Anna Chwałek: Syn jest moją motywacją [WYWIAD]

Anna Chwałek: Syn jest moją motywacją [WYWIAD]

O budowie Centrum Pomocy Osobom z Autyzmem, najbliższych planach oraz motywacji do działania z Anną Chwałek, prezes stowarzyszenia Wspólny Świat, pomagającego osobom dotkniętym autyzmem, rozmawia Justyna Dragan.

Trwa budowa Centrum Pomocy Osobom z Autyzmem. Na jakim etapie jest ta inwestycja?

– Zbliżamy się ku końcowi budowy pierwszego etapu Centrum Pomocy Osobom z Autyzmem. Sytuacja z każdym dniem się zmienia, widać gołym okiem postępy, kończymy już elewacje, trwają roboty wykończeniowe. Myślę, że do grudnia powinniśmy skończyć prace wykończeniowe, pozostaną ostatnie szlify. Potem skupimy się na kolejnym bardzo ważnym elemencie, a więc na wyposażeniu i przygotowaniu do przeprowadzki przedszkola i ośrodka terapii i diagnostyki, bo te placówki będą się mieściły w pierwszym budynku. Przed nami wielkie wyzwanie niosące ze sobą spore wydatki. Wykończenie takiego budynku w meble i pomoce jest kosztowne.

Kiedy planowane jest jego otwarcie? I czy to oznacza, że cała siedziba Wspólnego Świata będzie się teraz mieściła przy ulicy Powstańców?

– Przede wszystkim cieszę się, że budynek już stoi i że przyszły rok rozpoczniemy w nowym budynku. Oficjalne otwarcie planujemy na maj. Potrzeba kilku miesięcy, aby wszystko doschło i można było tam wejść. Nie wyprowadzamy się z ulicy Pokoju, tu będzie się mieściła szkoła podstawowa. Ten budynek jest niezbędny. Poprawia nam się infrastruktura, ale nie zmieścimy się w jednym budynku. Zobaczymy jeszcze, co z pomieszczeniami przy ulicy Warszawskiej. Organizacyjnie byłoby to pewnie trudne, chociażby dla kadry, która musiałaby jeździć do trzech miejsc. Postaramy się skupić na dwóch, przy ulicach Pokoju i Powstańców.

Jak narodził się pomysł, by takie miejsce jak Centrum Pomocy Osobom z Autyzmem w ogóle powstało?

– Stowarzyszenie Wspólny Świat ma 11 lat, w przyszłym roku będzie to już 12 rok istnienia. Szczerze mówiąc, gdy je zakładałam nie spodziewałam się, że aż tak się rozrośniemy i że potrzeby będą tak ogromne. Miałam jednak świadomość, że z autyzmu się nie wyrasta. Oczywiście my pracujemy nad tym, aby poprawić poziom funkcjonowania, aby nasze dzieci były jak najbardziej samodzielnymi ludźmi, ale nie zawsze się to udaje. Da się zrobić bardzo dużo, ale zawsze będą takie dorosłe osoby, które będą wymagały wsparcia. Tę świadomość miałam już 10 lat temu i gdzieś z tyłu głowy chodziło za mną to, że jest konieczność stworzenia miejsca, które zabezpieczy te osoby w ich dorosłym życiu i zapewni miejsce w sytuacji, gdy zabraknie ich rodziców. Gdy zaczęło nam przybywać dzieci, dotarło do nas, że mamy złe warunku lokalowe i nie możemy oferować pomocy wszystkim dzieciom. To był dodatkowy impuls do tego, aby stworzyć miejsce nie tylko dla dorosłych, ale i dla młodzieży. Stworzyć miejsce kompleksowe, pomagające od momentu, gdy rodzice zauważą jakąś trudność rozwojową u swojego dziecka. Wtedy dziecko trafia do nas na diagnozę i otrzymuje tu wsparcie na wszelkich szczeblach edukacyjnych. Nie ukrywam, że było to rzucenie się z motyką na słońce, plan bardzo ambitny. Ta nasza wiarygodność i działalność przekonała cztery lata temu ówczesne władze do przekazania nam działki pod inwestycję. To był kluczowy moment i impuls do tego, aby rozpocząć inwestycję. Możliwe było planowanie, tworzenie projektów.

A to zapewne było bardzo kosztowne...

– Zbieraliśmy grosz do grosza, na architektów, na plany, opłat było mnóstwo. Z boku wygląda, że to bezproblemowo rośnie. Po drodze było jednak mnóstwo trudności. Realizacja pierwszego etapu tej inwestycji nauczyło nas dużo, jeśli chodzi o kalkulowanie kosztów. Dziś mam dużo większe doświadczenia, wiem, z czym muszę się liczyć i gdzie są pułapki. Myślę, że po zakończeniu drugiego etapu będę wiedziała jeszcze więcej.

Cały wywiad dostępny w papierowym i cyfrowym wydaniu tygodnika nr 38 od 27 listopada

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy