Bialczanin w wyjątkowym projekcie Polskie Himalaje 2018

Bialczanin w wyjątkowym projekcie Polskie Himalaje 2018

Około 30 podróżników z całej Polski – taterników i trekkingowców – biorących udział w wyjątkowym projekcie Polskie Himalaje 2018, wyleciało w sobotę 6 października z Polski do Katmandu, stolicy Nepalu, z przesiadką w Katarze. Wśród nich bialczanin Artur Artecki.

„W październiku będę realizować marzenia, które pozostawały w ukryciu. Mam w sobie pewność siebie, by iść za głosem serca” – napisał w ubiegłym tygodniu na Facebooku Artur Artecki, wiceprezes Zarządu Głównego Stowarzyszenia Kombatantów Misji Pokojowych ONZ, prezes koła nr 43 SKMP ONZ w Białej Podlaskiej, nauczyciel i wykładowca PSW im. Papieża Jana Pawła II w Białej Podlaskiej. O wyprawie w Himalaje marzył od czasów studiów, i w końcu przyszedł czas na realizację tych marzeń.

Na pomysł uczczenia 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości wyprawą w Himalaje wpadła w 2013 roku grupa alpinistów, dziennikarzy i pracowników Polskiej Agencji Prasowej. Od tamtej pory rozpoczęto przygotowania. Projekt nazwano Polskie Himalaje 2018. Składa się z trzech elementów: supermaratonu w Katmandu, trekkingu do bazy pod Everestem oraz narodowej wyprawy alpinistycznej na szczyt Mount Everest. Jak podkreślili pierwsi jego zdobywcy zimą Leszek Cichy i Krzysztof Wielicki (17 lutego 1980 r.), w biegu oraz marszu może wziąć udział każdy, kto jest zdrowy i sprawny. Każdy może mieć swój Everest.

Chętnych było bardzo wielu. Powstało kilkanaście grup, które wylatują do Nepalu w różnym czasie, począwszy od końca września do końca października. Pan Artur zapisał się na tę wyprawę niemal od razu, kilka lat temu, i zaczął odkładać pieniądze. Trafił do trekkingowej grupy 6B. W sobotę 6 października wyleciał z Polski wraz z pozostałymi uczestnikami. „Za chwilę, o 18.00 rozpoczynam przygodę życia. Wylot z airport Chopina do Dohn w Katarze. Prawie siedem godzin lotu. Miejsce 34G w potężnym drimlajnerze. Potęga samolotu zachwyca. Tyle miejsc, a klasa ekonomiczna. Były przejścia na odprawie, bo miałem dwa egzemplarze bagażu podręcznego, a można mieć jeden. Doładowałem do wora i jakoś przeszło. Zamówiłem u Jurka Kostrzewy plecak-worek, to w Katmandu się przeładuje. Jerzy miał być kierownikiem naszej grupy, ale życie pisze różne scenariusze. W Katarze jesteśmy o pierwszej w nocy” – napisał nam na gorąco.

Na łamach „Podlasiaka” będziemy na bieżąco zamieszczać osobistą relację pana Artura z tej niezwykłej, niemal trzytygodniowej wyprawy. Trzymamy kciuki!

Jacek Korwin

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy