Zadyma z odszkodowaniami za suszę

Zadyma z odszkodowaniami za suszę

POWIAT BIALSKI Od 14 września rolnicy mogą składać do Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa wnioski o wypłatę odszkodowań za suszę. Problem w tym, że wielu z nich, zwłaszcza hodowców bydła, trzody chlewnej czy drobiu, zastanawia się, czy jakiekolwiek dofinansowanie otrzyma. Ich wnioski wróciły od wojewody, ale bez podpisu.

Wnioski, które nie uzyskały podpisu wojewody, nie mogą być złożone w Agencji. Tym samym rolnicy nie mogą dopełnić wszystkich formalności związanych z wypłatą odszkodowania. – Informację o tym, że muszę zrobić korektę wniosku, dostałem z gminy w piątek o dwunastej. Oprócz tego, że wpiszę, że nie będę kupował paszy, muszę dołączyć zaświadczenie od dietetyka. Trzeba załatwić te dokumenty, dopiero wtedy mój wniosek z powrotem zostanie przesłany do wojewody i wróci z podpisem. Wtedy będę mógł przedstawić go w Agencji. A czas na złożenie dokumentów o wypłatę odszkodowania mamy tylko do tego piątku. Czy uda się wszystko załatwić na czas? – zastanawia się rolnik z gminy Sosnówka.

Hodowla jak bonus...

Skarży się, że ze strony Ministerstwa Rolnictwa brak było konkretnych informacji na temat dokumentów, jakie trzeba było załączyć do wniosków, a także kryteriów pomocy. A cała procedura niepokojąco się przedłuża. – Wcześniej, chociażby na stronach ministerstwa, nikt nie informował, że takie zaświadczenia trzeba będzie jeszcze dołączać do wniosku. Gmina robi, co może, urzędnicy pomagają nam przy wypełnianiu dokumentów, na bieżąco informują, ale pieniędzy wciąż nie mamy i nie wiemy, czy w ogóle je dostaniemy – oburza się rolnik.

Według wstępnego protokołu przygotowanego przez komisję szacującą straty, na jego areałach wyniosły one ponad 60 proc. Największe w kukurydzy i zbożach jarych, bo aż 70-80 proc. w zasiewach. Jednak jeśli w ogóle rolnik może liczyć na jakiekolwiek odszkodowanie, będzie ono raczej niskie. Oprócz produkcji roślinnej, zajmuje się hodowlą bydła. To, zdaniem resortu rolnictwa, dodatkowy dochód, który w obliczu klęski żywiołowej stawia takie gospodarstwa w lepszej sytuacji, niż tych którzy uprawiają tylko zboża czy rośliny pastewne. – To nieprawda. Przecież my zwierzęta też musimy czymś karmić. Siana praktycznie nie zebrałem, udało się tylko raz wykosić łąkę. Skoro zebraliśmy mało zboża, które siejemy właśnie dlatego, żeby mieć paszę dla zwierząt, to też ponieśliśmy straty. Dlaczego nikt nie patrzy na to, że będziemy musieli wydać pieniądze, żeby dokupić siano i paszę. A skąd na to brać? – dodaje nasz rozmówca.

Gmina Sosnówka to niejedyny przypadek samorządu z powiatu bialskiego, gdzie wnioski trzeba było poprawiać. Na przykład w gminie Biała Podlaska takich wniosków bez podpisów od wojewody wróciło 100. Chaos dotyczy nie tylko samych wniosków. Gospodarze nie wiedzą, ile dokładnie ta pomoc wyniesie. – Mimo szumnych zapowiedzi okazuje się, że w przypadku rolników nieubezpieczonych będzie to 250 zł odszkodowania od hektara. Tego wcześniej nie powiedzieli. To jest taki obiecywanie gruszek na wierzbie – mówi Marek Sawczuk, radny gminy Biała Podlaska i rolnik z Kaliłowa.

Więcej w papierowym wydaniu tygodnika nr 29 oraz na eprasa.pl

Monika Pawluk

 

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy