AZS-AWF wyeliminowany z Pucharu Polski

Akcja puławian pod bialską bramką
Nie udało się szczypiornistom AZS-AWF we wtorek 21 października przebrnąć drugiej rundy Pucharu Polski. Szansa była ogromna, bo rywalem były przeżywające organizacyjno-finansowe kłopoty Azoty-Puławy, prowadzone przez znakomitego przed laty reprezentanta Polski Patryka Kuchczyńskiego, któremu upominek wręczył po meczu prezydent Białej Podlaskiej Michał Litwiniuk. Na przeszkodzie stanęły, jak zwykle, przestoje oraz problemy ze skutecznością.
AZS-AWF Biała Podl. – AZOTY Puławy 28:29 (15:15).
AZS-AWF: Kwiatkowski, Solnica, Adamiuk – Lewandowski (5), Grzenkowicz, Wierzbicki (3), Szendzielorz (2), Chepyha (1), Trela (1), Reszczyński, Książka (5), Tarasiuk (3), Petlak (2), Burzyński (1), Lewalski (5), Błaszczak.
Azoty: Petkovski – Sawitskij (8), Łyżwa (5), Adamczewski (4), Wisiński (3), Jaworski (7), Antolak, Curzytek, Bereziński (2).
Sędziowie: B. Kowalczyk (Lublin) i M. Szpinda (Zamość).
Kary: AZS-AWF – 6 min., Azoty – 6 min.
Na początku w ogóle nie było widać, że rywalizują zespoły z dwóch poziomów rozgrywek. Drużyny przeważnie na zmianę zdobywały gole, przez co różnica między nimi wynosiła jak nie jedną, to dwie bramki. Jako pierwsi taką przewagę wypracowali gospodarze z Białej Podlaskiej, a stało się to po kwadransie, po rzutach Jakuba Tarasiuka i Olafa Treli (7:5). Mało tego, w 23. minucie akademicy wygrywali już, po bramkach Franciszka Wierzbickiego, Daniela Szendzielorza i Patryka Książki 12:8, a następnie 13:9. Co z tego, kiedy przez kolejnych pięć minut nie trafili ani razu, i na tablicy pojawił się wynik 13:14. Ostatecznie do przerwy był remis 15:15, i niespodzianka, w postaci awansu zespołu z Ligi Centralnej, nadal wisiała w powietrzu.
Niestety, drugą połowę bialczanie rozpoczęli fatalnie. W ciągu ośmiu minut trafił tylko Tarasiuk, w następnych jeszcze raz on oraz Książka, i w 42. minucie, gdy było 18:23, wydawało się, że jest już po meczu. Szczególną niemoc wykazywał na skrzydle Julian Reszczyński, który dwa razy pod rząd przegrał pojedynek z Andrejem Petkovskim. Między słupkami bialskiej bramki stanął jednak Łukasz Adamiuk i swoimi udanymi interwencjami natchnął kolegów. Między 44. a 53. minutą został pokonany tylko przez Krzysztofa Łyżwę z karnego oraz Daniela Wisińskiego. W międzyczasie piłka co chwilę lądowała w siatce puławskiej bramki i różnica zmalała do jednego (25:26).
Niestety, w końcówce powrócił do gospodarzy koszmar z początku tej części meczu. Szendzielorz rzucił metr nad poprzeczką, następnie przegrał pojedynek z Petkovskim, który jeszcze obronił rzut Chepyhy, i Azoty uciekły na 25:29.
Nie był to jednak koniec emocji. Goście uwierzyli już w zwycięstwo i zaczęli… seryjnie popełniać błędy. Efektem tego były bramki Wierzbickiego, Chepyhy i uznanego później za najlepszego wśród akademików Bartosza Lewandowskiego, wskutek czego na 70 sekund przed końcową syreną AZS-AWF przegrywał tylko 28:29. I miał szansę na remis, bo piłkę przechwycił Oliwier Błaszczak, pognał lewym skrzydłem, po czym spychany przez jednego z rywali trafił w… słupek. Jęk zawodu kibiców słychać chyba w uczelnianej hali jeszcze do chwili obecnej.
Już w najbliższy piątek 24 października bialscy piłkarze ręczni powrócą do ligowych rozgrywek. O godz. 19 podejmą we własnej hali rewelacyjnego beniaminka AZS AGH Kraków (trzecie miejsce, 12 pkt.).
W rozegranej w ostatni weekend kolejce (akademicy w niej pauzowali, bo przełożyli wyjazdowy mecz z SMS ZPRP I Kielce na 12 listopada) padły następujące wyniki: Anilana – Siódemka Miedź 29:31, AZS AGH – Nielba 35:25, AZS UW – Grunwald 27:31, Pogoń – Jurand 38:33, Padwa – Stal 42:28, Śląsk – Gwardia 31:14.
Roman Laszuk
Czytaj też: Na wyjazdach Podlasie nie do pokonania
Komentarze
Brak komentarzy