Kreatywność może pomóc firmom przetrwać?

Kreatywność może pomóc firmom przetrwać?

BIAŁA PODLASKA Są branże, które mocno ucierpiały w obecnej sytuacji. Stoją przed ogromnym wyzwaniem przetrwania, a najgorzej mają ci, którzy zatrudniają większą liczbę pracowników, a nie mają możliwości osiągnięcia przychodu. Nie brak jednak firm, których właściciele wykazują się kreatywnością i w ten sposób próbują przetrwać ten trudny czas.

Trudno znaleźć branże, które nie ucierpiały na ograniczeniach związanych z koronawirusem. Choć zgodnie przyznają, że bezpieczeństwo i zdrowie są na pierwszym miejscu, da się wyczuć lekką gorycz spowodowaną brakiem przychodu. Trudno się dziwić, bowiem walczą o utrzymanie na rynku. I dlatego nie tracą czasu i szukają rozwiązań, by dotrzeć do klienta.

Firma Diana praktycznie od początku, gdy zamknięto lokale gastronomiczne, ruszyła z promocją dań z dowozem. Zachęca, by w ramach wspierania lokalnego biznesu zamawiać jedzenie do domu czy pracy. W ofercie ma gotowe dania lub na przykład pierogi pakowane, gotowe do samodzielnego odgrzania w domu. Dodatkowo zamknięcie lokali było dla pracowników okazją na opracowanie nowych receptur. I tak w Dianie oferowany jest nowy smak pizzy, przypominający włoską. Oczywiście z dowozem do domu.

Póki co ćwiczenia on-line
Bartłomiej Kuczer jest właścicielem popularnej siłowni GymHouse, zlokalizowanej w centrum miasta. Podobnie jak właściciele innych siłowni, musiał zamknąć biznes do momentu, gdy nie poprawi się bezpieczeństwo. ”Prowadzenie GymHousu to dla mnie nie tylko biznes, ale też wielka zajawka i sposób na życie. Spędzam, a raczej spędzałem z wami na siłowni kilkanaście godzin dziennie – teraz nawet boję się tam wejść, bo takie jest rozporządzenie” – napisał kilka dni temu na swoim profilu FB. I zachęca do zakupu odżywek i witamin dla sportowców i osób aktywnych. Nie tylko wylicza, co ma w ofercie, ale też proponuje dowóz i dołączenie do zamówienia maseczki ochronnej.

Zresztą siłownie wychodzą do swoich klientów z inną ciekawą ofertą – ćwiczeniami on-line. Instruktorzy udostępniają nieodpłatnie filmiki z propozycjami ćwiczeń w domu. Pozwala to utrzymać kontakt z klubowiczami, a także być może w przyszłości pozyskanie nowych.

Redukcja etatów nieunikniona?
W trudnej sytuacji znalazła się także firma Fotos przy ul. Ciasnej. Obroty spadły tu niemal do zera, a koszty działalności nie maleją. Miesięcznie sięgają 15 tys. zł. – Dziennie mamy trzech-czterech klientów, więc nie jesteśmy w stanie zebrać pieniędzy nawet na energię, nie mówiąc już o śmieciach, telefonach czy wodzie. Abstrakcją są pobory. Na szczęście pracownicy to rozumieją, ale są zszokowani, że pomoc rządu okazała fikcją. To były rozmowy o niczym, w naszej firmie to niczego nie zmienia. Jaki jest sens prowadzić działalność, skoro swoje oszczędności miałbym przeznaczać na dalsze funkcjonowanie? W marcu dużo dołożyliśmy, ale ile to może potrwać? Tego nie wiemy – mówi Tomasz Rzeczkowski, właściciel firmy.

Dziwi się, że Polska nie bierze przykładu z zachodnich państw, chociażby z Francji, gdzie wprowadzono wszelkie możliwe ułatwienia dla przedsiębiorców, łącznie ze zwolnieniem z opłat. Dziś z niepokojem patrzy w przyszłość. Zakłada, że jeśli sytuacja poprawi się już w kwietniu, będzie w stanie dalej funkcjonować. Ale boi się, że w kwietniu kwarantanna raczej się nie skończy. A jeśli nawet zmniejszą się restrykcje, ludzie dalej będą ostrożni i ograniczą wychodzenie z domów.

Bierze pod uwagę redukcję etatów, choć – jak mówi – będzie to najtrudniejsza decyzja. Dlatego zachęca mieszkańców, aby wspierali firmę poprzez zamawiania odbitek zdjęć. Obecnie mamy więcej wolnego czasu, jest więc okazja do odświeżenia zasobów i wywołania zdjęć, które przywołują dobre wspomnienia. Więcej informacji na Facebooku, wystarczy wpisać: Studio Fotograficzne Fotos S.C.

Butiki przechodzą do internetu
Wiele sklepów z odzieżą oferuje teraz sprzedaż za pośrednictwem internetu. Właścicielki i pracownice butików spotykają się z klientkami podczas transmisji on-line, by pokazać swój asortyment. Chętni mogą w komentarzach zgłaszać chęć zakupu. Na taką formę zdecydowała się właścicielka salonu bielizny Irene, zlokalizowanego w Centrum Handlowym SAS. 

– Dla przedsiębiorców jest to trudny czas, czekamy na rozwiązania ze strony rządu. A póki co wychodzimy z propozycjami dla klientek. Spotkania on-line są odpowiedzią na telefony kobiet, które nie zdążyły kupić sobie na przykład biustonoszy do karmienia piersią – mówi właścicielka salonu. Przychody nie są z tego wielkie, ale pozwala to utrzymać kontakt z klientkami i generować jakiekolwiek przychody. Aby być na bieżąco, należy śledzić profil na Facebooku, wpisując: Irene.

Cały artykuł do przeczytania w papierowym lub cyfrowym wydaniu: https://eprasa.pl/news/podlasianin

Justyna Dragan

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy