Smycz tylko do ozdoby

Smycz tylko do ozdoby

Boję się psów. Panicznie, szczerze i nieskończenie. Powodów było wiele, a do tego ciągle ich przybywa. Ostatnio na przykład wracając do domu dopadł mnie jeden taki. Rozpędzony wystrzelił zza krzaków, szczekał i sapał jak parowóz. Gdy w głowie kończyłem ostatnie linijki testamentu, przyszło wybawienie. Pani właścicielce udało się odciągnąć zjeżonego pupilka. Gdy tylko organy wewnętrzne powróciły na swoje miejsce, naskoczyłem na kobietę i jasno określiłem swoje stanowisko w temacie puszczania psów luzem i bez kagańca. Pani jakoś niekoniecznie chciała zrozumieć moje fobie i stwierdziła, że przecież piesio jest stary i bez zębów. A jak już w ogóle jakimś cudem odgryzie mi kawałek czegoś tam, to ona jak najbardziej poczuwa się do odpowiedzialności. Super. Jak już mnie psiak zacznie przełykać, to przynajmniej będę wiedział, czyja to wina.

Wtedy zacząłem analizować, że argumenty, których używa większość operatorów małych zębatych czworonogów, są praktycznie takie same. Taka stała kosmiczna. Postanowiłem zrobić swój prywatny ranking odpowiedzi na pytania typu: Przepraszam bardzo szanowną/ego Panią/a, ale dlaczego ten uroczy piesek, który właśnie żuje moją rzepkę, nie ma założonego kagańca? Oto podium moich klasyków gatunku.

3. „Proszę się nie bać. Psy czują, że pan się boi i dlatego szczeka”. Niby racja, bo im bardziej ja się boję, tym bardziej pies szczeka. Tylko że im bardziej pies szczeka, tym bardziej ja się boję… No i tak stoimy i nakręcamy tę spiralę strachu i warczenia, aż właściciel odciągnie psa ode mnie. A najlepsze jest to, że psy potrafią mnie atakować nawet wtedy, gdy w ogóle nie wiem, że one są w pobliżu. Widocznie moje plecy też potrafią okazywać emocje.

2. „Proszę się nie bać. On nie gryzie”. Jaaaaasne. A ja mam się nie martwić, widząc garnitur ostrych zębów i pianę na pysku. To tak po przyjacielsku chce mnie ugryźć w zadek.

1. „Proszę się nie bać, ten pies JESZCZE nikogo nie ugryzł”. No zawsze chciałem być w czymś pierwszy, i to jest ten moment, proszę państwa! Będę pierwszym dwunożnym posiłkiem jakiegoś piesełka.

Na koniec apel. Drodzy miłośnicy piesków, smycz to nie ozdoba czy inna fanaberia. Pamiętajcie, że jakieś dwa metry od włochatego zakończenia smyczy zaczyna się moja strefa komfortu. Żeby jej nie zrujnować, wystarczy mocno trzymać drugi koniec smyczy.

Prorok Marian Codzienny

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy