takie przypadki zgłaszali gminnym urzędnikom. – Tylko eliminując proceder kradzieży wody z hydrantów możemy zapewnić niezawodność i komfort dostaw wody dla wszystkich mieszkańców. Korzystanie z wody z hydrantów do innych celów niż do gaszenia pożarów jest traktowane jako kradzież i podlega karze grzywny w wysokości do 5000 zł. Nie możemy sobie pozwolić na to, by doszło do pożaru, którego strażacy nie będą mogli szybko ugasić ze względu na brak wody w sieci. Szanujmy wodę, by była dostępna dla wszystkich mieszkańców naszej gminy – dodaje Adamowicz.

Oszczędzać wodę powinni także mieszkańcy gminy Drelów. – Apeluję do mieszkańców o ograniczenie używania wody konsumpcyjnej do celów gospodarskich, podlewania upraw, ogródków i trawników, napełniania basenów czy mycia pojazdów mechanicznych – informuje Rafał Kortoniuk, kierownik ZUWiGK w Drelowie.

Płoną trawy i lasy
Sucho jest również w lasach. W województwie lubelskim obowiązuje trzeci, czyli najwyższy stopień zagrożenia pożarowego. Wilgotność ściółki w lasach w okolicy Białej Podlaskiej jest niska, waha się około 13 procent.

– Zima była całkiem sucha, nie było śniegu, przez co teraz w glebie nie ma wilgoci. W Nadleśnictwie Chotyłów praktycznie od początku wiosny nie mieliśmy opadów, raz tylko spadł drobny deszcz. Na szkółce nawadniamy młode rośliny, żeby mogły przetrwać. Sytuacja w lesie jest i tak lepsza niż na polach, ponieważ gęsta roślinność dłużej utrzymuje wilgoć w glebie niż na odkrytym terenie. Ale u nas też niestety widać skutki braku deszczu. Paradoksalnie w marcu w lesie było bardziej zielono niż jest teraz, w kwietniu – mówi Mariusz Kiczyński, zastępca nadleśniczego w Nadleśnictwie Chotyłów.

Na razie, przynajmniej w tym nadleśnictwie, pożarów nie odnotowano więcej niż w ubiegłych latach. – Mamy własny sprzęt, kamery, które pozwalają szybko wykryć pożar. Ale z niepokojem obserwujemy sytuację związaną z brakiem opadów – dodaje Kiczyński.

Więcej na ten temat w papierowym i cyfrowym wydaniu „Podlasianina” https://eprasa.pl/news/podlasianin od 21 kwietnia.

Monika Pawluk

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy