Więzienie zmienia psychikę

Więzienie zmienia psychikę

Przez niemal całe swoje dorosłe życie kradł, kilka razy siedział za to w więzieniu, a w zasadzie spędził tam jedną trzecią swojego życia. Dziś mówi, że niczego nie żałuje, bo dobrze wiedział, czym grozi łamanie prawa. Rozmawiamy ze Zbigniewem Pietkiewiczem, mieszkańcem Białej Podlaskiej, który wykorzystuje swoje doświadczenie, by pomagać innym, m.in. stając się ich adwokatem lub walcząc o złagodzenie wyroku.

Dość odważnie mówi pan o sobie. Dla wielu osób mogłoby to być krępujące.

– Akceptuję siebie i mówię o sobie wprost. Jestem od lat mieszkańcem Białej Podlaskiej, tu się wychowałem, choć urodziłem się w Dzierżoniowie. Zawodowo jestem złodziejem, a zaczęło się od tego, że zostałem oskarżony o coś, czego nie zrobiłem, a potem skazany przez sąd. Działo się to w połowie lat 70. Chodziło o kradzież, której nie dokonałem. Wtedy, w czasach PRL-u, nie było jeszcze zbyt wielu możliwości obrony. Trafiłem do więzienia i odsiedziałem swoje. Wyszedłem po czterech latach. Niestety, pobyt w więzieniu zrobił z małolata złodzieja. Wszystkiego się tam nauczyłem. To mnie „zdegenerowało”. Choć bardziej chodzi mi tu o swego rodzaju wewnętrzną przemianę, a nie o prawdziwe zdegenerowanie. Mam normalne, zdrowe poglądy, jestem normalnym facetem. Normalnie funkcjonuję, żyję, tylko inaczej zarabiam. W pewnym momencie zrozumiałem, że jest to moja profesja.

Mówi pan o zmianie, jaka zaszła w pańskim życiu podczas pobytu w zakładzie karnym. Co dokładnie się zmieniło?

– Każdy pobyt w więzieniu, a szczególnie powyżej trzech lat, zmienia psychikę człowieka. Taka jest rzeczywistość. I nie chodzi tu tylko o polskie więzienia. Tak po prostu jest. W więzieniu widzi się życie od innej strony, widzi się też władzę od innej strony. Urzędnicy, klawisze działają na swoich zasadach, mają swój sposób widzenia rzeczywistości. Przeciętnemu człowiekowi trudno się z nimi porozumieć. Poznałem też, jak wyglądają przestępstwa od strony ludzi, którzy to robią, zrozumiałam, na czym to polega. Zobaczyłem też, jak zachowują się klawisze w stosunku do więźniów. Przepisy są po to, by je łamać. Kwestia jest tylko taka, czy masz dostateczne poparcie i możliwości, by być bezkarnym. Prawo tworzą ludzie, i ci sami ludzie je łamią. To mnie w dużym stopniu zmieniło.

Ile czasu spędził pan w więzieniu?

– Pierwszy wyrok wynosił cztery lata i tyle właśnie odsiedziałem w Sieradzu. Wyszedłem, gdy miałem 22 lata. To były czasy, gdy klawisze bili skazanych. Już na wejście dostałem łomot od dwóch z nich. Oberwać można było za złe uśmiechnięcie się, nieodpowiednie słowo. Szybko się z tym oswoiłem. Życie jest takie samo jak na zewnątrz, tylko za murami. Czasy się zmieniły, ale więzienie dalej jest państwem w państwie.

Cały artykuł przeczytać można w papierowym i cyfrowym wydaniu „Podlasianina” nr 6 od na: eprasa.pl

 

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy