Weź udział w powiatowych eliminacjach Ogólnopolskiego Konkursu Recytatorskiego w Hrudzie

Weź udział w powiatowych eliminacjach Ogólnopolskiego Konkursu Recytatorskiego w Hrudzie

Ruszyły zapisy mieszkańców powiatu bialskiego do uczestnictwa w 68. Ogólnopolskim Konkursie Recytatorskim. Przyjmowane będą do wtorku 4 kwietnia, a 14 kwietnia odbędą się eliminacje powiatowe.

To już 68. edycja Ogólnopolskiego Konkursu Recytatorskiego. W tym roku organizatorem Turnieju Powiatowego dla uczestników z terenu powiatu bialskiego ponownie jest Gminny Ośrodek Kultury w Białej Podlaskiej.

Zgłoszenia uczestnictwa przyjmowane są do 4 kwietnia: mailowo na adres swory@gokbp.pl, pocztą lub osobiście na adres: Gminny Ośrodek Kultury, ul. Prosta 31, 21-500 Biała Podlaska.

Wykazać się w tym konkursie mogą nie tylko „fachowcy” od tradycyjnego recytowania wierszy. Jak to ujęli organizatorzy, słowo mówione można też łączyć ze śpiewem, z dźwiękiem, ruchem czy rekwizytem. Dlatego uczestnicy przesłuchiwani będą w czterech kategoriach: recytacja, poezja śpiewana, teatr jednego aktora, „wywiedzione ze słowa”. Bliższe informacje udzielane są pod nr. tel. 516 200 809.

Eliminacje powiatowe odbędą się 14 kwietnia (piątek) od godz. 11 w Klubie Kultury w Hrudzie, gmina Biała Podlaska.

Głównym organizatorem konkursu jest Towarzystwo Kultury Teatralnej, a w organizatorem eliminacji w województwie lubelskim – Centrum Spotkania Kultur w Lublinie.

Z Turnieju Powiatowego do udziału w Turnieju Wojewódzkim nominowani zostaną po jednym recytatorze w każdej kategorii wiekowej (młodzież szkół ponadpodstawowych oraz dorośli) z turnieju recytatorskiego oraz po jednym wykonawcy z turniejów: poezji śpiewanej, teatru jednego aktora, „wywiedzione ze słowa” (bez podziału na kategorie).

Turniej Wojewódzki odbędzie się w dniach 24-25 kwietnia w Klubie Muzycznym Centrum Spotkania Kultur w Lublinie (plac Teatralny 1).

Regulamin i karty zgłoszeniowe na stronie GOK w Białej Podlaskiej.


A oto co pisze na temat tegorocznej edycji Ogólnopolskiego Konkursu Recytatorskiego Lech Śliwonik polski teatrolog, prezes zarządu głównego Towarzystwa Kultury Teatralnej, redaktor naczelny ukazującego się od 1908 roku czasopisma „Scena”:

Rocznicowo…

…mam już pytania z niższych szczebli organizacyjnych Ogólnopolskiego Konkursu Recytatorskiego, zwracam się więc z prośbą o potwierdzenie realizacji tegorocznej edycji – czy będzie organizowana, czy zostały wprowadzone jakieś zmiany w regulaminie… Ze swej strony powiadamiam, że również w tym roku podejmiemy się organizacji eliminacji wojewódzkich…

W związku z ustalaniem terminów eliminacji powiatowych 68. OKR, mamy pytanie od ich organizatorów – kiedy będzie dostępny regulamin Konkursu. Chcielibyśmy rozesłać go do szkół już przed feriami zimowymi…

Chciałabym podpytać, czy niebawem ukaże się komunikat, dotyczący organizacji kolejnego Ogólnopolskiego Konkursu Recytatorskiego.

 

Bardziej współcześnie zacząć nie można – to są cytaty wybrane z parunastu listów, które doszły do TKT w pierwszej dekadzie tego roku. Wszystkie w jednej sprawie. I tak jest zawsze na początku roku. Wyznajmy więc najszczerszą prawdę – czekamy na te głosy, odczytujemy je ze wzruszeniem, zachowujemy w zapisach. One krzepią słabnące siły (czas jest nieubłagany), sprawiają że kolejny raz budzi się wola czynu. I jest drugie źródło tej woli – pamięć. Pamięć o nigdzie i nigdy przedtem nieznanym fenomenie nieprzerwanej, trwającej siedem dziesięcioleci, powszechnej służby s ł o w u. O historii Konkursu, która od ponad pół wieku jest także historią Towarzystwa.

A kiedy jesteśmy w tak szczególnym, rocznicowym momencie, nie sposób nie zapytać: od czego się zaczęło? Jaki był nasz udział?

Więc najpierw o początkach. Wydaje się nieprawdopodobne, ale tak było – w Ministerstwie Kultury i Sztuki narodziła się idea Ogólnopolskiego Konkursu Recytatorskiego. Urzeczywistniono ją w 1953 roku. Zdumiewające, bo czas był tak trudny, tak ponury, jak chyba nigdy. Użyto podstępu – za dwa lata będziemy obchodzili Rok Mickiewicza, musimy się przygotować. Do pierwszego konkursu przystąpiło dziesięć tysięcy wykonawców, po półrocznych zmaganiach, 26 listopada (data wielce znacząca), na scenie warszawskiego Teatru Roma, ogłoszono nazwiska laureatów. A potem… Potem ruszyła istna lawina: liczba uczestników rosła do dziesiątków tysięcy. Po paru latach Jerzy Mikke – wtedy odpowiedzialny za Konkurs pracownik Ministerstwa – starał się uchwycić istotę zjawiska.

…konkursy recytatorskie stały się dla ich uczestników impulsem, aby mówić o Polsce i sprawach narodu, ale także o metafizycznych nastrojach człowieka, o prawdach odwiecznych, o świecie minionym i nam współczesnym. Mówili językiem największych: od Kochanowskiego po Różewicza, także słowami Homera, Pascala, Heinego, Eliota, Camusa, a poprzez ich utwory wypowiadali siebie, swoje credo, niekiedy swój etos życiowy.

Do konkursu przystępowali wszyscy – mieszkańcy wielkich miast i małych wiosek, studenci i robotnicy, żołnierze i nauczyciele, licealiści i emeryci. Co zyskiwali? Ich to słowa – awans duchowy, najpiękniejszą przygodę w życiu, początek drogi do literatury, do teatru. Narodził się r u c h, który Julian Przyboś nazwał Wolnym Ruchem Twórczej Mowy.

*        *        *

Ministerstwo prowadziło Konkurs ponad 15 lat. Iście rewolucyjna zmiana nastąpiła w 1970 roku. To był n o w y początek. Minister kultury zaprosił przedstawicieli Towarzystwa, by powiedzieć, że ministerstwo nie powinno być organizatorem imprez, natomiast powinno najważniejsze mieć pod swoją opieką – wspierać, pomagać. Chcemy oddać Konkurs w ręce organizacji społecznej, bo wiemy, że dla niej będzie to zadanie główne, któremu poświęci nie tylko głowy i ręce, ale także serca. Pierwszy OKR poprowadzony przez Towarzystwo Kultury Teatralnej miał miejsce w 1971 roku; turniej centralny odbył się w Kielcach. Tu refleksja, która nasuwa się sama – TKT przejęło pieczę nad 18-latkiem, zobowiązało się prowadzić go przez życie. Jeśli to zadanie wypełnia do dzisiaj, to dzięki pomocy rozumnych przyjaciół: ośrodków i domów kultury – wojewódzkich i niższych szczebli – oraz placówek oświatowych, oddziałów Towarzystwa. I jeszcze to, co naprawdę nieocenione – szlachetna, bezinteresowna praca animatorów kultury, pedagogów, pisarzy, aktorów i reżyserów, instruktorów ruchu ochotniczego, wspierających go publicystów. Już kilka pokoleń uczestniczy w niezwykłej sztafecie, przenoszącej przez czas i przestrzeń pochodnię walki o język, o sztukę słowa. Rodzic i pierwszy opiekun, ministerstwo kultury, stało się na zawsze patronem, jakby ojcem duchowym Sprawy, a także – co ma wymiar mniej wzniosły, ale jakże ważki – sponsorem, przeważnie niezawodnym, chociaż nigdy nazbyt szczodrym.

Jak Towarzystwo wypełniło powierzone mu zadanie – dzisiaj powiedzieliśmy: misję? Chyba najważniejsze było to, że nigdy nie poczuło się właścicielem schedy, ani nie sprowadziło swojego zadania do roli strażnika świętego ognia. Od początku wiedzieliśmy – to jest ruch, życie, nie klasyczna budowla, którą trzeba zachować. Bacznie obserwowaliśmy Konkurs, rozmawialiśmy z wykonawcami, ich opiekunami. Śledziliśmy dokonywane wybory literackie, badaliśmy przemiany form scenicznej wypowiedzi. Jednym z pierwszych działań było „odsztywnienie” OKR, skrępowanego podziałem na dostojne, olimpijskie jury i grono maluczkich oczekujących na boskie decyzje (nierzadko odczytane pod nieobecność jurorów). Z regulaminu usunęliśmy liczbową punktację jako podstawę werdyktu jury (niby w skokach do wody), pojawił się obowiązek publicznego uzasadnienia werdyktu oraz rozmowy z recytatorami chcącymi usłyszeć opinię o swoim występie. Gdy dodać do tego nakaz prowadzenia na każdym szczeblu seminaryjnych zajęć (literatura, kultura i technika mówienia), mamy prawo powiedzieć, że Konkurs przemienił się w spotkanie artystyczno-edukacyjne.

*        *        *

Nie mniej istotne było otwarcie Konkursu i głębiej – otwarcie recytacji, czyli sztuki słowa, na inne sztuki. To było trwałym procesem – nieśpiesznym, ale stałym. Wynikającym z bacznej obserwacji OKR, także jego otoczenia. W roku 1974 dojrzała idea wzbogacenia OKR o drugi turniej – poezji śpiewanej. Przekonaliśmy do pomysłu ministerialnego patrona i liczne grono partnerów. Wytyczyliśmy kierunek myślenia i praktykowania – najważniejsze pozostaje słowo, a związek poezji i muzyki jest szansą, bo wzbogaca możliwości interpretacji wiersza, pozwala odkryć jego tajemnice. Dzisiaj częściej, niż kiedyś trzeba o tym stanowczo przypominać.

Drugie było otwarcie na teatr jednego aktora. W Polsce nowoczesna formuła teatru jednoosobowego wyrosła z recytacji i to zarówno w teatrze zawodowym, jak amatorskim. Festiwal ochotników narodził się w 1971 roku w Zgorzelcu i miał kilka lat świetności. Potem trudna forma uległa oswojeniu, coraz więcej było bezkrytycznie zgłaszających udział w atrakcyjnej imprezie. Trzeba było ratować piękny ruch samotników, ustanowiliśmy w Konkursie w 1983 roku turniej teatrów jednego aktora. Decyzja okazała się trafna.

O trzecim otwarciu zaczęliśmy myśleć po kolejnych 15 latach. Teraz szło o „ożywienie” samej podstawy, czyli turnieju recytatorskiego, którą poczęła nękać choroba poprawności. Wracało dawno przezwyciężone myślenie, że recytacja to tylko słowo – jego kultura, jego głosowa realizacja. Chcieliśmy pobudzić do ryzykownego nawet poszukiwania w słowie śmiałych interpretacji. Do otwarcia na ruch, dźwięk, elementy plastyki. Nowej formie daliśmy (w 1999 roku) nazwę „wywiedzione ze słowa”. Tu wykonania imponujące odkrywczością, przeplatają się z niezrozumieniem istoty. Ciągle jednak uważamy, że ta czwarta przestrzeń powinna być utrzymana. Wspierają nas głosy animatorów, także uczestników Konkursu. A komu jak nie im mamy zawierzać?

*        *        *

Tak się zaczynało, rozwijało, krzepło… A dzisiaj? Wszystko płynie – oznajmił mędrzec. Zmienia się i nasz Konkurs. Jest nas mniej, bo i słowu coraz trudniej bronić się przed naporem tzw. cywilizacji obrazkowej, powierzchowną atrakcyjnością pstrokatej popkultury. „Skurczył się” obszar literackich poszukiwań recytatorów: kiedyś wyprawiano się wszerz i w głąb piśmiennictwa, w ostatnich dziesięcioleciach większości wykonawców wystarcza rodzime pisarstwo współczesne; na szczęście stale główne kryterium wyboru stanowi wartość utworu. Ongiś impreza była spotkaniem recytatorów różnych pokoleń, szukających nowych doznań przez zanurzenie się nieznanym świecie sztuki, teraz przeważa młodzież pragnąca znaleźć potwierdzenie talentu, wejść na drogę wiodącą na sceny, ekrany. Zmieniła się estetyka żywego słowa. Uczestnicy pierwszych konkursów zapamiętali dominowanie deklamacji – pewnej wzniosłości a nawet patosu, dzisiaj bliższe jest mówienie sceniczne – zmierzanie ku naturalnej rozmowie „za pośrednictwem” utworu literackiego.

Konkurs trwa, ale dzieli los słowa, któremu odebrano dawną pozycję, które przegrywa z multimediami, nowymi technologiami. Konkurs nie jest „innowacyjny”, przeto w szkole i programach edukacji kulturalnej wyżej cenione są modne instalacje i prodżekty, bo potwierdzają „światowość” autorów. Gdy Konkurs się rodził, słowo było podstawą międzyludzkiej komunikacji, ono opisywało świat, niosło emocje… Dzisiaj nie ma dla niego miejsca w mediach, coraz mniej go nawet w teatrze. Ćwierć wieku temu, jeden z największych Mistrzów Słowa, Zbigniew Zapasiewicz stawiał pesymistyczną diagnozę: myślę, że język powoli będzie ginął...Traktował ją przecież nie jako wyrok, ale jako wyzwanie. Wydaje się oczywiste, że walkę o podstawowe wartości prowadzić trzeba… Naszym losem jest uprawianie tej, być może, donkiszoterii w głębokim przeświadczeniu, że należy tak czynić. Nie tylko dla potrzeb artystycznych, ale po prostu aby przeżyć.

Czy może być bardziej wyraziste przesłanie do uczestników 70. Ogólnopolskiego Konkursu Recytatorskiego?

Lech Śliwonik

 

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy