Podatek cukrowy - na czym polega i jakie produkty obejmuje?

Podatek cukrowy - na czym polega i jakie produkty obejmuje?
Justyna Dragan

Od początku bieżącego roku całą Polskę obowiązuje tzw. podatek cukrowy. Rządzący zapierają się, że to nie jest nowy podatek, lecz jedynie zwykła opłata. Jednak jej pierwszym efektem był gwałtowny wzrost cen niektórych produktów. Na czym polega ta danina i jakie produkty są nią obciążone?

Opłata cukrowa według oficjalnych tłumaczeń ma zachęcać konsumentów do wyboru zdrowszych produktów. Obejmuje ona wszystkie produkty, które posiadają wszelkie rodzaje cukrów, substancji słodzących lub kofeiny. Na rządowej stronie zawarto informację, że nową daninę odprowadzać muszą:

  • „osoby sprzedające napoje do punktów sprzedaży detalicznej”
  • „producenci lub nabywcy napojów z innych krajów UE lub spoza UE i prowadzący ich sprzedaż detaliczną”
  • „zamawiający u producenta wyprodukowanie napoju objętego opłatą”

Jak nalicza się podatek cukrowy?

Podatek składa się z dwóch części. Pierwsza z nich to opłata stała o wysokości 0,50 zł za maksymalnie 5 gramów substancji słodzącej w 100 mililitrach napoju. Druga to tzw. opłata zmienna. Po przekroczeniu granicy 5 gramów słodzika lub cukru na 100 mililitrów napoju dolicza się po 5 groszy dodatkowej opłaty za każdy gram. Według rządzących podatek może wynosić maksymalnie 1,2 zł na każdy litr.

Pewną furtką, która pozwala ominąć podatek (i wpływa na to, że nie wszystkie słodkie napoje stały się droższe), jest zawartość soku owocowego. Musi on stanowić ponad 20% danego produktu – wtedy będzie od niego naliczana jedynie opłata zmienna. Według takich samych zasad opodatkowane są popularne izotoniki.

Rzeczywistość z nową daniną

Jak to często bywa w biznesie, producenci postanowili nie zwiększać własnych kosztów, lecz przenieśli je na konsumentów. W związku z tym od stycznia dochodzi do sytuacji, które jeszcze w grudniu ubiegłego roku wydawały się absurdalne. Przykładem jest cena 1,5-litrowej coli, która czasami jest wyższa niż 7 zł. Wzrosły też ceny za inne znane na rynku napoje, np. dużego Sprite’a można kupić za 6,99 zł.

Niektóre firmy próbują obejść ten podatek. Jeśli należność za któryś słodki napój nie uległa większym zmianom, może oznaczać to zmianę składu. Możliwościami są: dodanie większej ilości soku owocowego, zmniejszenie ilości cukrów lub obniżenie zawartości węglowodanów. Dziennikarze Wirtualnej Polski sprawdzili w ten sposób napój Riviva w kartoniku. W tym przypadku producenci postanowili dodać więcej soku pomarańczowego. W zamian zwiększyła się ilość cukru, czemu twórcy nowego podatku tak bardzo chcieli zapobiegać.

Alkohole dostały rykoszetem

Wraz z podatkiem cukrowym wprowadzono dodatkową opłatę od napojów alkoholowych przeznaczonych do spożycia poza lokalem. Zgodnie z nowymi przepisami wynosi ona teraz 2 zł od typowej „małpki”, zawierającej 40 % alkoholu. Ten zapis również udało się w niektórych przypadkach obejść.

Prawo zakłada dodatkową daninę tylko wtedy, jeżeli butelka ma maksymalnie 300 ml objętości. W związku z tym na półkach sklepowych pojawiły się alkohole o pojemności 350 ml. Te są nieopodatkowane, a ich sprzedaż w porównaniu z mniejszymi butelkami raczej nie powinna spadać, więc przedsiębiorcy masowo korzystają z tego rozwiązania.

„Opłata cukrowa nie jest podatkiem”

W sierpniu 2020 r. wiceminister finansów Piotr Patkowski mówił, że „opłata cukrowa nie jest podatkiem, bo nie będzie wpływała do budżetu państwa, tylko do Narodowego Funduszu Zdrowia”. Nie jest to do końca prawdziwe stwierdzenie, ponieważ do NFZ-u ma wpływać 50 % zebranych w ten sposób pieniędzy. Reszta funduszy ma trafiać do budżetów gmin.

Wobec wcześniejszych deklaracji partii rządzących, która zapowiadała niewprowadzanie nowych podatków, nowa danina spotkała się z dość chłodnym przyjęciem. Na uwagę zasługuje również fakt, że niektóre napoje stały się przez nią droższe niż w innych, bogatszych krajach. W Niemczech za colę zapłacimy nieco ponad 5 zł. Z kolei w USA ta kwota może wynosić nawet około 4,50 zł. Biorąc pod uwagę różnice w zarobkach, cena napojów słodzonych w Polsce wydaje się być przesadzona.

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy