Grzegorz Panasiuk: Jestem dumny z tego, jak rozwija się gmina Piszczac

Grzegorz Panasiuk: Jestem dumny z tego, jak rozwija się gmina Piszczac
fot. Jacek Korwin

Rozmowa z przewodniczącym Rady Gminy Piszczac Grzegorzem Panasiukiem

Oprócz tego, że już drugą kadencję jest pan przewodniczącym Rady Gminy Piszczac, to od 2017 roku piastuje pan również stanowisko sekretarza sąsiedniej gminy Tuczna (a wcześniej, od marca 2009 r., także skarbnika tej gminy). To chyba rzadki przypadek. Która z tych gmin jest panu bliższa?

– Wydaje mi się, że takie sytuacje czasem się zdarzają, np. poprzedni sekretarz gminy Piszczac Arkadiusz Misztal był jednocześnie Radnym Powiatu Bialskiego i członkiem Zarządu Powiatu, więc mój przypadek nie jest taki niezwykły. Trudno jednoznacznie powiedzieć, która z gmin jest mi bliższa. W Chotyłowie mieszkam od urodzenia, można tu spotkać wielu pozytywnych ludzi. Z gminy Piszczac pochodzi większość moich przyjaciół i znajomych. Uważam, że to świetne miejsce do życia i jestem bardzo dumny z tego, gdzie mieszkam i skąd pochodzę. Z kolei z gminą Tuczna związany jestem zawodowo. Przez te kilkanaście lat pracy spotkałem tam wiele przychylnie do mnie nastawionych osób. Pracując w Urzędzie Gminy Tuczna bardzo dużo się nauczyłem i rozwinąłem zawodowo.

Czy łatwo pogodzić pracę na rzecz dwóch różnych samorządów. Czym różni się pańska działalność w gminie Piszczac od pracy w Urzędzie Gminy Tuczna?

– Nie jest to takie proste. Obowiązki radnego czy przewodniczącego to nie tylko udział w sesjach, ale też reprezentowanie gminy podczas różnych spotkań i uroczystości, często w sobotę czy niedzielę. Podobnie jest w przypadku moich obowiązków zawodowych, ponieważ praca sekretarza to nie tylko 8 godzin za biurkiem w urzędzie, a terminy często się pokrywają. Często bywa tak, że wychodzę wcześniej z jakiejś uroczystości w gminie Tuczna i jadę prosto do gminy Piszczac, lub odwrotnie.
Pełnienie funkcji radnego to, według mnie, reprezentowanie interesów mieszkańców mojej miejscowości na szczeblu Rady. W skład Rady wchodzi 15 radnych i każdy z nich stara się, żeby jak najwięcej pieniędzy przypadało na jego okręg wyborczy. Jak łatwo przewidzieć, pogodzenie tych interesów wymaga ciągłych kompromisów. Praca przewodniczącego to reprezentowanie Rady na zewnątrz, zwoływanie sesji, nadzór nad przygotowaniem porządków obrad podczas posiedzeń Rady oraz nad projektami uchwał, koordynacja posiedzeń komisji działających przy Radzie oraz prowadzenie sesji Rady.
Moim głównym obowiązkiem jako sekretarza jest zapewnienie sprawnej pracy urzędu. Opracowuję zakresy czynności poszczególnych pracowników oraz dbam o to, by przepisy prawa, porządku i dyscypliny pracy były przestrzegane. Pilnuję, żeby korespondencja, jaką przygotowują pracownicy, była zgodna z przepisami, nadzoruję też projekty uchwał przygotowywanych na sesje. W przypadku nieobecności wójta zastępuję go, kierując w jego imieniu bieżącymi sprawami gminy.

Działalność w samorządzie to praca blisko ludzi i dla ludzi. Radnym gminy Piszczac jest pan już trzecią kadencję, od 2010 roku. Z czego jest pan dumny, jeśli chodzi o ten 10-letni okres sprawowania funkcji radnego?

– Najbardziej dumny jestem z tego, jak rozwija się gmina Piszczac. Dzięki aktywności wójta oraz dobrej współpracy w Radzie Gminy Piszczac, udało się zrealizować wiele inwestycji współfinansowanych ze środków zewnętrznych, głównie z budżetu Unii Europejskiej. Mam tu na myśli modernizację dróg gminnych i powiatowych, montaż pomp ciepła, instalacji solarnych oraz fotowoltaicznych, modernizację szkół, świetlic wiejskich oraz ciągłe doposażanie ochotniczych straży pożarnych. Jesteśmy jedną z niewielu gmina w powiecie, na terenie której funkcjonują 4 szkoły podstawowe oraz Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy w Zalutyniu. Mamy to szczęście, że gminna sieć wodociągowa została wybudowana w poprzednich kadencjach, podobnie jak sieć kanalizacyjna i gminne oczyszczalnie ścieków. A trzeba zaznaczyć, że nie jest to standard na terenie naszego kraju. Często podczas spotkań z innymi samorządowcami okazuje się, że w miejscowościach zlokalizowanych obok takich miast jak Warszawa, Poznań czy Kraków, ludzie czekają kilka lat na możliwość podłączenia do wodociągu i kanalizacji. Wydaje mi się, że my czasami nie doceniamy tego, co mamy. Poza tym staramy się cały czas utrzymywać dosyć niskie stawki podatków lokalnych, a jednocześnie prowadzimy bardzo aktywną politykę inwestycyjną w różnych obszarach. Inaczej mówiąc, staramy się prowadzić politykę zrównoważonego rozwoju gminy, inwestując w szereg dziedzin, takich jak edukacja, infrastruktura drogowa, wodociągowa, kanalizacyjna, odnawialne źródła energii oraz infrastruktura społeczna. Myślę, że przynosi to pożądane efekty, a najlepszym potwierdzeniem tej tezy jest liczba nowych domów powstających na terenie naszej gminy. Ludzie analizują, jakie możliwości oferuje im i ich dzieciom gmina Piszczac, i dochodzą do wniosku, że warto tu zamieszkać.

A jak może pan podsumować miniony rok, na pewno trudny z powodu Covida. Czy w gminie Piszczac zrealizowano wszystko to, co zamierzano?

– Miniony rok to czas wielu wyzwań, z którymi wszyscy musieliśmy się zmierzyć. Gdyby ktoś dwa lata temu próbował mnie przekonać, że w 2020 r. będziemy chodzić po ulicach w maseczkach, dzieci będą się uczyć zdalnie w domach, a wizyty lekarskie będą się odbywać przez telefon, to może nie będę mówił, co bym o takiej osobie pomyślał. Ale, jak widać, rzeczywistość potrafi zaskoczyć w każdej dziedzinie. Gmina musiała się zmierzyć z wieloma nowymi wyzwaniami, takimi jak np. zorganizowanie zdalnej nauki, funkcjonowania urzędu i podległych jednostek w realiach pandemii, albo dystrybucji kart do głosowania mieszkańcom przebywającym na kwarantannach. Podczas wyborów prezydenckich mieliśmy na terenie gminy kilkaset osób zamkniętych w domach ze względu na kwarantannę. Druhny i druhowie z ochotniczych straży pożarnych oraz pracownicy urzędu dostarczali i odbierali pakiety wyborcze, dzięki czemu każdy wyborca mógł oddać swój głos. I pomimo tych wyzwań, udało się zrealizować większość zadań zaplanowanych na 2020 r. Nie odbyły się jedynie cykliczne imprezy, takie jak dożynki czy dni gminy. Zawieszeniu uległo też funkcjonowanie Saloniku 50+, z opóźnieniem uruchomiliśmy Klub Seniora. W 2020 r. nie organizowaliśmy żadnych uroczystości integrujących mieszkańców poszczególnych miejscowości. Przed pandemią w większości miejscowości gminnych organizowano raz lub kilka razy w roku imprezy, podczas których mieszkańcy się spotykali. Niestety w 2020 r., ze względu na obostrzenia, nie było szansy, żeby takie imprezy organizować. Podobnie w ograniczonym stopniu można było korzystać z hali sportowej na potrzeby amatorskiego uprawiania sportu.

Jakie są najważniejsze plany na ten rok i najbliższe lata? Czy jest szansa na pozyskanie pieniędzy zewnętrznych na te inicjatywy?

– Największe wyzwanie na najbliższy rok to zrealizować i sfinansować inwestycje, na które zostały podpisane umowy o dofinansowanie oraz umowy z wykonawcami. Mam tu na myśli kolejny projekt przewidujący montaż odnawialnych źródeł energii w budynkach mieszkańców gminy, budowę boisk przy ZPO w Piszczacu oraz modernizację budynku na potrzeby Gminnego Centrum Kultury i Sportu. Wszystkie te inwestycje są możliwe do realizacji dzięki funduszom z budżetu Unii Europejskiej. A dodatkowo, dzięki środkom z Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych, nie musimy się martwić o pieniądze na udział własny, bo jak wiadomo, każdy projekt współfinansowany ze środków unijnych wymaga wkładu własnego, najczęściej w wysokości 15 proc. wartości całego zadania.

Mimo że cały czas staramy się inwestować w infrastrukturę drogową, to jednak ciągle mamy w tym obszarze dużo do zrobienia. Takie inwestycje są bardzo drogie, dlatego ich realizację musimy planować w dłuższej perspektywie czasowej. Współpracujemy w tej dziedzinie z Powiatem Bialskim, udzielając mu co roku pomocy finansowej i rzeczowej na budowę i modernizację dróg powiatowych przebiegających przez naszą gminę. Nowe domy a nawet całe osiedla powstające na naszym terenie wymagają od nas, abyśmy zapewnili tym ludziom odpowiednie warunki do życia, w tym m.in. drogi lokalne. Modernizacji wymaga też stacja uzdatniania wody oraz gminne oczyszczalnie ścieków. Planujemy także przeprowadzić rewitalizację gminnego wysypiska śmieci. Sukcesywnie będziemy też starać się modernizować i ulepszać obiekty szkolne oraz świetlice wiejskie.

Jeżeli chodzi o Chotyłów, to chciałbym doprowadzić do wymiany nawierzchni na boisku przy szkole w Chotyłowie, modernizacji budynku przy ul. Zaleskiej oraz do zakończenia prac przy świetlicy nad boksami garażowymi w OSP Chotyłów. Chciałbym też, aby każdy mieszkaniec mojej miejscowości mógł dojechać do swojej posesji utwardzoną drogą. Takie „strażackie” marzenie to nowy samochód ratowniczo-gaśniczy dla OSP Chotyłów. Wszystkie te zamierzenia będą możliwe do zrealizowanie jedynie w przypadku pozyskania środków zewnętrznych. Nie mam obaw, jeśli chodzi o zaangażowanie w ich pozyskiwanie ze strony wójta czy pracowników urzędu. Myślę, że będą pracować tak samo aktywnie jak do tej pory. Obyśmy mieli pieniądze na zapewnienie udziału własnego oraz oby dysponenci funduszy krajowych czy europejskich dali nam szansę i ogłaszali odpowiadające naszym potrzebom konkursy. Wydaje mi się, że mamy na to szansę choćby z tego względu, że gmina jest jednym z 12 członków grupy samorządów Aktywne Pogranicze, która to grupa opracowała wspólną, zintegrowaną strategię rozwoju tego obszaru, a nowe konkursy na dofinansowania unijne będą prawdopodobnie preferować projekty w ramach takich wspólnych strategii.

Jak pan ocenia perspektywy rozwojowe gminy Piszczac? Wydaje się, że gmina ma potencjał i że go sukcesywnie wykorzystuje, co widać chociażby po chętnie lokującym się tu biznesie. Czy gmina się nie wyludnia, tak jak inne w okolicy?

– Mamy to szczęście, że przez naszą gminę przebiega linia kolejowa i staramy się ten atut wykorzystywać. Wielu naszych mieszkańców pracuje na kolei czy też dojeżdża do pracy pociągiem, a my, wsłuchując się w ich potrzeby, wybudowaliśmy wspólnie z Powiatem Bialskim ścieżkę rowerową, która umożliwia im bezpieczny dojazd do pociągu. Linia kolejowa przyciąga też wiele podmiotów gospodarczych, które dzięki kolei mogą prowadzić swoją działalność. Posiadamy też, jako gmina, korzystną lokalizację pomiędzy przejściem granicznym a głównym ośrodkiem miejskim naszego regionu, jakim jest Biała Podlaska. Granica przyciąga wielki biznes. Na terenie sąsiednich gmin zlokalizowanych jest wiele terminali przeładunkowych, które dają pracę wielu naszym mieszkańcom i pozwalają funkcjonować mniejszym firmom położonym w naszej gminie. Podobnie jest w przypadku Białej Podlaskiej. Dojazd tam zajmuje 20-30 minut, i można to zrobić własnym samochodem, ale też autobusem czy pociągiem. Wielu ludzi decyduje się zamieszkać na terenie naszej gminy, ponieważ oferujemy im dosyć rozwiniętą infrastrukturę w połączeniu z naturalnym środowiskiem.

Niestety, mimo że buduje się u nas wiele nowych domów, gminę Piszczac także dotyczy problem odpływu ludności. Może nie wygląda to źle, gdy patrzy się na Piszczac, Chotyłów czy Zalutyń, ale są takie miejscowości w naszej gminie, gdzie jest to bardzo duży problem, na który nie mamy żadnego wpływu. Moim zdaniem, głównym tego powodem jest to, że brakuje nam naprawdę dużego ośrodka miejskiego, takiego jak Lublin czy Białystok, który ciągnąłby cały region. Naszym historycznym centrum jest Brześć, ale z oczywistych względów nie może pełnić tej funkcji.

Co marzy się panu, żeby za kilka czy kilkanaście lat powstało w gminie Piszczac?

– Moim marzeniem zawodowym i „samorządowym” jest, żeby młodzi ludzie, którzy kończą szkoły i szukają swojego miejsca na „mapie zawodowej”, nie musieli wyjeżdżać w poszukiwaniu satysfakcjonującej pracy do dużych miast bądź za granicę. Wiem doskonale, jakie to trudne, bo sam przez jakiś czas studiowałem i pracowałem, wynajmując mieszkanie w Warszawie. Chciałbym, żebyśmy w końcu, jako region, mogli wykorzystywać swój atut, jakim jest unikalne położenie geograficzne na wschodniej granicy Unii Europejskiej oraz przy głównym szlaku komunikacyjnym pomiędzy Europą a Azją. Niestety, przez wiele lat zarówno władze centralne, jak i te na szczeblu wojewódzkim nie dostrzegały potencjału naszego położenia. Gdybyśmy mieli szansę w pełni wykorzystać atut w postaci położenia geograficznego, myślę, że wielu z wyjeżdżających i szukających możliwości rozwoju zawodowego i szansy na lepsze życie, udałoby się zatrzymać.

Kim prywatnie jest Grzegorz Panasiuk?

– Można powiedzieć, że swoją karierę zawodową rozpocząłem w 2003 r. od stażu w Urzędzie Gminy Piszczac, który był finansowany z Powiatowego Urzędu Pracy. W czasie stażu udało mi się pozyskać środki na utworzenie Gminnego Centrum Informacji – miejsca, w którym każdy mieszkaniec mógł bezpłatnie skorzystać z internetu, i dostałem możliwość prowadzenia tego Centrum. Później pracowałem jako informatyk w Urzędzie Gminy oraz główny księgowy w GOPS w Piszczacu. W 2008 r., przez 9 miesięcy, pracowałem w dziale księgowości AWF w Białej Podlaskiej, a od 2009 r. pracuję w Urzędzie Gminy Tuczna. W tym roku skończę 44 lata. Od 2004 r. jestem żonaty (żona Bernadetta) i mam dwóch synów: 9-letniego Igora i 4-letniego Tymona. Interesuję się historią Polski z okresu początków naszego państwa aż do XVI wieku oraz sportem. Moja ulubiona dyscyplina to piłka nożna. Lubię też czytać książki i obejrzeć dobry film lub serial. Staram się też aktywnie działać w Ochotniczej Straży Pożarnej w Chotyłowie oraz pomagać miejscowemu Kołu Gospodyń Wiejskich, którego jestem członkiem.

rozmawiał Jacek Korwin

Wywiad ukazał się w piśmie samorządowym „Głos Piszczaca”, nr 1 (marzec) z 2021 roku.

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy