Renkowski dał trzy punkty Orlętom

Renkowski dał trzy punkty Orlętom

Już przed meczem z Artura Renkowskiego (w środku) biła pewność siebie

ORLĘTA-SPOMLEK Radzyń Podlaski – AVIA Świdnik  2:1  (1:0).

1:0 – Renkowski (22),  2:0 – Renkowski (50),  2:1 – Białek (72, karny).

Orlęta-Spomlek: Stężała, Ciborowski, Chyła, Kursa, Szymala, Renkowski (88 Imbronjev), Sadowski (82 Rycaj), Ilczuk (60 Syryjczyk), Sułek, Gałązka (66 Kalita), Chmielewski (88 Bożym).

Avia: Szelong, Kuliga, Szpak, Wójcik (46 Górka), Głaz, Bialek, Maluga, Kukułowicz, Kołodziej, Prędota (61 Mroczek), Plesz.

Sędzia: M. Mikulski (Lublin).

Kartki-żółte: Głaz i Górka (Avia).

Radzynianie chcieli jak najszybciej zmazać plamę, jaką była porażka w kiepskim stylu w Chełmie, i to im się już po czterech dniach udało. Ofiarą podopiecznych trenera Rafała Borysiuka była świdnicka Avia, która z Podlasia wracała bez choćby jednego punktu.

Gospodarze zaatakowali z impetem wkrótce po pierwszym gwizdku sędziego, ale długo nie udawało się im zagrozić bramce rywali. Na uwagę najbardziej zasługuje jedynie strzał Patryka Szymali z wolnego, po którym Bartosz Szelong musiał interweniować na raty. W o wiele lepszej do uzyskania prowadzenia sytuacji znalazł się po przeciwnej stronie boiska Wojciech Białek, na szczęście zwlekał ze strzałem i piłkę odebrał mu Radosław Kursa.

Wynik otworzył dopiero znany z ofensywnych inklinacji obrońca Artur Renkowski. Tym razem trafił głową, po dośrodkowaniu Szymali z rzutu rożnego, i sporą przewagę uzyskali dążący do wyrównania świdniczanie. Na bramkę Krzysztofa Stężały sunął atak za atakiem, ale defensywa Orląt nie dała się zaskoczyć. A gdy Białek posłał piłkę do siatki, to gol nie został uznany, ponieważ napastnik Avii znajdował się na pozycji spalonej.

Zaraz po przerwie trafił za to ponownie Renkowski i na tablicy pojawił się wynik 2:0. Goście nie poddali się jednak i jedynie kunsztowi bramkarskiemu Stężały jego koledzy mogą zawdzięczać, że po uderzeniach z bliska Damiana Szpaka oraz Piotra Prędoty nie uległ on zaraz zmianie. Przeciwnicy osiągnęli dopiero cel po karnym podyktowanym za faul Mateusza Chyły na Bartoszu Mroczku. Z jedenastu metrów trafił Białek i końcowy rezultat znów stał się sprawą otwartą. Na szczęście nie uległ zmianie, choć okazje ku temu miały obie drużyny. Z jednej strony Karol Kalita przegrał pojedynek z Szelongiem, z drugiej dwóch okazji nie wykorzystał Szpak.

Roman Laszuk

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy