Śmierć młodego nauczyciela

Śmierć młodego nauczyciela

MIĘDZYRZEC PODLASKI Dzień przed rozpoczęciem roku szkolnego na drodze krajowej nr 2 w Sycynie doszło do tragicznego wypadku. Przy wyprzedzaniu ciężarówki auto wypadło z drogi i uderzyło w drzewo. Zginął Krzysztof K., młody nauczyciel z Zespołu Placówek Oświatowych nr 3 w Międzyrzecu Podlaskim, lektor i pomocnik kościelnego w miejscowej parafii św. Józefa, który z 12. grupą pielgrzymkową co roku, niestrudzenie wędrował na Jasną Górę.

Do wypadku doszło w poniedziałek 31 sierpnia przed godz. 16 na drodze krajowej nr 2 w miejscowości Sycyna. – Ze wstępnych ustaleń policjantów wynika, że kierujący daewoo po zakończeniu manewru wyprzedzania stracił panowanie nad pojazdem, zjechał na pobocze i do przydrożnego rowu. Po tym auto uderzyło w drzewo – informuje Barbara Salczyńska-Pyrchla, rzecznik prasowy Komendy Miejska Policji w Białej Podlaskiej.
Podpisał umowę o pracę

W wyniku doznanych obrażeń 29-letni Krzysztof K., kierowca daewoo lanosa i mieszkaniec Międzyrzeca Podlaskiego, poniósł śmierć na miejscu zdarzenia. Od lutego był nauczycielem edukacji wczesnoszkolnej w międzyrzeckim Zespole Placówek Oświatowych nr 3. Niedawno ukończył studia podyplomowe w Państwowej Szkole Wyższej, by jeszcze lepiej przygotować się do wykonywania zawodu. Kilka miesięcy temu podpisał swoją pierwszą umowę o pracę w podstawówce, na 10 miesięcy. Przepracował w niej drugie półrocze minionego roku szkolnego. Nowego roku szkolnego już nie zdążył rozpocząć…

Od najmłodszych lat Krzysztof K. był blisko związany ze wspólnotą parafii św. Józefa. Służył do mszy, podczas liturgii czytał Słowo Boże, pomagał kościelnemu i każdego roku jako niestrudzony pielgrzym wyruszał z międzyrzecką 12. grupą na Jasną Górę. W tym roku również tam był. Pomimo pandemii ruszył w sztafecie do Matki Boskiej. Niespełna miesiąc przed tragicznym wypadkiem uczestniczył pieszo w pierwszym jej etapie, z Międzyrzeca do Radzynia Podlaskiego. A później jeszcze udał się do Mirowa, żeby towarzyszyć pątnikom na ostatnich kilometrach wędrówki. Na profilu parafii zamieszczone jest jeszcze nagranie sprzed kilku tygodni, na którym wraz z innymi pielgrzymami z uśmiechem na ustach przemierza drogę, wyśpiewując religijne pieśni. Poza tym zawsze uczestniczył w organizowanych w mieście wydarzeniach, np. dwa lata temu w orszaku Trzech Króli wcielił się w rolę mędrca Kacpra.
Pielgrzymka zakończyła się na trasie

W sobotę 5 września zmarłego tragicznie Krzysztofa K. pożegnali bliscy, przyjaciele, koleżanki i koledzy z pracy w szkole, parafianie i mieszkańcy Międzyrzeca Podlaskiego. Msza pogrzebowa została odprawiona w kościele pw. św. Józefa. Uczestniczyło w niej wiele osób. Nabożeństwo sprawował ks. infułat Kazimierz Korszniewicz, który od najmłodszych lat znał pana Krzysztofa. Jak wspominał podczas mszy, widział go już kilka dni po urodzeniu, podczas wizyty w międzyrzeckim szpitalu, gdy udzielał komunii przebywającym w placówce pacjentom, między innymi mamie pana Krzysztofa. Później jako proboszcz parafii udzielał mu chrztu i pierwszej komunii świętej.

– A kiedy po komunii świętej upłynęło kilka lat, ty, Krzysiu, znalazłeś się przy ołtarzu jako mały, ale gorliwy ministrant, i od tamtego czasu kontynuowałeś służbę ministrancką. Byłeś jako mały ministrant, potem lektor i do końca służyłeś przy ołtarzu, pełniąc funkcję troski o zakrystię i ołtarz. I twoja służba była oddana i wierna, pełna zaangażowania, traktowałeś ją poważnie. Do ostatniego dnia. A dzisiaj Krzysiu stajesz po raz ostatni przy ołtarzu. Więcej ciebie nie będzie i… będzie nam ciebie brakowało – mówił ksiądz prowadzący nabożeństwo. – Pielgrzymowałeś do Matki Najświętszej. Ale twoja pielgrzymka zakończyła się na trasie w sposób tragiczny.

W pogrzebie uczestniczyła m.in. niepełnosprawna, poruszająca się na wózku międzyrzeczanka, którą pan Krzysztof odwiedzał i pomagał w codziennych czynnościach. Wspominali go również przyjaciele, mówiąc, że zapamiętają tragicznie zmarłego kolegę jako osobę pogodną i życzliwą. – Krzysztof pomagał każdemu, kto stanął na jego drodze. Żegnamy dzisiaj króla, ale nie takiego króla życia, jakiego model jest współcześnie kreowany, ale króla pokornego, pełnego miłości, takiego, który idzie w orszaku Trzech Króli z pokorą. Od Krzysztofa możemy wszyscy uczyć się pokory i służby wobec drugiego człowieka. Do każdego podchodził z szacunkiem, niezależnie, jakie ten ktoś miał poglądy. Do każdego się uśmiechał. Jak on się cieszył, gdy zaczął pracę w szkole. Niestety, 1 września już do niej nie poszedł. Bóg wybrał dla niego inną drogę. Pokazywał nam, że piękno jest w małych rzeczach. Krzysztof nie miał ceny, robił wszystko bezinteresownie. Dziękujemy za dobrego człowieka, przyjaciela, nauczyciela – mówił przyjaciel z grupy pątniczej, którego 29-letni nauczyciel kilka lat temu namówił do udziału w pielgrzymce.

Cały artykuł można przeczytać w aktualnym – papierowym i cyfrowym wydaniu „Podlasianina” na: https://eprasa.pl/news/podlasianin

Monika Pawluk

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy