Były członek rady nadzorczej PEC walczy w sądzie o powrót do pracy

Były członek rady nadzorczej PEC walczy w sądzie o powrót do pracy

– Mam sto procent gwarancji, że do zwolnienia doszło przez moją działalność w stowarzyszeniu Biała Samorządowa – uważa Grzegorz Cybulski, który w grudniu ubiegłego roku został zwolniony z pracy w miejskiej spółce PEC. Wcześniej został jeszcze odwołany z rady nadzorczej. Teraz walczy w sądzie o powrót do pracy. Prezes spółki nie widzi jednak takiej możliwości, bo nie ma wolnych etatów.

Grzegorz Cybulski przed zwolnieniem był członkiem rady nadzorczej Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej z ramienia załogi, powołanym w 2016 roku na trzyletnią kadencję. W takiej sytuacji przysługiwała mu roczna ochrona po zakończeniu kadencji. – Tak mówi ustawa o gospodarce komunalnej. Jednak 26 września nadzwyczajne zgromadzenie wspólników odwołało mnie z rady nadzorczej. W mojej opinii odbyło się to bezprawnie i zaskarżyłem to do Sądu Gospodarczego w Lublinie, a ten przyznał, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem – mówi w rozmowie z "Podlasiakiem" Grzegorz Cybulski. Zaraz po odwołaniu z rady nadzorczej, ze względu na problemy zdrowotne, przebywał na zwolnieniu lekarskim, a po powrocie do pracy, w grudniu, dostał wypowiedzenie (bez obowiązku świadczenia pracy, kończące się w marcu). Powodem była likwidacja stanowiska.

Nie zgodził się z taką decyzją pracodawcy i postanowił walczyć o swoje w bialskim Sądzie Rejonowym. – Walczę, żeby inni pracownicy nie bali się odzywać. Obecnie jest taka sytuacja, że wystarczy się odezwać, żeby stracić pracę. Mam sto procent gwarancji, że do zwolnienia doszło przez moją działalność w stowarzyszeniu Biała Samorządowa. To małostkowość pana Stefaniuka, który uważa, że to jego miasto i że wszystko może – uważa Cybulski.

Również zeznania świadków sugerują, że mogły być jednak naciski z zewnątrz. Franciszek Afaltowski, związany ze spółką od 1989 roku, wspomniał, że 26 września 2017 roku odbyły się dni otwarte spółki, w których wziął udział m.in. prezydent Dariusz Stefaniuk. – Następnego dnia lub dwa dni później dowiedziałem się, że stanowisko będzie do likwidacji. Nie wiem, co się tam wydarzyło – mówił przed sądem.

Wspomniana rozprawa przeciwko spółce PEC odbyła się 22 marca, a wśród zeznających, oprócz Afaltowskiego, był m.in. prezes Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej Aleksander Kompa. Sędzia Waldemar Bańka na wstępie zapytał strony o możliwość kompromisu. Ze strony spółki takiej możliwości nie było, a ze strony pozywającej padła propozycja powrotu na inne stanowisko oraz zdecydowany sprzeciw wobec przyznania mu odszkodowania zamiast powrotu do pracy.

Podczas rozprawy przed sądem pracy zeznawał m.in. Aleksander Kompa, prezes spółki PEC

Prezes PEC zeznał podczas rozprawy, że zwolnienie było jego decyzją, podyktowaną zmianami organizacyjnymi w spółce, i nie miało na nią wpływu działanie Cybulskiego w stowarzyszeniu Biała Samorządowa. Natomiast usunięcie z rady nadzorczej pracownika wybranego do tego składu przez załogę, to w jego opinii decyzja zgromadzenia wspólników. 

W sprawie zeznawali m.in. przedstawiciele związków zawodowych działających w PEC oraz doświadczeni pracownicy tej spółki. Franciszek Afaltowski, który od 2005 roku jest kierownikiem działu eksploatacji i utrzymania ruchu, opowiedział, czym zajmował się Grzegorz Cybulski i jak wyglądała hierarchiczność w tym dziale. – Pracę dyspozytorów zmianowych nadzorował główny dyspozytor, w 2016 roku przejął on jeszcze obowiązki związane z poborem liczników, wdrażaniem systemów zdalnego odczytu liczników, bieżącą eksploatacją liczników – tłumaczył Afaltowski, który był przełożonym Cybulskiego. Zeznał też, że nie miał wpływu na decyzję o wprowadzeniu zmian organizacyjnych w spółce, a o tym, że ma pełnić też funkcję dyspozytora mocy, dowiedział się mailowo. Na pytanie sędziego, kto personalnie będzie wykonywał obowiązki Cybulskiego, kierownik odparł: – Trudno mi to powiedzieć, to jest w obowiązkach działu eksploatacji i utrzymania ruchu. Nie ma decyzji, kto będzie zajmował się pozostałymi sprawami związanymi z licznikami.

Po przesłuchaniu świadków trudno było jednoznacznie stwierdzić, kto przejmie obowiązki po zwolnionym pracowniku. – Niektórych rzeczy, które ja robiłem, nikt nie będzie robił. Ludziom narzuca się obowiązki. Prezes powie, że dodatkowo za to zapłaci, zapomni zapłacić, a robota będzie zrobiona – mówił Cybulski. – Byłem dość drogim i efektywnym pracownikiem, dostawałem dużo nagród, ostatnio w marcu lub kwietniu 2017 roku. Jestem autorem strategii rozwoju, która obecnie jest realizowana przed przedsiębiorstwo.

Stanowisko jednego ze związków zawodowych, jak zeznała jego przedstawicielka Jolanta Hordejuk (zatrudniona w administracji), było takie, aby zatrudnić Cybulskiego na inne stanowisko, zgodnie z jego kwalifikacjami i doświadczeniem. – Opinie na temat zwolnienia były różne, my byliśmy przeciwni. Członkowie rady nadzorczej podlegają szczególnej ochronie, a teraz pracownicy nie mają w radzie nadzorczej swojego przedstawiciela – uważa Hordejuk. Na tym samym posiedzeniu co Cybulski odwołany został bowiem jeszcze jeden przedstawiciel załogi, Roman Oszajca. Ten również składał zeznania przed sądem 22 marca. Powodem jego usunięcia z rady, jak powiedział, był brak wymaganego nową ustawą wyższego wykształcenia, a w przypadku Cybulskiego, jak przyznał, chodziło o brak przeprowadzonego kursu zakończonego egzaminem.

Drugi związek zawodowy funkcjonujący na terenie zakładu (NSZZ Solidarność) reprezentował na rozprawie Tadeusz Fronczak. Przyznał jednak, że związkowcy nie zajęli stanowiska ani w sprawie zmiany struktury organizacyjnej spółki, ani w sprawie zamiaru wypowiedzenia umowy dla Cybulskiego, o czym wcześniej zostali zawiadomieni.

Kolejna rozprawa, na której przesłuchany zostanie dyrektor techniczny, odbędzie się 15 maja. Cybulski na świadków chciał powołać jeszcze dwóch przedstawicieli stowarzyszenia Biała Samorządowa, jednak sąd stwierdził, że przynależność do tego stowarzyszenia jest łatwa do zweryfikowania, chociażby za pomocą komunikatów medialnych. – Mam nadzieje, że na tej rozprawie temat się zakończy, pozytywnie dla mnie – kończy Cybulski.

Justyna Dragan

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy