Tortilla – wierni bluesowi od 34 lat

Tortilla – wierni bluesowi od 34 lat

Jednym z uczestników tegorocznej edycji Biała Blues Festival będzie toruńska formacja Pola i Tortilla, która z powodzeniem grała w Białej Podlaskiej przed dwoma laty. Jej lider jest Maurycy Męczekalski, gitarzysta i szef Akademickiego Centrum Kultury i Sztuki „Od Nowa” w Toruniu. 34 lata temu stworzył formację Torilla Flat (od tytułu „łotrzykowskiej” powieści Johna Steinbecka). Z czasem zmieniono ją na Tortilla.

– Do bluesa, którego uwielbiam, doszedłem sam jeszcze w szkole podstawowej – wspomina lider. – Starszy o trzy lata kuzyn pokazał mi radiowy Program 3, który pochłonął mnie zupełnie i otworzył na świat nieznanych dźwięków i literatury. Słuchając Trójki odkrywałem dla siebie co chwilę nowe przestrzenie. Jedną z nich był blues. Pamiętam audycje ”Blues wczoraj i dziś” Marii Jurkowskiej i „Bielszy odcień bluesa” Manna i Chojnackiego. Oczarowała mnie ta muzyka i zacząłem po prostu jej słuchać. W tej muzyce czuje się dziwny magnetyzm. Może chodzi o to, że blues jest podstawą rock and rolla, hard rocka, ale również jazzu. Jest po prostu filarem współczesnej muzyki rozrywkowej.

W ciągu 34 lat przez toruński zespół przewinęła się galeria muzyków i solistek. Rozstawali się z różnych powodów – artystycznych, organizacyjnych, rodzinnych, a nawet zdrowotnych. Jednemu z muzyków żona zabroniła jeździć na koncerty, ktoś inny nie wytrzymał tempa – wolał spokojne życie, zamiast zwariowanego życia muzyka, ktoś postanowił zająć się solową karierą, jedna z wokalistek założyła rodzinę, dla kogoś było za mało pieniędzy za koncerty. Słowem, proza życia.

Mimo to grupa trwa dalej i często pokazuje się słuchaczom, nie tylko rodzimym. Na koncertach Tortilla wykonuje sporo bluesowych coverów. Brzmią one jednak inaczej od oryginału. Zdaniem Męczekalskiego wynika to z faktu, że marzy im się nadanie kompozycjom własnego wyrazu. Nie ma przecież sensu grać dokładnie tak, jak oryginalny autor kilkadziesiąt lat temu. Każdy z instrumentalistów stara się wnosić do brzmienia zespołu coś swojego.

– Jako dziecko pobierałem lekcje gry na fortepianie i akordeonie – zwierza się lider Tortilii. – Grałem wtedy repertuar klasyczny oczywiście z nut. Za gitarę zabrałem się bardzo późno, w wieku 18 lat. Jestem w tej dziedzinie całkowitym samoukiem. Nie miałem w życiu ani jednej lekcji gry na gitarze. Owszem, podpatrywałem czasem innych, na przykład na koncertach. Jako nastolatek chodziłem na koncerty bluesowe i jazzowe. Siadałem w pierwszym rzędzie i podglądałem gitarzystów. Później w domu próbowałem odtworzyć ciekawe akordy czy skale. Dużo ćwiczyłem. Po latach doszedłem do wniosku, że nieważna jest szybkość i ilość dźwięków, które się zagra. Najważniejsze do dziś jest dla mnie brzmienie.

Męczekalski jest autorem większości granych przez zespół utworów. Część z nich powstaje w domu, kiedy gra na gitarze akustycznej. Czasem pomysły pojawiają się na próbie, i wtedy włączają się koledzy..

– Od pewnego czasu staram się, żeby w naszej muzyce był obecny jazzowy puls – dodaje gitarzysta. Dlatego zapraszam znakomitości polskiego jazzu. Koncertowaliśmy i nagrywaliśmy już z Janem Ptaszynem Wróblewskim, Wojtkiem Karolakiem, Markiem Stryszowskim, Adamem Wendtem. Tak się składa, że kiedyś byli to moi idole, a teraz są po prostu moimi kolegami. Oczywiście to ogromny zaszczyt grać z takimi muzykami, ale znajomość z nimi i koleżeńskie relacje bardzo ułatwiają współpracę.

Grupa Tortilla ponad 1300 razy występowała na najważniejszych krajowych festiwalach bluesowych oraz koncertach w całej Polsce. Wielokrotnie gościł również poza granicami kraju, m.in. w Holandii, Francji, Niemczech, Słowacji, Węgrzech, Litwie, Ukrainie, Białorusi. Tortilla jest laureatem festiwalu Rawa Blues.

Autorzy pięciu dobrze przyjętych płyt wystąpią w niedzielę 21 maja w bialskim amfiteatrze, w składzie: Pola – śpiew, Maurycy Męczekalski – gitara, Tomasz Przymorski – gitara basowa, Jacek Karpowicz – harmonijka ustna i Jarosław Koźbiał – perkusja.

Warto wspomnieć, że pasją lidera są… podróże. Szczególnie lubi piesze wyprawy w góry. Jest zdobywcą Dużej Złotej Górskiej Odznaki Turystycznej. Przeszedł z plecakiem 1600 km od Karpat po Sudety. Kilka lat temu uczestniczył w wyprawie w Himalaje. Doszedł do Everest Base Camp, zdobywając Kala Patthar o wysokości 5550 m npm. W Himalajach dane mu też było oglądać Mount Everest, Lhotse i Cho Oyu.

Istvan Grabowski

Zdjęcia: archiwum zespołu

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy