Pacjentka chciała rodzić, a lekarz przepadł!

Kontrowersje

Kuriozalna sytuacja na międzyrzeckiej porodówce: pracownicy zaciekle walczą o utrzymanie oddziału, a gdy przyjeżdża pacjentka rodzić, to trzeba ją wieźć do Białej Podlaskiej, bo zniknął gdzieś lekarz dyżurny...

Incydent miał miejsce w ubiegły czwartek 28 marca. Do naszej redakcji dotarła niepokojąca informacja, że tego dnia na międzyrzecką izbę przyjęć zgłosiła się kobieta w ciąży, której stan wskazywał, że w niedługim czasie może dojść u niej do rozwiązania. Ale o dziwo kobieta nie uzyskała oczekiwanej natychmiastowej pomocy na oddziale położniczym, o którego byt tak zaciekle walczą tamtejsi pracownicy, lecz... w innej placówce, oddalonej o 30 kilometrów. Jak doszło do tak kuriozalnej sytuacji?

Nasze ustalenia potwierdziła dyrekcja placówki. – Skoro już wypłynęła do opinii publicznej taka informacja, nie będę ukrywał, że zgadza się, iż niestety miała miejsce taka sytuacja. W czwartek lekarz ginekolog nie był obecny na dyżurze, kiedy była u nas rodząca kobieta. Trzeba było przetransportować pacjentkę na oddział ginekologiczno-położniczy do szpitala w Białej Podlaskiej. Na szczęście tam znalazła się pod należytą opieką. Z tego, co wiem, rozwiązanie porodu odbyło się na szczęście bez komplikacji – mówi Wiesław Zaniewicz, dyrektor SPZOZ w Międzyrzecu Podlaskim.

– To jest skandal w obecnej sytuacji, gdy my wszyscy, tj. dyrekcja szpitala, Rada Powiatu, Rada Miasta, walczymy o bezpieczeństwo pacjentek i wyższy standard opieki położniczej w naszym powiecie. Ta sytuacja pokazuje też moim zdaniem, o co tak naprawdę chodzi niektórym lekarzom z oddziałów ginekologiczno-położniczych w Międzyrzecu Podlaskim – komentuje starosta bialski Mariusz Filipiuk.

Więcej w papierowym i cyfrowym wydaniu tygodnika "Podlasiak" nr 14 od 2 kwietnia

Monika Pawluk