Zapłacili, a nie mają gdzie mieszkać. Czy mamy do czynienia z aferą?

Zapłacili, a nie mają gdzie mieszkać. Czy mamy do czynienia z aferą?
fot. Jacek Korwin

74 rodziny nie mogą od ponad roku doczekać się przekazania przez dewelopera mieszkań w nowo budowanym bloku przy ulicy Tessaro 8 w Białej Podlaskiej. Co więcej, szanse na to, że to się stanie w najbliższym czasie, są mizerne. Deweloper chce bowiem kolejnych pieniędzy, a klienci, w oczach których stracił on już wiarygodność, nie zamierzają płacić.

Chodzi o pięciopiętrowy blok u zbiegu ulic Stanisława Tessaro i Aleksandra Wereszki, przy obwodnicy, niedaleko nowego kościoła pw. bł. Stefana Wyszyńskiego. Inwestorem jest Zakład Remontowo-Budowlany Stanisława Romaniuka w Białej Podlaskiej. Umowy rezerwacyjne klienci podpisali w większości w 2021 i na początku 2022 roku. W umowach rezerwacyjnych, które firma zawierała z nabywcami, był zapis o terminie wybudowania bloku do końca 2022 roku oraz przeniesieniu prawa własności do mieszkań aktem notarialnym najpóźniej do końca marca 2023 roku. Klienci od razu wpłacali całą należność za lokal, przelewem lub gotówką. Cena za metr – około 5400-5500 zł, czyli mniej więcej tyle, po ile w tamtym czasie chodziły mieszkania w Białej Podlaskiej.

Skoro deweloper dostał od kupców całość kwoty na budowę bloku, to dlaczego ludzie nadal nie dostali swoich mieszkań? Z czego wynika ponadroczne opóźnienie? Na dodatek inwestor domaga się od nabywców dopłaty kolejnych pieniędzy, strasząc wymianą zamków w ich mieszkaniach… O co tu chodzi? Niektórzy ze sfrustrowanych mieszkańców mówią wprost, że to nosi znamiona wyłudzenia pieniędzy.

– Ludzie pobrali kredyty, mieszkają na stancjach, płacą za wynajem, a mieszkań, za które zapłacili, cały czas nie ma – mówi jedna z kobiet.

Oferta nie do odrzucenia: waloryzacja albo garaż

W czerwcu 2023 roku, a więc już po wynikającym z umowy terminie przekazania mieszkań, padło ze strony dewelopera zapewnienie, że będzie to we wrześniu. – A w październiku otrzymaliśmy pismo, że z powodu covidu i wojny ceny materiałów tak bardzo wzrosły, że musimy dopłacić 15 procent ceny mieszkania, i że mamy na to bodajże 14 dni – opowiada pani Joanna. – W tym momencie pojawiły się nasze obiekcje. No bo dlaczego mamy płacić, skoro w umowie mamy konkretny zapis, w jakich przypadkach może wzrosnąć cena mieszkania. Może to być albo zmiana podatku budowlanego w Polsce, albo wprowadzenie waluty euro. W żadnym innym przypadku ta kwota nie powinna wzrosnąć. Więc nie dopłaciliśmy. Później, w grudniu, z Facebooka dowiedzieliśmy się, że pan Romaniuk składa propozycję, że można albo wpłacić te 15 procent, albo kupić miejsce postojowe w kwocie 30 tys. zł.

Pani Justyna: – My z mężem wykupiliśmy garaż podziemny. Chciał 30 tys. zł i tyle dostał. Miejsce postojowe pod chmurką jest tańsze, kosztuje 15 tys. zł, ale woleliśmy pod ziemią. Był taki wybór, że albo dopłacić 15 procent waloryzacji, albo wykupić miejsce postojowe lub garaż. Ludzie mogli sobie wybrać, co chcą. Na logikę każdy wolał kupić garaż, bo coś przynajmniej zostanie, niż wpłacać pieniądze za nic. Garaż każdemu się przyda. Z tego, co wiem, prawie wszyscy kupili już te garaże podziemne. Więc pan Romaniuk ma pieniądze, żeby dokończyć budowę, a tego nie robi.

Romaniuk: Straciłem na bloku 2,3 mln zł

Zapytaliśmy Stanisława Romaniuka, dlaczego nie kończy budowy bloku i nie oddaje ludziom mieszkań.

– To nie zależy ode mnie, tylko od mieszkańców. Nie chcą w ogóle pomóc. Od września tamtego roku ich o to proszę – tłumaczy. – Cały problem z zakończeniem budowy bloku wynikł z powodu bardzo dużych podwyżek materiałów budowlanych. Powołałem nawet specjalną komisję, i to aż z Białegostoku, żeby mi nie zarzucono, że wziąłem kolegów, żeby policzyli po mojemu. I ta obca firma, bo nie znałem ich w ogóle, wyliczyła, że moja firma straciła na podwyżce materiałów budowlanych 15 procent wartości mieszkania. Czyli jeśli na przykład mieszkanie kosztowało 200 tys. zł, to straciłem na nim 30 tys. zł. Doszliśmy wspólnie do wniosku, że aby ludzi mocno nie obciążać, podzielimy to na połowę. A więc nie po 15 procent, tylko dobrze, żeby po 7 procent każdy wpłacił we wrześniu, żebym mógł szybko skończyć budowę. A drugą połowę, gdy już będziemy akty pisać. Ale ja tak sobie powiedziałem, że jak ta pierwsza rata wystarczy na pokrycie wszystkich kosztów, to drugą już nie będę obciążał. No i od września wpłaciło tylko 6 osób. Na 74 mieszkań!

Gdy mówimy mu, że ta „waloryzacja” nosi znamiona wyłudzenia, bo umowa nie przewiduje podwyżki z takiego akurat powodu, Romaniuk się denerwuje.

– Przecież nikt nie był w stanie tego przewidzieć. Jakbym ja to przewidział, tobym od razu na początku zrobił inną cenę. Straciłem na tym jednym bloku około 2,3 mln zł – wyjaśnia deweloper. – Teraz ludzie muszą jak najszybciej wpłacić pierwszą ratę różnicy cen materiałowych, czyli po około 10-15 tys. zł, w zależności od wielkości mieszkania. A wpłaciło tylko 6 osób. Jakby wpłaciło 70, to ja mam 700 tysięcy, kończę blok i prawie wszystkie długi oddaję za różne roboty, m.in. hydraulikę, instalację gazową. Ludzie nie patrzą, że my mamy najniższą cenę w Białej za mieszkanie, i to mimo że wprowadziliśmy windy na osiedla, nie podnosząc z tego tytułu ceny metra kwadratowego mieszkania. My już 22 bloki do tej pory wybudowaliśmy, i ten 23 też bym dawno skończył, jakby nie ta podwyżka materiałów. Mnie też zależy, żeby ten blok jak najszybciej oddać.

Mieszkańcy: Zmusił nas do kupienia garaży

A co z miejscami postojowymi? – Niezależnie od różnicy cen materiałowych, nabywcy muszą też kupić garaże, bo ja inaczej aktu nie spiszę. Od początku było wiadomo, że mają i ile mają kupić tych miejsc postojowych – twierdzi Stanisław Romaniuk

– To nieprawda. Zmusił nas do kupienia garaży, które miały być dobrowolnie. Jak ktoś nie miał ochoty kupować, to nie musiał. A tutaj zostaliśmy zmuszeni – mówi pan Krzysztof.

– Ja to nawet samochodu nie mam. Ale jak się okazało, że nie ma funduszy na dokończenie, i trzeba kupić garaże, to tak jak większość chyba osób, ja też dokupiłam ten garaż. Czekamy już ponad rok. Jeżdżę co raz na tę budowę rowerem, patrzę, a tam nikogo nie ma, tylko jakiś stróż stoi. Nic się nie dzieje. Nie wiemy, gdzie szukać pomocy – dodaje pani Barbara.

Tych tak zwanych miejsc postojowych jest sporo: 46 pod chmurką, przy bloku, oraz 89 podziemnych, pod całą działką budowlaną. Razem 135. Przy okazji rozmowy o garażu podziemnym, Romaniuk pomstuje na prezydenta i radnych miasta, że oni też są winni jego trudnej sytuacji finansowej. Zresztą mówił to nie tylko nam. Taki sam przekaz trafił do wszystkich nabywców mieszkań.

– Prezydent na Radzie Miasta zaakceptował współczynnik 1,8 miejsca postojowego na jedno mieszkanie, i to uderzyło w łeb i moją firmę, i ludzi. Moją firmę, bo musiałem dodatkowo wybudować garaż podziemny na 61 samochodów, co kosztowało mnie tyle, co cały blok. A ludzi, bo teraz każdy mieszkaniec powinien wykupić po dwa miejsca postojowe, żeby mi się to zwróciło – wylicza deweloper.

Twierdzi, że gdy planował ten blok na swojej działce, współczynnik był inny: jedno miejsce postojowe na jedno mieszkanie. – Wtedy 28 miejsc w garażu pod samym blokiem i 46 na zewnątrz akurat by wystarczyło. Te na zewnątrz nawet byłyby za darmo – twierdzi. – Żeby wybudować blok, trzeba zacząć o tym myśleć już rok wcześniej. Nie było w ogóle mowy o współczynniku 1,8. Myśmy zaplanowali 74 mieszkania, i tyle samo miejsc parkingowych. Gdy się okazało, że musi być 1,8, trzeba było zmieniać projekt. Już nie chciałem ruszać bloku, zmniejszać liczby mieszkań, bo to by trwało bardzo długo, te wszystkie uzgodnienia. Więc zaplanowaliśmy dodatkowe miejsca postojowe podziemne, które kosztowały majątek. Ile tam poszło betonu i stali! Prezydent tak nie powinien robić, że nadaje w uchwale każdemu w mieście 1,8 miejsca postojowego, i nie pyta deweloperów, czy to dobry pomysł, czy zły.

Prezydent: To zwykłe kłamstwo

Jak ustaliliśmy, zrzucanie winy na Urząd Miasta w tym przypadku jest kuriozalne.

– Mówienie, że prezydent wymyślił wymóg posiadania 1,8 miejsca postojowego na mieszkanie, jest zwykłym kłamstwem. Deweloper już w momencie, gdy składał wniosek o pozwolenie na budowę, a więc od samego początku, wiedział, jakie obowiązują go warunki minimalnej liczby miejsc postojowych. Jeśli ma teraz kłopoty i nie potrafi się wywiązać z zobowiązania, za które wziął od swoich klientów pieniądze, to nie może kłamać, obarczając winą prezydenta czy Urząd Miasta – wyjaśnił prezydent miasta Biała Podlaska Michał Litwiniuk podczas spotkania z nabywcami mieszkań w bloku przy Tessaro 8. Są oni tak zdesperowani całą sytuacją, że poprosili prezydenta o radę, co dalej robić.

Justyna Gorczyca, główny specjalista ds. lokalizacji inwestycji referatu urbanistyki w Urzędzie Miasta Biała Podlaska, poinformowała nas, że wniosek firmy ZRB Stanisław Romaniuk o ustalenie lokalizacji inwestycji mieszkaniowej wpłynął do urzędu 27 kwietnia 2021 roku (uzupełniony 19 maja 2021 r.), a Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego miasta Biała Podlaska – z którym uchwała Rady Miasta odnośnie tej inwestycji musiała być zgodna – zostało przyjęte przez Radę 29 marca 2021 roku. A więc miesiąc wcześniej.

– To bardzo istotna informacja dla przedmiotowej sprawy, ponieważ to Studium określa, iż liczba miejsc postojowych dla zabudowy mieszkaniowej wielorodzinnej wynosi 1,8 miejsc na 1 lokal mieszkalny – tłumaczy Gorczyca. – Zatem już w momencie przedłożenia wniosku formalnego, inwestor miał świadomość, jaki wskaźnik obowiązuje na terenie miasta dla zabudowy mieszkaniowej wielorodzinnej, ponieważ osobiście wskazał taki we wniosku formalnym (strona 4), tj. 1,8 miejsc na 1 lokal mieszkalny. Cały wniosek jest opublikowany na stronie BIP Urzędu Miasta Biała Podlaska (link do wniosku: https://umbialapodlaska.bip.lubelskie.pl/upload/pliki/1._Wniosek.pdf).

Michał Litwiniuk: – Ten wskaźnik 1,8 jest w naszym interesie. Kiedyś na osiedlach mieszkaniowych był problem z zaparkowaniem. Dzisiaj w każdym mieście wyznacza się – i to jest powszechna praktyka – obowiązek zabezpieczenia na tych działkach, na których powstają osiedla mieszkaniowe, odpowiedniej liczby miejsc postojowych. Nas, właścicieli mieszkań, chronią przepisy, które mówią o tym, jaką część działki musi deweloper poświęcić na tereny zielone, a jaką część na miejsca parkingowe. To nam gwarantuje, że nie zabuduje blokiem całej działki, tylko pewną jej część.

Mieszkańcy: Dopłacamy pieniądze, a budowa nie postępuje

– Pan Romaniuk miał jeszcze inne wyjścia z sytuacji, bo mógł na przykład przeznaczyć na tę inwestycję większą działkę, jeśli chciał zrealizować ten projekt, i nie budować wtedy garażu podziemnego, skoro go przerosły koszty jego budowy. Albo mógł zbudować blok trzypiętrowy, czyli mniej mieszkań – zwraca uwagę pan Robert.

Deweloper mówi, że on nie wyznacza, ile miejsc postojowych kto ma kupić. – Jeden kupi jedno, drugi trzy, ważne żeby się wszystkie sprzedały. A niestety, podziemnych mamy jeszcze 14 niewykupionych, no i dużo na ziemi. Dla mnie w tej chwili, żeby skończyć blok, przekazać go do użytku, potrzeba w granicach 800 tys. zł. Trzeba tylko drogi dojazdowe i chodniki zrobić, no i muszę popłacić faktury za robotę. Ale ludzie się tym nie interesują… – żali się Romaniuk.

A mieszkańcy odbijają piłeczkę:

Pani Bożena: – Jesteśmy zmuszani do wykupywania garaży, do płacenia. Płacimy, a tam dalej nic się nie robi, nic się nie dzieje!

Pani Joanna: – Otrzymaliśmy pismo od inwestora, że albo odstąpi od umowy z naszej winy, albo dopłacimy 60 tys. zł. Co raz inna kwota się pojawia, nie wiadomo, z czego wynikająca. To naprawdę nie jest moja wina, że deweloper źle przekalkulował koszty budowy bloku. Budowa stoi w miejscu od miesięcy. Możemy pójść na kompromis i wykupić to miejsce postojowe, ale uważam, że 15 tysięcy teraz, a 15 później, po oddaniu mieszkania, to jest z naszej strony bardzo uczciwa propozycja. A jeśli deweloper się nie godzi, to znaczy, że chce wyłudzić te pieniądze. Mimo to dużo osób wpłaciło te 15 tys. zł, albo wykupiło miejsca postojowe. Więc dlaczego ta budowa nie postępuje?

Pan Jarosław: – My wykupiliśmy dwa miejsca postojowe. Wcale nie musieliśmy, a wykupiliśmy, bo zapewniał nas, że te pieniądze pozwolą mu na dokończenie budowy. Okazało się, że nie pozwoliły, bo budowa dalej stoi w miejscu. Straszył ludzi, że powymienia zamki w drzwiach.

Pani Marzena: – Te jego żądania są bezprawne. To, że wpłaciliśmy pieniądze, to jest nasza dobra wola. Wystarczy porównać, czy w przypadku innych bloków budowanych w tym czasie w Białej Podlaskiej, też podrożały mieszkania w związku z podwyżką cen materiałów budowlanych. Bo jak się orientowałam, to raczej nie.

Pani Bożena: – Inflacja wzrosła, to prawda, ale czy mogła zjeść aż 20 proc. planowanego w kosztorysie zysku dewelopera? I jeszcze mu brakuje 15 procent? Coś tu nie gra. Tak naprawdę nie potrafimy ocenić, czy rzeczywiście jego sytuacja finansowa jest tak zła, jak to przedstawia.

Pan Ryszard: – Gdyby on się wywiązał z terminów i wybudował blok do grudnia 2022 roku, to wtedy nie było jeszcze takich zwyżek cen. Sam opóźnił tę budowę i wpadł w tarapaty. Na własne życzenie. Toż ten zakup garaży to była taka pomoc z naszej strony panu Romaniukowi. Mówił, że potrzebuje miliona na te garaże. Milion dostał, a robota dalej stoi. A jak go pytamy, gdzie poszły te pieniądze, to słyszymy: dajcie pieniądze. Z tego, co wiem, prawie wszyscy wykupili miejsca postojowe, i to niektórzy po dwa. To czego pan Romaniuk jeszcze od nas oczekuje?

Romaniuk: To może potrwać jeszcze nawet rok…

Sytuacja wydaje się patowa. Z jednej strony nabywcy zastanawiają się, czy nie złożyć do sądu pozwu zbiorowego przeciwko deweloperowi. Z drugiej strony nie chcą zaogniać i tak już napiętej sytuacji. – Może i byśmy wygrali w sądzie, tylko ile odzyskamy i za ile lat. Kto to dożyje – pyta jedna z kobiet.

– My wszyscy, cały blok zgodził się na to, poszedł mu na rękę, że dodatkowy – ostateczny – termin oddania mieszkań to koniec czerwiec 2024 roku. Chodziło nam o polubowne załatwienie sprawy. Ale obawiamy się, że deweloper tego terminu nie dotrzyma. Zostały raptem niecałe trzy miesiące, a postępu prac nie widać. Blok jest już wybudowany, jest światło, woda, gaz, wszystko. Brakuje, naszym zdaniem, około 10 procent budowy. Potrzeba tylko jego dobrej woli – uważa pani Justyna.

Stanisław Romaniuk: – Jak o tym pomyślę, to śmiać mi się chce. Bo tak naprawdę do skończenia budowy zostało może 1-2 procent całości prac. Bo budowa już jest skończona. Tylko niepopłacone rachunki, brakuje zaświadczeń, i dlatego nie mogę zgłosić budynku do odbioru. No i na zewnątrz w tej chwili robimy parking i wjazd.

Czy wyrobi się do końca czerwca? – Zobowiązałem się do końca czerwca, bo myślałem, że jak ludzie wykupią miejsca postojowe, zaczną wpłacać tę waloryzację cen, to ja to zaraz skończę, zgłoszę do odbioru i przekażę mieszkańcom. A oni tylko cały czas mnie pytają, kiedy będą mieszkania. Jeżeli ludzie nie pomogą, to będzie problem z zakończeniem inwestycji w tym terminie. Ja to skończę, ale powoli. Nie potrwa to miesiąc, tylko na przykład rok.

Jacek Korwin

Imiona niektórych nabywców mieszkań zostały zmienione

 

Na zdjęciach poniżej stan robót przy ulicy Tessaro 8 z 4 kwietnia br.

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy