Malarstwo i instalacje Małgorzaty Dawidiuk w Galerii Podlaskiej

Malarstwo i instalacje Małgorzaty Dawidiuk w Galerii Podlaskiej
fot. Natalia Szepeta

W Galerii Podlaskiej w Białej Podlaskiej w piątek 3 marca odbył się wernisaż malarstwa i instalacji pochodzącej z Podlasia Małgorzaty Dawidiuk – utalentowanej konserwator sztuki sakralnej – pod tytułem „12 Bram Nowego Świata”. Wystawę można oglądać do 29 marca.

Ekspozycja ma charakter ekumeniczny, bo łączy dwie sąsiadujące na Wschodzie religie – prawosławie i katolicyzm. Część płócien, na których autorka przedstawia nawiązanie do prawosławnej ikony, pochodzi z kościołów katolickich, zaś deski (zwane cieniami ikon) z nieistniejących już podkarpackich cerkwi, które artystka pozyskała w trakcie pracy konserwatorskiej. Mają one lekko zarysowane kształty świętych postaci, co podkreślają wyraźnie złote aureole. Wystawa Dawidiuk ma mroczny urok i trzeba ją po swojemu przetrawić, by lepiej zrozumieć sens uduchowionej pracy wkładanej w konserwację dawnych dzieł sztuki.

Małgorzata Dawidiuk urodziła się i wychowała w Wisznicach na Południowym Podlasiu. Już w wieku dziecięcym przejawiała wielką skłonność do rysowania i malowania. Nic zatem dziwnego, że wybrała Liceum Sztuk Plastycznych w Nałęczowie. Stamtąd trafiła do słynnej Akademii Sztuk Pięknych im. Riepina w Petersburgu. Doskonaliła się tam na kierunku malarstwo i konserwacja, ze specjalnością ikony, która jak twierdzą prawosławni duchowni stanowi okno do lepszego nadprzyrodzonego świata.

Poznawanie tajników przyszłego zawodu tak bardzo wciągnęło Podlasiankę, że spędziła w Rosji dziewięć lat. Po powrocie do kraju pracowała w kilku miejscach (Białystok, Bielsk Podlaski, Warszawa, Łańcut), zanim nie poznała uroków Przemyśla, ongiś miasta wielu kultur i wyznań. W Przemyślu do dziś żywe są tradycje katolickie, prawosławne i grekokatolickie, stanowiąc znakomite pole dla popisu na niwie konserwatorskiej. Ponadto Podkarpacie słynie z wielu wspaniałych architektonicznie cerkiewek, wymagających interwencji znawcy przedmiotu.

W Przemyślu zrozumiałam, jak przydatny wybrałam zawód. Stworzyłam własną pracownię konserwatorską Ikos, zatrudniającą wyjątkowych znawców sztuki sakralnej z Polski i Ukrainy. Na brak zajęć nie narzekamy, bo zlecenia na prace konserwatorskie płyną z różnych stron Polski, a nawet zagranicy. Niekiedy są one czasochłonne, ale prawdziwa sztuka nie znosi pośpiechu. Wszystko musi być wykonane dokładnie, aby przywrócić piękno i kunszt dawnych mistrzów – opowiada Małgorzata.

Dane jej było pracować w cerkwiach i kościołach (nie tylko polskich), gdzie odnawiała ikony, ikonostasy i polichromie. Efekty starań jej agencji oglądać można w Chołowicach koło Krasiczyna, Koszalinie, Krynicy Zdrój,Olsztynie, Zamienicach koło Legnicy i Niagou (Słowacja). Ma na swoim koncie autorką współrealizację malowideł ściennych w Kaplicy Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Krakowie Łagiewnikach. Jej prace znajdują się w zbiorach prywatnych i muzealnych w Polsce i za granicą, m. in. Kanadzie, Rosji, Niemczech, Stanach Zjednoczonych, a także w Ukrainie i Słowacji.

Ważnym fragmentem dorobku Małgorzaty był udział w międzynarodowym Biennale Ikonopisania i Sztuki Sakralnej w Trebisovie na Słowacji, gdzie dziesięć lat temu uhonorowano ją nagrodą Grand Prix.

Sztuka sakralna zajmuje w dorobku artystki miejsce szczególne. – Pierwszy obrazek otrzymałam na pierwszą komunię świętą. Była to Matka Boska Częstochowska. Pomyślałam sobie, że to taki jakiś poważny obrazek, niezbyt słodki. Doceniłam go w tych swoich kilku latach życia. Mając dziesięć lat namalowałam „Stworzenie świata, kim jesteśmy, dokąd zmierzamy”. Teraz wiem, że „to” już we mnie było. Dręczyły mnie pytania, byłam zamyślonym dzieckiem, trochę nietypowym. Zaglądałam przez dziurkę od klucza do zamkniętej wisznickiej cerkwi, potem widziałam jej pożar, który zrobił na mnie wrażenie, ponieważ w momencie jej ogołocenia zauważyłam, że „stary kościół”, jak u nas nazywano cerkiew, ma niekościelną architekturę lub coś innego, ale odmiennego od kościoła. Po pożarze weszłam do pozostałości, rozpoznałam wnętrze cerkwi, które mi się wcześniej niejeden raz śniło. Po kilka latach, gdy zaczynałam swoją pracę nad ikoną, przyśniło mi się, że wykonuję ikonostas dla tej cerkwi, a także innej świątyni, którą widzę oczyma duszy. Tak zaczęła się moja przygoda ze sztuką sakralną, która teraz stanowi treść mego życia – wspomina konserwatorka.

Zaledwie jeden krok dzieli autorkę od rekonstrukcji zabytkowych malowideł wschodnich do ich samodzielnego tworzenia. Małgorzata podjęła taką próbę i, jak się okazało, z powodzeniem. Najpierw pisała tradycyjne ikony w stylu wielkich mistrzów sztuki cerkiewnej, ale wielki rozgłos zapewniły jej tzw. ikony-cienie, tworzone na starych deskach i płótnach, uzyskanych podczas remontów zabytkowych budowli. Jej specyficzne malarstwo, tak bliskie duchowości kościoła wschodniego, wywołuje nastrój bliski mistycznemu doświadczeniu sacrum.

Pracując na specyficznym terenie Podkarpacia, naznaczonym „cieniami” zniszczonych świątyń, artystka ze zgliszcz i popiołów wydobywa kawałki desek i tkanin, ukazuje ich sacrum, tworzy rzędy cieni dusz, których nieczytelne twarze to wyłaniają się, to znowu giną w mrokach dziejów. Powstałe w ten sposób przedstawienia stają się łącznikiem między wielowiekową tradycją malarstwa cerkiewnego a świadomie kreowanymi przez artystkę współczesnymi działami sztuki sakralnej. Majestatyczne, tajemnicze i subtelne ikony rzucają ów tytułowy „cień”, który z jednej strony wnika w duszę, a z drugiej buduje porozumienie pomiędzy sferą ziemską a niebiańską  uważa dr Grażyna Stojak, była wojewódzka konserwator zabytków w Rzeszowie.

Sama autorka twierdzi, że jej sztuka utrzymuje się w kategoriach bohosłowija. Natchnienie można ująć jako łaskę, tworzenie w stanie łaski. I w stanie podporządkowania się władzy, którą sprawuje nad nią ikona. Rezultaty swoich starań prezentowała na licznych wystawach organizowanych w: Bartoszycach, Białej Podlaskiej, Dubiecku, Gorlicach, Hortobagy (Węgry), Kazimierzu Dolnym, Kielcach, Krynicy Zdrój, Łodzi, Petersburgu, Przemyślu, Sanoku, Szczecinie, Trebisovie (Słowacja)  i Warszawie,  Wszędzie przyjmowane były bardzo gorąco.

W Przemyślu kupiła i odnowiła secesyjną kamienicę przy ul. Chopina, gdzie stworzyła Pracownię Konserwacji Zabytków oraz autorską galerię sztuki IKOS. Jest ona miejscem nie tylko wernisaży i ekspozycji ikon, ale też miejscem spotkań kulturalnych Przemyśla z udziałem przedstawicieli różnych wyznań. Szczególne miejsce zajmuje wśród nich ekumeniczne kolędowanie, na które Małgorzata zaprasza wykonawców z Polski i Ukrainy.

– Po studiach i trzyletnim zamieszkiwaniu w Rosji przyjechałam w 1997 roku na Podlasie. Nie zagrzałam tu długo miejsca.  Pracowałam w stolicy i w Łańcucie. W 1998 roku otrzymałam zlecenie na konserwację kaplicy seminaryjnej i wykonanie czterech wielkich ikon do katedry greckokatolickiej w Przemyślu. Ikony, ponad dwumetrowe, miały ogromne znaczenie także dla całego późniejszego życia. Teraz mieszkam na początku ukraińsko-polskiego pogranicza kulturowego, a jednak głęboko na Wschodzie, chrześcijańskim, bizantyjsko-rusko-ukraińskim. Wcześniej przeżyłam okres zainteresowania Dalekim Wschodem, buddyzmem, hinduizmem i tym podobnym. Nie odnalazłam się tam, odnalazłam się w Przemyślu, w moim eremie mieszczącym się w byłym seminarium greckokatolickim – dodaje konserwatorka.

Jej dom tętni sztuką, a ona sama czuje się osobą spełnioną. Artystka ma na swym koncie tytuł doktora. Uzyskała go dzięki pracy zatytułowanej „12 Bram Nowego Świata”, stanowiącej ukoronowanie jej wieloletnich działań konserwatorskich.

Wystawę można oglądać do 29 marca, od poniedziałku do piątku w godzinach 9-16, w niedziele w godz. 11-16.

Istvan Grabowski

zdjęcia Natalia Szepeta i Galeria Podlaska

 

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy