Minister znowu nie przyjechał do rolników

Minister znowu nie przyjechał do rolników

W debacie uczestniczyli hodowcy świń, drobiu i plantatorzy owoców i warzyw z powiatu bialskiego

POWIAT BIALSKI W Starostwie Powiatowym w Białej Podlaskiej 25 kwietnia odbyła się rolnicza debata. Mimo zaproszenia, na spotkanie nie przyjechał minister Jan Krzysztof Ardanowski. Za to rolnicy będą mieli swoich przedstawicieli przy staroście bialskim. Osoby z różnych środowisk, instytucji i organizacji będą reprezentować lokalnych rolników w specjalnie powołanym gremium.

Debatę w sprawie dramatycznej sytuacji w rolnictwie zorganizował Marek Sulima, przewodniczący komisji rolnictwa, infrastruktury i gospodarki w Radzie Powiatu Bialskiego. W debacie uczestniczyli hodowcy świń, drobiu i plantatorzy owoców i warzyw z powiatu bialskiego. – Najważniejszy problem to nadal ASF. Co z gospodarstwami, które przestały funkcjonować? Niektórzy nadal nie dostali żadnych pieniędzy. Mamy też na sali hodowców bydła mięsnego i drobiu. W ich przypadku chodzi o płatności, o sytuację, gdy zakłady nie płacą należnych rolnikom pieniędzy, za owoce, za drób – mówił radny Sulima.

Na debatę dwukrotnie zapraszany był minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski. Rolnicy mieli nadzieję, że następca Krzysztofa Jurgiela, w przeciwieństwie do swojego kontrowersyjnego poprzednika w resorcie, wreszcie przyjmie ich zaproszenie. Jednak zaskoczenia nie było, gdyż ostatecznie Ardanowski też nie spotkał się z rolnikami z ziemi bialskiej. – Dla mnie to trochę żenujące, bo nas nazywa się chuliganami, kiedy wychodzimy na drogę. Zaprosiliśmy samorządowców, polityków wszystkich opcji, pana wojewodę. Chcieliśmy zrobić debatę, żeby się zjednoczyć, bo pojedynczo nie uda się tych problemów rozwiązać. Ale minister nie chce przyjechać, gdy jest problem i szczerze porozmawiać. Nawet nie ma żadnej odpowiedzi z ministerstwa. Jak się nas traktuje? – dodał Sulima.

Starosta bialski też nie rozumie, dlaczego minister rolnictwa nie zdecydował się na przyjazd do powiatu, w którym zlikwidowano ponad 5 tysięcy gospodarstw hodujących trzodę chlewną.

– Od stycznia próbowaliśmy zaprosić ministra. Wysłaliśmy jedno zaproszenie, nie było żadnej odpowiedzi. Wysłałem drugie, z prośbą, żeby minister wyznaczył dogodny dla siebie termin. Nie przyszła żadna odpowiedź. Są trudne decyzje, które trzeba brać na klatę. Jeżeli przedstawiciele organów zapraszają ministra, to przyzwoitość nakazuje, żeby przysłać przynajmniej "siódmy garnitur". Żeby ktoś spisał te wszystkie pytania i postulaty przedstawione na tej sali i przekazał ministrowi – stwierdził starosta Mariusz Filipiuk.

Czytaj więcej w papierowym i cyfrowym wydaniu tygodnika "Podlasiak" nr 18 od 30 kwietnia

Monika Pawluk

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy