Grzyb i wilgoć w mieszkaniu. Czy ktoś nam pomoże?

Grzyb i wilgoć w mieszkaniu. Czy ktoś nam pomoże?

BIAŁA PODLASKA Mieszkanka ulicy Narutowicza poprosiła redakcję o interwencję w sprawie wynajmowanego mieszkania. Choć mieszka tam dopiero od tygodnia, na ścianie już zaczął odklejać się tynk, a spod niego wychodzi grzyb. – Liczę na pomoc ze strony miasta – mówi pani Monika.

Zadzwoniła do redakcji 28 stycznia. Krótko po tym, jak z mężem i dziećmi wprowadziła się do mieszkania przy ul. Narutowicza, zaczęły się problemy. – Okazało się, że w sezonie grzewczym od dłuższego czasu nikt tu nie mieszkał, nie było grzane. I teraz, gdy się wprowadziliśmy, wyszedł grzyb jak tylko zaczęliśmy używać ogrzewania. Normalnie odchodzi płatami tynk na ścianie i w kilku miejscach widać kolejne plamy. Wietrzymy mieszkanie, ale to niewiele pomaga – narzeka Monika Sobolewska-Rwaczew.

Aby rozwiązać problem, skontaktowała się z ZGL, bowiem mieszkanie pochodzi z zasobu spółki. Prezes Bernadety Puczki nie było w siedzibie, ale na miejsce przybył jej pracownik. – Powiedział, że nie ma pieniędzy na taki remont, a na pewno nie w czasie, gdy my tu mieszkamy. Nie było szans, żeby usunęli grzyb i położyli tynk. Byłam w szoku, dla mnie to niepojęte – pani Monika relacjonuje spotkanie, które odbyło się w jej mieszkaniu. Obecna też wtedy Agnieszka Dzwonnik z referatu lokali mieszkalnych Urzędu Miasta miała stonować nieco pracownika ZGL i zapowiedziała zajęcie się grzybem. – Oczekiwałam, że zajmą się całą ścianą, skoro w innych miejscach też już wychodzi grzyb – podsumowała kobieta.

W międzyczasie, 29 stycznia, pracę w spółce rozpoczął nowy prezes ZGL Wojciech Chilewicz. Został on wybrany podczas posiedzenia rady nadzorczej spółki. Zapytaliśmy go, jakie jest jego stanowisko w sprawie wspomnianej sytuacji w lokalu wynajmowanym od miasta przez panią Monikę. Nowy prezes zainteresował się sprawą i osobiście wybrał się do mieszkanki, żeby ocenić sytuację. Spotkanie nieco zdziwiło panią Monikę. – Ani prezes Ruta, ani prezes Puczka nigdy mnie nie odwiedzili, gdy miałam problem. Wręcz przeciwnie, spotykałam się często z nie do końca dobrym podejściem – wspomina.

A jak sytuację ocenia prezes Chilewicz? – Zabezpieczenie jednej ściany budynku to nie są aż tak wielkie koszty. Dla spółki to tylko jedna ściana i może nie jest to dużo, ale dla tej pani ta ściana przesądza o komforcie życia. Musimy tutaj patrzeć na mieszkańców, bo to dla nich spółka jest powołana, a nie dla samej siebie – komentuje i zapowiada zajęcie się remontem ściany w możliwie najbliższym czasie.

Justyna Dragan

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy