Zwolniony pracownik PEC walczy o powrót do pracy. Przesłuchiwani są kolejni świadkowie

Zwolniony pracownik PEC walczy o powrót do pracy. Przesłuchiwani są kolejni świadkowie

BIAŁA PODLASKA Grzegorz Cybulski, zwolniony w ubiegłym roku pracownik spółki miejskiej PEC, uważa, że stracił pracę za odważne wyrażanie swoich poglądów. W sądzie walczy o powrót do pracy, jednak sprawa została odroczona do czerwca. Powód? Na sali sądowej nie pojawił się prezes spółki Aleksander Kompa.

Rozprawa odbyła się 15 maja w bialskim Sądzie Rejonowym. Zeznania składał tylko jeden świadek, bo ku zdziwieniu Cybulskiego i sędziego nie pojawił się prezes PEC Aleksander Kompa.

Sytuacja finansowa bardzo dobra

Zeznania złożył natomiast Dominik Teszner, który w Przedsiębiorstwie Energetyki Cieplnej pracuje jako dyrektor ekonomiczny. Odpowiadając na pytania sędziego Waldemara Bańki, przyznał, że stanowisko Grzegorza Cybulskiego zostało zlikwidowane, bo zarząd stwierdził, że nie jest on niezbędny. Sytuację ekonomiczną firmy w ostatnich dwóch latach określił jako dobrą. – W tym okresie w spółce nie dochodziło do zwolnień z powodów od niej zależnych – mówił.

Teszner miał wiedzę o tym, że Cybulski działał w stowarzyszeniu Biała Samorządowa, rozmawiał z nim o tym, jednak nigdy nie doradzał mu w tej kwestii ani nie przestrzegał go. – Pytałem, na czym polega działalność. Wyjaśnił mi, że działa dla dobra miasta – odpowiadał przed sądem. I wspomniał, że rozmawiał o tej działalności również z prezesem Kompą. Jednak zaprzeczył, aby ktoś spoza spółki, w tym ktoś z Urzędu Miasta, interweniował w związku z jego działalnością w stowarzyszeniu.

Pytania dotyczyły również tego, kto przejął obowiązki po zwolnionym pracowniku. Tą osobą jest Franciszek Afaltowski, który w zakresie obowiązków miał już wcześniej wpisane to, co Cybulski, a więc chociażby nadzór nad dystrybucją sieci, jednak ze względu na dużą ilość obowiązków, część z nich wykonywał właśnie zwolniony pracownik.

Za co zostałem zwolniony?

Na sali sądowej Cybulski usłyszał również zarzut, że nie zrealizował zleconego mu projektu dotyczącego zdalnego odczytu ciepła i ciepłej wody, o czym z dyrektorem Tesznerem rozwiał w czerwcu lub lipcu ubiegłego roku. Zwolniony pracownik miał nawet powiedzieć, że w innej firmie za takie niedopełnienie mógłby stracić pracę.

Grzegorz Cybulski po rozprawie stwierdził, że realizacja wspomnianego zadania była niezależna od niego, a Tesznerowi zarzucił mijanie się z prawdą i to w kilku kwestiach poruszanych na sali rozpraw. – Człowiek, który od kilku lat jest dyrektorem ekonomicznym, mówi "dział obsługi klienta", a takiego nawet nie ma w przedsiębiorstwie. Jest dział obsługi odbiorców. Jako dyrektor powinien to wiedzieć. Nie ma też działu dyspozycji mocy, bo jest to jednostka organizacyjna w ramach działu eksploatacji. Jest tam kierownik, ja pod niego podlegałem, i on mnie zastępował lub dyrektor techniczny. Moja funkcja była więc na równi z kierowniczą, zresztą pensja też – skomentował Cybulski. Z przekąsem dodał, że na rozprawie poznał kolejny powód swojego zwolnienia. – Teraz już sam nie wiem, dlaczego zostałem zwolniony – mówił.

Zeznając przed sądem dyrektor ekonomiczny Teszner, który od jakiegoś czasu jest też prokurentem w PEC, poinformował, że po usunięciu z Rady Nadzorczej załoga nie ma swojego przedstawiciela. Cybulski uważa, że w innych miejskich spółkach do takich praktyk nie dochodzi. Dla przykładu podaje Wod-Kan, gdzie w wyborach do Rady Nadzorczej dopuszczeni byli również pracownicy.

Nie ma wolnych etatów?

Przypomnijmy, że Grzegorz Cybulski w grudniu ubiegłego roku został zwolniony z pracy w miejskiej spółce PEC. Wcześniej został jeszcze odwołany z Rady Nadzorczej, do której należał z ramienia załogi, powołany w 2016 roku na trzyletnią kadencję. W takiej sytuacji przysługiwała mu roczna ochrona po zakończeniu kadencji. Usunięcie z Rady Nadzorczej w opinii dyrektora nastąpiło wskutek zmian, które zaszły w prawie dotyczącym spółek w 1997 roku. – Interpretacja pojawiła się dopiero w połowie ubiegłego roku – oświadczył Teszner. Mocno zaskoczyło to i Cybulskiego, i – jak się zdawało – sędziego.

Prezes spółki nie widzi jednak możliwości powrotu Cybulskiego do pracy, bo nie ma wolnych etatów. Podczas rozprawy z 15 maja dyrektor ekonomiczny wyjaśnił jednak, że w perspektywie roku dla dziesięciu pracowników zarezerwowane zostały odprawy emerytalne.

Więcej w elektronicznym i papierowym wydaniu Podlasiaka nr 11

Justyna Dragan

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy