Trzeba myśleć o przyszłości i służyć krajowi

Trzeba myśleć o przyszłości i służyć krajowi

Z Maciejem Radziwiłłem, przedsiębiorcą, kolekcjonerem sztuki, działaczem społecznym, Honorowym Obywatelem Miasta Biała Podlaska, rozmawia Ewa Koziara.

Ostatnim ordynatem na Nieświeżu i Ołyce był Dominik Radziwiłł, przedstawiciel starej linii pana rodu, dziedzic ogromnej fortuny radziwiłłowskiej, w tym dóbr bialskich. Jak przechowała się postać Dominika w historii rodzinnej?

– To postać z wielu powodów tragiczna – wcześnie osierocony i przez to nieco zaniedbany. Miał opiekunów, między innymi parę lat przebywał w Puławach i był pod wpływem księcia Adama Jerzego Czartoryskiego, który przecież nie fascynował się Napoleonem, a wręcz uważał go za awanturnika i szkodnika. Skąd się zatem wzięła fascynacja Dominika Napoleonem? Podobno był pod wrażeniem postaci księcia Józefa Poniatowskiego, fana Napoleona.

Dominik do granic nierozsądku stał się patriotą. Wstąpił do armii Księstwa Warszawskiego jako poddany carski, mający ordynacje i największe dobra na obszarze Imperium Rosyjskiego. To nie mogło być dobrze odebrane i musiał liczyć się z tym, że majątki zostaną spustoszone i zajęte przez władze carskie. Gdyby przeżył, to może by wystarczyło cara przeprosić. Prawdopodobnie tak by zrobił, jak wielu innych uczestników kampanii napoleońskiej. Car Aleksander I był dobrze nastawiony do Polaków i wybaczyłby też Dominikowi. Ale on zmarł w 1813 roku z ran odniesionych w bitwie pod Hanau. Ta śmierć złamała ciągłość ordynatów nieświeskich ze starej linii.

Dlaczego rodzina pozwoliła mu pójść na tę wojnę? Był jedynym spadkobiercą fortuny radziwiłłowskiej i nie miał uregulowanego życia osobistego. Miał syna, ale nie miał uznanego następcy, a córka, jako kobieta, nie mogła dziedziczyć ordynacji.

– Nie było nikogo z rodziny, kto mógłby go powstrzymać. Michała Hieronima nie darzył wielką sympatią. Po śmierci ojca, zaraz umarł Karol Stanisław „Panie Kochanku”, a więc brat ojca, który opiekował się Dominikiem i po którym on odziedziczył ordynacje. Wówczas zaopiekował się nim Maciej Radziwiłł, jego najbliższy krewny. Maciej był synem Anny z Mycielskich i Leona Radziwiłła, właściciela dóbr Szydłowieckich, który zmarł mając 29 lat i owdowiała Anna wyszła za mąż za też już wdowca Michała Kazimierza zwanego „Rybeńko”. Linia Macieja wywodzi się z Szydłowca i Połoneczki, i to jest moja linia.

Maciej stał się opiekunem Dominika i były to dobre relacje, ale, niestety, zostały zerwane, ponieważ Maciej należał do zwolenników Konstytucji 3 maja. Po rozbiorach był w stronnictwie reformatorów i został pozbawiony opieki nad Dominikiem, którą przejął Michał Hieronim Radziwiłł zbliżony do Targowicy. Maciej Radziwiłł, ostatni kasztelan wileński, umarł w roku 1800 i był ostatnią osobą z rodziny, która mogłaby powstrzymać Dominika. Po śmierci Dominika Michał Hieronim zabiegał o to, żeby jego syn Antoni Henryk Radziwiłł przejął ordynację, i to mu się udało.

Syn Macieja Konstanty również zabiegał o przejęcie ordynacji, ale bez powodzenia, bo decyzje zapadały wyżej – między królem Prus i carem Rosji. To nie był przypadek, że Stefanię, córkę Dominika, wydano za mąż za feldmarszałka Ludwika von Wittgensteina, carskiego generała, i był to rodzaj nagrody. Co prawda wcześniej o mało nie doszło do małżeństwa Stefanii i Ferdynanda Radziwiłła, syna Antoniego Henryka i Luizy Pruskiej. Byli zaręczeni, niestety Ferdynand zmarł zaraz po zaręczynach. (…)

Cały artykuł do przeczytania w aktualnym – papierowym i cyfrowym wydaniu „Podlasianina” na: eprasa.pl

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy