Tajemnicze zwłoki w opuszczonym domu

Tajemnicze zwłoki w opuszczonym domu
fot. archiwum

 

BIAŁA PODLASKA Policja ustala, kim jest mężczyzna, w wieku 25-35 lat, którego zwłoki znaleziono w pustostanie przy ul. Brzeskiej. Nie wiadomo, jak umarł, czy ktoś mu w tym nie pomógł, ani jak się znalazł w zamkniętym na cztery spusty, opuszczonym budynku. Trup mógł tam leżeć nawet kilka miesięcy. Na dodatek ktoś nadal regularnie włamuje się przez piwnicę do tego domu...

Ciało znajdowało się w opuszczonym budynku przy ul. Brzeskiej. Na przerażające znalezisko natrafiła w środę 16 października kobieta, która pustostan i teren przyległej do niego działki – na prośbę właścicieli – dogląda od kilkunastu lat. Tyle że do środka murowanego budynku, położonego w okolicy ruchliwej ulicy i głównego skrzyżowania, nie wchodziła od roku. Tym razem postanowiła zajrzeć. I do dziś tego żałuje, z powodu makabrycznego odkrycia.

Buchnął straszny smród

– Zazwyczaj, przechodząc tamtędy, przy okazji tylko zerkałam z ulicy, czy wszystko w porządku. Przecież to środek miasta, obok jest skrzyżowanie. W lipcu wracałam z kościoła, to jeszcze pamiętam, że trwała budowa tej ścieżki rowerowej. Nie wchodziłam na podwórko, zajrzałam tylko przez bramę. Drzwi były zamknięte. Popatrzyłam jeszcze na ogrodzenie, czy nie zostało naruszone przez ciężki sprzęt. Nic wtedy nie wzbudziło moich podejrzeń, więc i nie było po co wchodzić na podwórko – opowiadała nam kobieta dwa dni po ujawnieniu w pustostanie zwłok.

Kiedy znów tam zajrzała po trzech miesiącach, w październiku, postanowiła tym razem wejść na podwórko. Ku jej zaskoczeniu zamek w drzwiach wejściowych był przekręcony, a drzwi tylko zastawione kamieniem. – Od razu wydało mi się to podejrzane, bo dobrze pamiętam, że zamknęłam dom na klucz. Wewnątrz drzwi na korytarzu też były otwarte. Po wejściu do środka poczułam nieprzyjemny zapach. Weszłam na górę, na piętro, otworzyłam drzwi do pokoju i wtedy buchnął straszny smród. Zobaczyłam, że coś leży na ziemi, przyrzucone jakąś szmatą. Ciała nie widziałam, przestraszyłam się i szybko stamtąd wyszłam. Wezwaliśmy policję i to oni z prokuratorem zaczęli przeszukiwać dom – opowiada bialczanka.

Więcej w papierowym wydaniu "Podlasianina" z 19 listopada.

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy