AZS PSW to wizytówka Białej Podlaskiej [WYWIAD]

AZS PSW to wizytówka Białej Podlaskiej [WYWIAD]

Z Marcinem Kasprowiczem, prezesem klubu AZS PSW Biała Podlaska, rozmawia Roman Laszuk

– Rzeczywiście, na uczelni rozpocząłem pracę jesienią 2003 r., ale drużynę objąłem jeszcze wiosną, dokładnie 23 kwietnia. A jeżeli ktoś by wtedy przepowiedział obecne moje miejsce, czyli jak potoczą się moje zawodowe i dotyczące pasji, jaką jest kobieca piłka, losy, nigdy bym w to nie uwierzył. Olbrzymi w tym udział ma, czego nie ukrywam, rektor Józef Bergier, bez którego wsparcia klub i drużyna nie znajdowałyby się od kilkunastu lat w krajowej czołówce. Natomiast bycie trenerem reprezentacji Polski to niewątpliwie marzenie wielu szkoleniowców. Dzięki konsekwencji, pracowitości i ciągłemu rozwojowi od kilku lat piastuję powyższą funkcję.

Obecnie klub to nie tylko seniorki, ale także szerokie szkolenie młodzieży. Takie były plany?

– Od dawna moim marzeniem było doprowadzenie do takiej sytuacji, aby w klubie szkolenie obejmowało grupy od najmłodszych dzieci do seniorek. Trwało to długo, ale wynikało to m.in. z konieczności przełamywania barier, dotyczących negatywnego spojrzenia na grę kobiet w piłkę nożną. Na szczęście, z czasem pogląd ten zaczął się zmieniać, odnoszone sukcesy naszego zespołu oraz wiele ekscytujących meczów na poziomie ekstraligi, czyli najwyższej klasie rozgrywkowej, jak również szybko rosnąca popularność kobiecego futbolu w Polsce i świecie (kiedy na mecze pań potrafi przybyć na stadion blisko sto tysięcy osób) spowodowało znacznie przychylniejsze spojrzenie na tą dyscyplinę sportu w wykonaniu pań. Obecnie posiadamy grupy szkoleniowe na każdym poziomie rozgrywkowym i jesteśmy z tego bardzo zadowoleni.

Niestety, w Polsce nadal trudno o frekwencję rzędu choćby kilku tysięcy…

– Zgadza się, lecz z ogromną satysfakcją dostrzegam powiększającą się liczbę kibiców na meczach naszej drużyny w Białej Podlaskiej. Jesienna runda pokazała, że bez względu na pogodę jest ich coraz więcej. Ba, zainteresowanie przekracza to, jakie towarzyszy u siebie zespołom bardziej od nas utytułowanym. I tu należy się ukłon naszym piłkarkom, które grają ciekawie dla oka i są do tego sympatyczne. Obecnie na mecze reprezentacji Polski przybywa ponad 5 tys. kibiców.

Z czego wynika rosnąca w AZS PSW ilość grup szkolenia dziewcząt?

– Większość klubów zmusiły do tego wprowadzone przez PZPN zmiany regulaminowe. Niektóre zresztą jeszcze mają ogromne problemy z  tworzeniem młodzieżowych grup. Pragnę podkreślić, że wciąż współpracujemy z Piątką Plus, jak również z Akademią Młodych Piłkarek Tygrysiątka, z których trafiają do naszego klubu najzdolniejsze młode adeptki. Nadszedł czas, że wybraliśmy drogę powiększania liczby własnych grup. Dzięki temu mamy ich w klubie aż sześć. Regularnie nasze młode piłkarki są  powoływane na Letnią i Zimową Akademię Młodych Orłów oraz do młodzieżowych reprezentacji Polski. W tym miejscu wymienię seniorkę Klaudię Lefeld, juniorki starsze Dominikę Gąsieniec, Wiktorię Kuciewicz i Anitę Bosak, a także niezwykle utalentowaną trzynastoletnią Aleksandrę Posiewkę, podstawową i najskuteczniejszą zawodniczkę reprezentacji U-15.

Satysfakcjonujące dla piłkarskiego środowiska w Białej Podlaskiej jest też to, że rodowity bialczanin, wyedukowany w swoim mieście, prowadzi jedną z reprezentacji…

– Trudno jest mi o sobie mówić, ale rzeczywiście jestem absolwentem bialskiej AWF, na tej uczelni uzyskałem uprawnienia trenera drugiej klasy, tutaj też w 2005 r. ukończyłem organizowany po raz pierwszy poza Warszawą kurs UEFA A. Po czterech latach poprowadziłem akademicką reprezentację Polski na Uniwersjadzie w Belgradzie, by w 2009 r. zostać, u boku Wojciecha Basiuka, drugim trenerem kadry dziewiętnastolatek, a po kolejnych czterech latach pierwszym, co trwa do dziś.

Jak pan godzi obowiązki trenera reprezentacji z prezesowaniem w klubie AZS PSW?

– Początkowo zastanawiałem się, jak to będzie, ale da się pogodzić pełnienie obu funkcji. Wynika to z tego, że ukończyłem nie tylko AWF ale także kierunek zarządzanie przedsiębiorstwem w Państwowej Szkole Wyższej, przez co podstawy kierowania klubem nie są mi obce. Do tego doszła praktyka, bo w pierwszych latach działalności drużyny zajmowałem się dosłownie wszystkim. Dzięki nabytemu doświadczeniu, jak również dzięki ogromnemu wsparciu władz uczelni i moich współpracowników, rozwijamy się na miarę naszych realnych możliwości.

Całą rozmowę przeczytasz w papierowym i cyfrowym wydaniu Podlasiaka nr 1 od 31 grudnia

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy