Mazur – koń, który poruszył ludzi

Mazur – koń, który poruszył ludzi

AKCJE Historia konia Mazura poruszyła ludzi w całej Polsce. 17 listopada ruszyła aukcja charytatywna na rzecz wykupienia i leczenia tego niezwykłego wojownika. Akcję zapoczątkowała miłośniczka koni, bialczanka Anna Ciechańska.

Według polskiego prawa koń sklasyfikowany jako zwierzę gospodarskie może zostać zabity w celu pozyskania mięsa. Nie jest on traktowany jak towarzysz człowieka. Jeszcze do niedawna największy koński jarmark w Skaryszewie nazywano największą rzeźnią koni w Europie. Czy dziś jest trochę lepiej?

Niekoniecznie. Chociaż wolontariusze robią, co mogą, to statystyki podają, że rocznie do ubojni trafia około 30 tysięcy koni. Na rzeź idą najczęściej, ale nie zawsze, konie stare i schorowane. Kiedy zwierzęta nie są już w stanie pracować, właściciele nie dają im prawa dożycia spokojnej starości w gospodarstwie. Bez skrupułów wysyłają je do rzeźni. Wiadomo, to jest łatwy zarobek. Podobny los mógł spotkać Mazura, jednak ten koń miał wiele szczęścia. Upór mieszkanki Białej Podlaskiej sprawił, że nie grozi mu już rzeźnia. Jego obecni opiekunowie wierzą też, że niedługo koń przestanie żyć w bólu.

Na przekór właścicielowi

Kiedy Anna Ciechańska poznała Mazura, ten wraz ze swoim przyjacielem Pikadorem pomieszkiwał w Pensjonacie Lidkowo w Henrykowie na Mazowszu, który prowadzi behawiorystka końska Lidia Kacperska. Właściciel obu koni mieszka kilkanaście kilometrów dalej.

– Mazur i Pikador trafiły kiedyś do Lidkowa na szkolenie – wspomina Ania. – Zaraz po powrocie do domu uciekły właścicielowi i przybiegły do pensjonatu. Taka sytuacja zdarzyła się kilka razy. Lidia odwoziła konie do domu, a one wracały do niej. W końcu właściciel zgodził się, by zamieszkały w Lidkowie. Miał nadzieję, że szybciej znajdą się potencjalni nabywcy.

Tak stało się w przypadku Pikadora. Bialczanka cieszy się, że koń znalazł bardzo dobry dom, ale Mazur został sam. Kiedy Ania po raz pierwszy zwróciła uwagę na dziwne przygnębienie konia, pomyślała, że tęskni za przyjacielem. – Dość często jestem w Lidkowie, bo jeżdżę tam na szkolenie z jednym ze swoich koni. Widziałam, że Mazur po prostu nikł w oczach, patrzył przed siebie, nie szukał kontaktu z człowiekiem – opowiada Ciechańska. Zrozumiała, że coś jest nie tak i że trzeba zwierzęciu pomóc.

Zwierzęta cierpią w milczeniu

Już pierwsza diagnoza weterynarza wykazała, że Mazur żyje w ciągłym bólu. Dziś wiadomo, że koń ma odpryski kostne w stawach, przewlekłe zapalenie stawu pęcinowego, zwyrodnienia międzykostne. – Niektóre konie dają znać, kiedy coś je boli. Mazur cierpiał w milczeniu. Najgorsze jest to, że nie protestował, gdy musiał pracować, a teraz wiemy, że sprawiało mu to ogromny ból – mówi Ania.

Dobrze zna konie. Od dziecka jej rodzina związana jest z nimi. Ona sama od trzech lat zajmuje się końmi uratowanymi z rzeźni, zapewniając im dom i opiekę. Kiedy okazało się, że właściciel Mazura nie jest zainteresowany jego leczeniem i chętnie sprzeda go na mięso, postanowiła, że zrobi wszystko, by go uratować. – Mazur mocno wszedł mi w serce. Obiecałam sobie, że znów zobaczę blask w jego oczach – przekonuje.

– Niewiarygodne, jak wszystko się potoczyło. Jestem tym zdumiona – Annie trudno uwierzyć, jak wielu ludzi zupełnie bezinteresownie włączyło się w akcję, która na pewno nie mogłaby ruszyć bez Fundacji Pegasus. – Przedstawicielki fundacji same zaproponowały pomoc w organizacji aukcji od strony formalnej, dały nam konto, na które można wpłacać pieniądze. I najważniejsze, każda wpłacona złotówka idzie na rzecz Mazura.

Kiedy Ania stworzyła na Facebooku fanpage i Wydarzenie, ludzie spontanicznie zaczęli przesyłać jej fanty, licytować. Na licytację wystawiono około osiemdziesięciu fantów o różnej wartości. Akcja objęła całą Polskę, ale to właśnie z Białej pochodzi największa ilość fantów i aukcja cieszy się tu największym zainteresowaniem.

– Nie można przecenić tej pomocy. Mazur już w tej chwili jest we Wrocławiu i jest diagnozowany, pomimo że potrzebnej kwoty jeszcze nie zebraliśmy – wyjaśnia Ania. Jest podekscytowana i nawet wstępna kwota 10 tysięcy złotych za leczenie nie jest w stanie jej zniechęcić. To prawda, Mazur naprawdę podbił serca ludzi, i dzięki nim ma szansę na szczęśliwe życie u boku człowieka, którego pokocha.

Jednak dla wszystkich ludzi, którzy zaangażowali się w ratowanie konia, najważniejsze jest jego leczenie. – Weterynarz, który go badał, powiedział, że gdyby Mazur umiał mówić, to opowiedziałby nam tak dramatyczną historię swojego życia, że nie bylibyśmy w stanie nie zapłakać – wspomina.

Cały artykuł dostępny w papierowym i cyfrowym wydaniu tygodnika nr 39

Jak pomóc Mazurowi?

Aukcja na rzecz Mazura zakończyła się 30 listopada. Wszyscy, którzy chcieliby pomóc Mazurowi, mogą skontaktować się z Anną Ciechańską za pośrednictwem fanpage’a Mazura https://www.facebook.com/Mazur-ko%C5%84-kt%C3%B3ry-jednoczy-serca-193579568230411 lub przekazać darowiznę na konto fundacji Pegasus, nr konta: mBank 63 1140 2017 0000 4702 1015 8469 z dopiskiem DAROWIZNA MAZUR.

Edyta Tyszkiewicz

 

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy