Po remisie nie pomogli szczęściu

Po remisie nie pomogli szczęściu

Podlasie przerwało serię trzech porażek z rzędu i to na stadionie wysoko klasyfikowanej Wisły Sandomierz. Uzyskany w środę remis mogli przekuć w sobotę w zwycięstwo nad wiceliderem, ale nie potrafili dopomóc szczęściu, jakie im sprzyjało w meczu z Sokołem.

WISŁA Sandomierz – PODLASIE Biała Podlaska 2:2 (2:0).

1:0 – Piątkowski (33), 2:0 – Sudy (42), 2:1 – Zabielski (64), 2:2 – Zabielski (69).

Wisła: Polit, Kmiotek, Kołoczek, Sudy, Kuśmierczyk, Piątkowski, Tyl, Siedlecki, Spring (80 Matuszewski), Bełczowski (67 Klockowski), Zawiślak.

Podlasie: Krasowski, Dmitruk, Nieścieruk, Kosieradzki, Skrodziuk, Zabielski, Mierzwiński (83 Całka), Andrzejuk, Kocoł, Martynek (53 Golba), Chmielewski (78 Ramotowski).

Sędzia: S. Wiśniowski (Ryglice).

Kartka-żółta: Tyl (Wisła) oraz Mierzwiński (Podlasie).

W pierwszej połowie obie drużyny popełniły wiele błędów, ale trafiali jedynie napędzani przez najlepszego na boisku Jarosława Piątkowskiego gospodarze. W 33. minucie, po podaniu Jakuba Siedleckiego, przeprowadził prawą stroną kontrę, minął w polu karnym Jarosława Kosieradzkiego i celnie przymierzył w krótki róg. Natomiast krótko przed przerwą dośrodkował z rogu a Marcin Sudy, mimo asysty bialskich obrońców, pokonał z bliska Wiktora Krasowskiego. W międzyczasie dwie okazje mieli nasi piłkarze. Po akcji Tomasza Andrzejuka, ratujący się wybiciem piłki Maciej Kołoczek trafił w słupek własnej bramki, natomiast potężnie uderzona z woleja przez Oskara Martynka i lecąca nieuchronnie do siatki piłka zatrzymała się na Sudym.

Niemający już nic do stracenia bialczanie zaatakowali po przerwie. Pierwszy zza pola karnego uderzył Gabriel Mierzwiński, lecz piłka przeleciała nad poprzeczką. Do bramki wpadła za to, na dodatek dwukrotnie, po strzałach Pawła Zabielskiego. Najpierw, po podaniu nowego kapitana Kamila Kocoła, wbiegł on w pole karne i trafił w krótki róg, by pięć minut później po centrze Kocoła z rogu skopiować gola Sudego i z bliska pokonać Adama Polita. W końcówce do głosu doszli gospodarze, na szczęście zarówno Marcel Tyl, jak też Piątkowski, Bartosz Klockowski i Krzysztof Zawiślak nie zdołali pokonać Krasowskiego. – Sfrajerowaliśmy – krótko ocenił po meczu występ wiślaków ich trener Rafał Wójcik.

PODLASIE Biała Podlaska – SOKÓŁ Sieniawa 1:2 (1:0).

1:0 – Kocoł (2), 1:1 – Purcha (47, karny), 1:2 – Mazurek (90).

Podlasie: Krasowski, Szabaciuk, Nieścieruk, Kosieradzki, Skrodziuk, Zabielski, Andrzejuk, Kocoł, Mierzwiński (75 Martynek), Dmitruk (65 Golba), Chmielewski.

Sokół: Zając, Skała, Drelich, Kowalczyk, Grasza, Purcha, Burka, Majda (65 Mazurek), Kitliński, Hass, King (65 Pikiel).

Sędzia: A. Szelc (Krosno).

Kartki-żółte: Skrodziuk (Podlasie) oraz King, Drelich, Kowalczyk i Kitliński (Sokół); czerwone: Kowalczyk (73, za drugą żółtą) i trener Borysiuk (85, Podlasie).

Sobotni mecz z Sokołem bialczanie rozpoczęli wyśmienicie. Tomasz Nieścieruk uruchomił dalekim podaniem Kocoła a ten uwolnił się spod opieki obrońcy i trafił w dalszy róg. Niestety, ostatecznie Podlasie nie zdobyło ani jednego punktu. Powód – szczęściu trzeba pomóc, o czym najbardziej powinien pamiętać Mariusz Chmielewski, który nie potrafił wykorzystać dwóch stuprocentowych okazji. Pierwszej tuż przed przerwą, drugiej tuż przed drugim golem dla gości.

Pisząc o szczęściu, nie jesteśmy gołosłowni. Rywale wypracowali mnóstwo sytuacji bramkowych, ale na potęgę pudłowali, jak Doquan King z siedmiu metrów, bądź doskonale interweniował między słupkami Krasowski. W pierwszej połowie obronił on m.in. strzał Bartłomieja Purchy i dobitkę Kinga, uderzenia Bartosza Graszy i Michała Kitlińskiego pod poprzeczkę. Pudło Kinga poprzedziła znakomita okazja Chmielewskiego, który znalazł się oko w oko z Mateuszem Zającem i nie potrafił go pokonać.

Goście wyrównali wkrótce po wznowieniu gry. Przemysław Skrodziuk zapaśniczym chwytem powalił Kinga na boisko i sędzia nakazał jedenastkę. I chociaż Krasowski wyczuł intencje Purchy i trącił piłkę końcami palców, to jej nie zatrzymał. Od tego momentu oba zespoły dążyły do zwycięstwa i oba miały ku temu okazje, głównie po rzutach rożnych. O ile jednak Kosieradzki i Andrzejuk główkowali nad poprzeczką, to strzały Damiana Skały, Kitlińskiego i Pawła Hassa kapitalnie obronił Krasowski.

W końcówce, gdy czerwoną kartkę ujrzał Sebastian Kowalczyk, do głosu doszli bialczanie. Ładną akcję przeprowadził Zabielski, ale Zając nie dał się pokonać, z kolei bombę Nieścieruka zablokował obrońca. Najlepszą okazję zmarnował jednak Chmielewski, któremu piłkę jak na tacy wyłożył Zabielski. Zamiast od razu strzelać, postanowił przyjmować i ją stracił. Wkrótce po tym goście wyprowadzili kontrę, wywalczyli róg, po którym w zamieszaniu zwycięskiego gola zdobył rezerwowy Łukasz Mazurek. Zawodnikom Podlasia nie pozostało teraz nic innego, jak wygrać dwa zaległe mecze – w Kraśniku i u siebie z KS Wiązownica. Jest to możliwe a wręcz obowiązkowe.
Roman Laszuk

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy