4 tysiące kilometrów pielgrzymki Piotra z Kaliłowa

4 tysiące kilometrów pielgrzymki Piotra z Kaliłowa

Nie lada wyczynu dokonał Piotr Żuk, 22-letni student z Kaliłowa w gminie Biała Podlaska. W ciągu 148 dni samotnej wędrówki pokonał pieszo trasę z rodzinnej miejscowości do Santiago de Compostela w Hiszpanii. Przeszedł łącznie 4013 kilometrów.

Pielgrzymki nie są niczym nadzwyczajnym. Co roku do sanktuariów religijnych wędrują pieszo tysiące osób. Mało kto decyduje się jednak na tak ekstremalną trasę, w dodatku w pojedynkę. Piotrowi się to udało. Na podróż do odległego od Polski grobu jednego z dwunastu uczniów Jezusa zdecydował się przede wszystkim, by lepiej poznać samego siebie. Wędrówka z bagażem na plecach wiodła przez siedem krajów. Idąc własnym tempem, pokonywał każdego dnia średnio 30 kilometrów, choć zdarzały się i dłuższe odcinki. Tak jak w Słowacji, gdzie szedł dziennie 56 kilometrów.

Taki bagaż Piotr musiał cały czas nieść na plecach

W długą podróż wybrał się, jak powiada, z naturalnej potrzeby duchowej. – Czułem w głębi, że powinienem to zrobić, że ktoś mnie pcha w tę konkretną stronę i postara się o to, aby wszystko było tak, jak należy. Po to, żeby poznać siebie, odnaleźć rozum. Dlatego własnego bloga nazwałem „Po rozum do Jakuba” – zwierza się Piotr.

Pątniczy szlak z muszlą

Do Santiago de Compostela ludzie pielgrzymują od ponad 1200 lat. To tutaj znajduje się miejsce spoczynku św. Jakuba Większego, jednego z dwunastu apostołów, uczniów Jezusa Chrystusa. Od wieków jest to jeden z trzech głównych, po Rzymie i Jerozolimie, celów pielgrzymowania pątników z całej Europy.

Symbolem pielgrzyma jest muszla przegrzebka, nazywana także muszlą świętego Jakuba. W dawnych czasach taką muszlę otrzymywał pielgrzym po dotarciu na kres średniowiecznego świata – przylądek Finisterre w Hiszpanii. Dziś muszla stanowi tylko umowny znak rozpoznawczy pielgrzymów wędrujących szlakiem św. Jakuba. Symbol muszli widnieje również na znakach szlaku.

Każdy pielgrzym wędrujący szlakiem św. Jakuba uważa, że podąża na swoje Camino de Santiago (tak nazywana jest często po hiszpańsku Droga św. Jakuba). Warto wiedzieć, że historia tego szlaku sięga IX stulecia. Pierwszym pielgrzymem, który go wybrał, aby dotrzeć do grobu apostoła, był francuski biskup. W ostatnich latach pielgrzymowanie do Santiago przeżywa swoisty renesans. Niezależnie od statystyk, większość osób ruszających na Camino poszukuje odpowiedzi na nurtujące ich pytania lub zmaga się z samym sobą i niesionym bagażem życiowym. Jedni próbują spotkać Boga, pogłębić swoją wiarę, inni (zagubieni i sfrustrowani) usiłują mierzą się z przeciwnościami losu, bo zboczyli z właściwiej ścieżki. Dlatego podążają za żółtymi strzałkami, które prowadzą do grobu apostoła.

Albo teraz, albo wcale

Piotr Żuk ukończył technikum gastronomiczne, choć nie ono było jego marzeniem. Przez jakiś czas pracował w lubelskiej restauracji. Potem próbował pracować w stołecznej firmie korporacyjnej, ale nie wytrwał tam długo. W końcu został studentem psychologii. Zanim wyruszył w odległą i trwającą pięć miesięcy trasę, trenował siły na polskich drogach. Przeszedł pieszo najdłuższy w Polsce oznakowany główny szlak beskidzki. Na przełomie lutego i marca ubiegłego roku zapowiedział najbliższym, że najdalej w lipcu wyrusza pod znakiem muszli pielgrzyma w samotną wędrówkę do grobu św. Jakuba. Znajomi odnosili się do pomysłu sceptycznie. Pytali, czemu chce to zrobić, czy nie widzi lepszego pomysłu na zagospodarowanie czasu. Nie zniechęciło go to jednak do wyprawy. Wiedział, że zrobi to teraz lub wcale.

Takie warunki na posiłek i odpoczynek na trasie pielgrzymki to normalka

– Decyzja była efektem moich przemyśleń i sam się do niej gruntownie przygotowywałem, układając stopniowo trasę marszruty. Przyjąłem metodę kamieni milowych. Najpierw myślałem, jak dojść do Lublina, potem Krakowa, Bratysławy, Wiednia i Lublany. Wiele pomogli mi rodzice, wspomagając mnie finansowo i pomagając w przygotowaniu dokumentów urzędowych, w pisaniu których nie czułem się najlepiej. Bardzo jestem im za to wdzięczny. Z rodzicami utrzymałem stały kontakt, informując, gdzie aktualnie jestem – wspomina pielgrzym.

W Kurii Siedleckiej uzyskał dokument w siedmiu językach, że jest chrześcijańskim pielgrzymem zmierzającym do grobu św. Jakuba. Rzadko jednak musiał z niego korzystać na trasie. Ludzie okazali się bardziej przyjaźni niż początkowo się spodziewał. Przed wyjściem z domu nie obyło się bez rozterek, czy podoła trudom wyprawy i czy zdoła dotrzeć do celu. Wychodził przecież w lecie, a miał wracać zimą. Na szczęście nie poddał się zwątpieniom, dotrzymał danego sobie przyrzeczenia i ruszył z plecakiem, by zrozumieć coś wielkiego, pobyć w bliskości z Bogiem, poznać lepiej ludzi i siebie.

Trasa trzech etapów

Na pielgrzymkowy szlak wyruszył 8 lipca ubiegłego roku.

Cały reportaż w papierowym i cyfrowym wydaniu tygodnika Podlasiak nr 5 od 29 stycznia

Istvan Grabowski

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy