Aktorstwa uczyło mnie życie

Aktorstwa uczyło mnie życie

O zamiłowaniu do aktorstwa i dotychczasowej drodze artystycznej z Moniką Mielnicką, tegoroczną maturzystką i mieszkanką Cicibora Dużego, rozmawia Istvan Grabowski.

Rzadko kto w twoim wieku ma dokładnie sprecyzowane plany zawodowe i konsekwencję, z jaką zmierza do ich realizacji. Kiedy uświadomiłaś sobie, że aktorstwo będzie twoim przeznaczeniem?

– Pomysł z aktorstwem narodził się w ciciborskim gimnazjum, kiedy choroba przekreśliła moje plany o karierze sportsmenki. Osiągałam bardzo dobre wyniki w kilku dyscyplinach lekkoatletycznych. Niestety musiałam zarzucić marzenia o karierze sportowej. Długo poszukiwałam czegoś, co pozwoliłoby mi wypełnić tę lukę. Któregoś dnia powiedziałam mamie, że podobnie jak siostra chcę grać w teatrze. Nie spotkałam się z jej odmową. Wręcz przeciwnie, otrzymałam ogromne wsparcie. Może dlatego, że tata i mama udzielają się w zespole śpiewaczym Zorza. Postanowiłam sprawdzić się w bialskim Teatrze Słowa i już po pierwszych próbach nad sztuką Aleksandra Fredry zostałam pochwalona przez reżysera spektaklu Jana Gałeckiego. Życzliwi byli też dla mnie amatorzy grający w tym widowisku. To dało mi motywację do działania i dalszego rozwoju. Kolejnym etapem w moim życiu była reżyseria. Napisałam scenariusze i wyreżyserowałam dwa filmy amatorskie „Szkoła z przyszłością" i „Muzyczna zamieszka”, które przyniosły mi nagrody i uznanie najbliższego otoczenia. Myślę, że to dzięki tej próbie poznałam smak aktorstwa filmowego. Sukcesy na skalę województwa, a nawet kraju, coraz bardziej przekonywały mnie, by zająć się filmem. Miałam chwilę zawahania, czy bardziej interesuje mnie aktorstwo, czy może reżyseria. Dziś już wiem, że reżyseria to pasja, zaś aktorstwo – plan na życie. Przełomem był film Andrzeja Wajdy „Powidoki”. Początkowo nie zdawałam sobie sprawy, że casting ogłoszony na Facebooku dotyczy roli u mistrza. Miałam szansę zagrać córkę głównego bohatera, granego przez Bogusława Lindę. Niestety, los chciał inaczej i w konsekwencji otrzymałam tylko epizodyczną rólkę.

Niebawem widzowie platformy Netflixa poznają cię z innej strony. Na pięć odcinków oddasz głos bohaterce nowego amerykańskiego serialu komediowego. Jak to się stało, że właśnie tobie powierzono dubbing głównej roli w tym serialu?

– W jednym z wywiadów powiedziałam kiedyś, że marzę o dubbingu. Nie sądziłam, jak szybko może się to spełnić. W listopadzie ubiegłego roku zaproszono mnie do udziału w warsztatach dubbingowych organizowanych w Warszawie. Uczestniczyło w nich wielu zdolnych ludzi, więc nie sądziłam, że ktoś zwróci na mnie uwagę. A jednak miesiąc później dostałam zaproszenie na casting do wspomnianego serialu Netflixa. Pojechałam do stolicy bez większego przekonania. Miałam obawy związane z moim głosem. Wielokrotnie słyszałam na konkursach recytatorskich, że jest zbyt delikatny, słabo słyszalny, wręcz niewypracowany. Instruktor Teatru Sylaba Roman Uściński z BCK powtarzał mi: „Mów odważniej. Osoba w ostatnim rzędzie też zapłaciła za bilet". Za jego radą szkoliłam dykcję i wymowę na warsztatach w Warszawie, Lublinie i Radomiu. Na szczęście dubbing rządzi się innymi prawami i w tej formie aktorstwa pracuje się z mikrofonem. Przekonałam się jednak, że mikrofon to samo zło. Najmniejsze niedopowiedzenia sprawiają wrażenie wielkiej wady wymowy. Przyznam się do kilkukrotnego powtarzania niektórych zdań, bo były nieczyste. Po trudnych dla mnie próbach otrzymałam zaskakującą wiadomość od reżyser Joanny Węgrzynowskiej, że to mnie powierzają główną rolę. Czułam się jak w siódmym niebie.

Jak wygląda praca dubbingowa w studiu?

– Oprócz dobrej dykcji, potrzebne jest całkowite skupienie. W słuchawkach słyszymy obcojęzyczny tekst, na pulpicie widzimy tłumaczenie, zaś na kolejnym ekranie poruszające się postaci. Może to przerażać, lecz gdy wejdziemy w głąb postaci, synchronizacja nie sprawi żadnych problemów. Doświadczenie w dubbingu nauczyło mnie, że warto uczyć się języków obcych. Mimo iż mówiony tekst był w języku polskim, pojawiały się w nim francuskie słowa. Jestem bardzo ciekawa, czy zabrzmią tak, jak pierwotnie oczekiwano.

Powiedz coś więcej o tym serialu.

Kontrakt zobowiązuje mnie do nieujawniania tytułu, zanim film nie wejdzie na telewizyjne ekrany. Powiem tylko, że tytuł jest imieniem głównej bohaterki, której podkładam polski głos. Serial ma charakter komediowy i pojawi się na ekranach wiosną. Liczę, że przypadnie widzom do gustu i będę uczestniczyła w dubbingach dalszych serii. Moja postać to zwariowana nastolatka, odważnie wkraczająca w świat dorosłych. W pewnym stopniu bardzo mnie przypomina. Granie tej bohaterki było czystą przyjemnością.

Cały wywiad przeczytasz w papierowym i cyfrowym wydaniu tygodnika Podlasiak nr 11 od 12 marca

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy