Mieszkańcy protestują przeciwko kurnikom

Mieszkańcy protestują przeciwko kurnikom

GMINA KODEŃ O kontrowersyjnych planach budowy ferm drobiu pod Kodniem pisaliśmy dwa tygodnie temu. Od tamtego czasu o sprawie robi się coraz głośniej. Kurniki miałyby powstać w Kątach, Zahaciu i Kopytowie. Oburzeni mieszkańcy, przedsiębiorcy i radni zadają wójtowi gminy Kodeń podstawowe pytanie: dlaczego zostali pominięci w tak ważnej sprawie?

Dlaczego wójtowi? Bo dla części tych inwestycji Jerzy Troć wydał już decyzje środowiskowe, po wcześniejszym zaopiniowaniu ich przez odpowiednie instytucje. A ludzie dowiedzieli się o tym dopiero później, można powiedzieć, że po fakcie. Informacja o budowie potężnych ferm zdziwiła i przeraziła mieszkańców, przedsiębiorców i sympatyków gminy Kodeń. Nie chcą, żeby ich gmina, słynąca z Sanktuarium Matki Bożej Kodeńskiej, zamieniła się w zagłębie produkcji drobiu.

W poniedziałek 12 grudnia w Kodniu odbyła się sesja Rady Gminy, na której stawili się przedstawiciele komitetu protestacyjnego. – Fermy będą pobierały bardzo dużo wody. Pamiętacie, jak Urząd Gminy prosił, żeby nie podlewać trawników, ogródków wiosną i latem, bo już dzisiaj tej wody brakuje? Kodeń się wyludnia, a będzie się wyludniał jeszcze bardziej. Nieruchomości stracą na wartości. Kto nowy się tutaj pobuduje? W jaki sposób zatrzymamy młodych? Dlaczego do tej pory było tak cicho, dlaczego radni i sołtysi nie wiedzieli o tych planach? Kto z gminy wiedział i potraktował radnych jak jeszcze czyste powietrze – dopytywał Mariusz Kiczyński, przewodniczący Rady Powiatu Bialskiego. Martwi się o przyszłość lokalnych gospodarstw agroturystycznych i innych firm z branży hotelowej, restauracyjnej i weselnej, których w ostatnich latach coraz więcej powstaje w Kodniu i okolicach. – Ludzie poczuli tutaj wiatr w żagle, zaczęli inwestować w agroturystykę, gospodarstwa ekologiczne. Działają firmy, które płacą podatki do tej gminy. I kto teraz zechce przyjechać do śmierdzącego Kodnia? Wszystko można wstrzymać, tylko pan wójt musi być z mieszkańcami. I albo stanie z mieszkańcami, albo tam, gdzie są przepisy – grzmiał Kiczyński.

To samo mówili lokalni przedsiębiorcy. – Jestem jedną z niewielu młodych osób, która tutaj została z mojego rocznika. Postanowiłem zostać, bo wiedziałem, że można tutaj coś zrobić. Chcę rozbudować agroturystykę, moje gospodarstwo będzie miało 70 miejsc noclegowych. I teraz, gdy jestem już na końcowym etapie tej inwestycji, bo w przyszłym roku miał być uruchamiany nowy budynek, dowiaduję się o kurnikach! Dotarłem do mieszkańców gminy Drelów, okolic Łosic, i wszyscy mówili jedno: będzie smród. A to zabije moją działalność turystyczną! – alarmował jeden z lokalnych przedsiębiorców.

Wójt Jerzy Troć tłumaczył na sesji, że decyzję wydał zgodnie z prawem. A reszta to są „plotki i pomówienia”. – Byłem w takich kurnikach, widziałem, i to nie jest prawda, tam nie ma smrodu. Do wentylatorów zamontowane są filtry. Jest odpowiednia wilgotność, temperatura, parametry. Nie ma żadnego fetoru i smrodu. Straszycie ludzi na spotkaniach, że zabraknie wody. Jak zabraknie, skoro Wody Polskie zrobiły raport i udzieliły pozwolenia na wszystkie trzy fermy? Sanepid również wydał opinię pozytywną, podobnie marszałek województwa lubelskiego i Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. To gdzie jest to zagrożenie? Były obwieszczenia na Biuletynie Informacji Publicznej, w sołectwach zainteresowanych. Nikt niczego nie ukrywał. Nie ma żadnego zagrożenia ekologicznego dla Kodnia. Wydałem tylko jedną część decyzji. Byłem piąty w kolejności i wydałem ją na podstawie decyzji innych instytucji. Te decyzje opracowali fachowcy. Chcę rozwijać gminę Kodeń, a nie zwijać. Jeżeli ktoś będzie miał stałą pracę, jego rodzina będzie miała zapewniony byt. Nasi mieszkańcy potrzebują tej pracy – tłumaczył Troć.

O budowach ferm drobiu nie wiedzieli także radni gminy. – Informację o kurnikach zobaczyłam na Facebooku. Gdybym z niego nie korzystała, pewnie nadal bym nie wiedziała. Następnego dnia przyszłam do Urzędu Gminy, zapytałam wójta, dlaczego mieszkańcy o tym nie wiedzą? Powiedział mi, że nie było potrzeby konsultacji. Zapytałam, dlaczego rada o tym nie wiedziała? Usłyszałam: Bo nie musieliście wiedzieć. Czuję się zdradzona. Dlaczego zostaliśmy pominięci w tak ważnej sprawie? – pytała Barbara Radecka, przewodnicząca Rady Gminy Kodeń.

Mieszkańcy zaskarżyli decyzję środowiskową do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. – Nie jesteśmy tutaj przeciwko wójtowi. Chcemy rozmawiać, bo nie znamy wszystkich informacji na temat tych inwestycji. Złożyliśmy odwołanie na podjęte decyzje. Jeżeli SKO lub WSA je uchyli, liczymy na to, że pan wójt wesprze nas w tej walce – powiedział Tomasz Niedźwiedziuk. Dodatkowo mieszkańcy zbierają podpisy pod petycją przeciwko fermom. – Skoro wójt mówi, że liczy się z mieszkańcami, to my w ciągu czterech dni mamy ponad 500 podpisów tych mieszkańców. I to nie jest koniec. Ludzie dowiedzieli się o inwestycji z gazety. Czy tak wygląda traktowanie ludzi? – pytał Dariusz Mackiewicz, sołtys Kodnia II.

W sesji wzięli udział także przedstawiciele firmy Wipasz, by odpowiadać na pytania mieszkańców. Do naszej redakcji wpłynęło też oświadczenie firmy na temat planów budowy fermy pod Kodniem. – Inwestycja, którą Wipasz SA ma zamiar rozwijać w wymienionej lokalizacji, to Zielone Fermy. Są to obiekty, które poza nazwą nie mają nic wspólnego z tradycyjną, obecnie prowadzoną w Polsce, hodowlą drobiu. Przez ostatnie lata narosło wiele mitów wokół hodowli drobiu i zapewne właśnie przeciwko tym mitom protestują mieszkańcy. Mamy tu na myśli smród, brzydkie budynki czy nieprzydatny pomiot. Jako świadomy producent, podążający ścieżką wyznaczoną przez Europejski Zielony Ład, również sprzeciwiamy się takim szkodliwym działaniom. W odpowiedzi na to stworzyliśmy projekt, który naszym zdaniem wyznacza jedyny właściwy kierunek hodowli zwierząt nie tylko w Polsce, ale i w Europie. Już dziś nasze dokonania budzą podziw i uznanie audytorów z zachodu. Potrafimy wyprodukować kurczęta bez użycia antybiotyków, w warunkach bezstresowych i do tego z poszanowaniem środowiska naturalnego. Zielone Fermy to obiekty o wysokim stopniu ochrony dobrostanu zwierząt oraz środowiska naturalnego, co bezpośrednio przekłada się na zdrowie naszych klientów. To obiekty bezpieczne dla środowiska, dążące do zachowania zerowego śladu węglowego: zasilane energią z fotowoltaiki; gdzie chów odbywa się na sterylnym i chłonnym pellecie, który następnie stanowi naturalny nawóz do hodowli warzyw BIO oraz na pola lub surowiec do biogazowni – informuje Józef Wiśniewski, prezes firmy Wipasz.

W czwartek 15 grudnia w Kodniu odbyło się zebranie zorganizowane przez komitet protestacyjny. W trakcie spotkania połączono się z uczestnikami innego zebrania, które – również w sprawie kurzych ferm – odbywało się w tym samym czasie w Kwasówce w gminie Drelów. Mieszkańcy kilku samorządów łączą siły, gdyż dzisiaj przeciwko fermom protestują wspólnie mieszkańcy gmin Kodeń, Sosnówka i Drelów. – Odzywają się do nas ludzie z całej Polski, podpowiadają różne rozwiązania, wspierają dobrym słowem. W komitecie protestacyjnym mamy wspaniałych, oddanych sprawie ludzi. To zgrany team, jesteśmy dla siebie wsparciem. Podzieliliśmy się obowiązkami i wspólnie ratujemy gminę Kodeń. Najlepiej, żeby te fermy powstawały tam, gdzie ludzie tego chcą. To przecież człowiek jest najważniejszy – mówi Kiczyński.

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy