Morsowanie, zbiórka i licytacja dla WOŚP

Morsowanie, zbiórka i licytacja dla WOŚP

MIĘDZYRZEC PODLASKI Mieszkańcy Międzyrzeca Podlaskiego po raz kolejny hojnie wsparli Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Na ulicach miasta spotkać można było wolontariuszy z puszkami, a w internecie trwała licytacja przedmiotów przekazanych przez darczyńców. Nie zawiodła Międzyrzecka Grupa Biegowa, której przedstawiciele wzięli udział w morsowaniu na Międzyrzeckich Jeziorkach.

Koronawirus ani tęgi mróz nie przestraszył wolontariuszy, którzy w niedzielę 31 stycznia wyszli na ulice miasta z puszkami z czerwonymi serduszkami. Choć z powodów epidemicznych wolontariuszy było mniej, to były osoby, dla których to już kolejny finał WOŚP. W przeważającej większości są to ludzie bardzo młodzi, którzy wiedzą, jak ważna jest pomoc drugiej osobie oraz wsparcie placówek medycznych w zakupie specjalistycznego sprzętu.

– Nawet kiedy odwiedzamy kogoś z rodziny w szpitalach, to widzimy ten sprzęt z czerwonym serduszkiem, który został zakupiony dzięki zbiórkom. Serce się raduje, gdy widzimy, że ta akcja przynosi efekty i pomaga ludziom. I kiedy w telewizji podawane są wyniki, że tyle dzieci udało się uratować dzięki temu sprzętowi, to pokazuje, że warto pomagać, zwłaszcza w obecnych czasach – mówią Julia i Natalia Kokoszkiewicz, wolontariuszki z Międzyrzeca. W akcji WOŚP biorą udział po raz drugi.

Wolontariusze przyznają, że mieszkańcy Międzyrzeca Podlaskiego bardzo życzliwie podchodzą do zbiórki i mimo niepewnych czasów chętnie wrzucają pieniądze do puszek. – W naszym przypadku była to spontaniczna decyzja. Wiedziałyśmy, że może być mniej wolontariuszy ze względu na obecną sytuację, i pomyślałyśmy, że się zgłosimy. Lubimy pomagać i przynajmniej w taki sposób możemy to zrobić. Nie miałyśmy obaw przed spotkaniami z ludźmi, bo zarazić się koronawirusem można tak naprawdę wszędzie, nawet w sklepie. Mamy maseczki i inne środki, które pozwalają nam się zabezpieczyć przed wirusem. A ludzie reagują bardzo pozytywnie. Podchodzą, zagadują i wrzucają datki. Był pan, który mówił, że chodził po mieście i szukał wolontariuszy, bo chciał wesprzeć zbiórkę – opowiadają Małgorzata i Emilia Olesiejuk.

Cały artykuł można przeczytać w aktualnym – papierowym i cyfrowym wydaniu „Podlasianina” na: https://eprasa.pl/news/podlasianin

Monika Pawluk

 

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy