Pielęgnują pamięć o obrońcach ojczyzny

Pielęgnują pamięć o obrońcach ojczyzny

PASJE Pracują w różnych zawodach, mieszkają w różnych miejscowościach, ale połączyła ich pasja do rekonstruowania historii. Grupa Rekonstrukcji Partyzanckiej 1940-1947 „Granica” odgrywa sceny z czasów II wojny światowej, a od roku również śpiewa. Niedawno panowie odwiedzili 97-letniego Kazimierza Maziejuka z Burwina, żołnierza AK, i podziękowali mu za jego wkład w obronę ojczyzny. Były chwile radości i łzy wzruszenia.

Malowa Góra to piękna, malownicza wieś położona w gminie Zalesie. Tu tutaj zaczyna się najbardziej naturalny odcinek rzeki Krzny. Wieś z roku na rok staje się coraz większą atrakcją turystyczną – nie tylko dzięki spływom kajakowym, ale również grupie pasjonatów, która w tym właśnie miejscu, w przygotowanej specjalnie lepiance i pozostałościach po wojennych okopach, odgrywa sceny z II wojny światowej.
Historyczny zakątek w Malowej Górze

Partyzantka to forma walki zbrojnej, polegająca na przeprowadzaniu ataków z ukrycia, przygotowywaniu zasadzek na wrogów a czasem i współpracy z regularną armią. W czasie II wojny światowej na polskich ziemiach działania podziemne prowadziły m.in. Armia Krajowa, Bataliony Chłopskie czy Armia Ludowa. Grupa w Malowej Górze powstała około siedem lat temu, w ramach projektu Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich. – Dofinansowanie, jakie otrzymaliśmy, zostało wykorzystane na stworzenie wioski tematycznej. W ramach tego działania powstała grupa rekonstrukcyjna oddziału partyzanckiego – Grupa Rekonstrukcji Partyzanckiej 1940-1947 „Granica” – opowiada Wiesław Bylina, założyciel grupy. – W ramach dofinansowania zostały kupione mundury, repliki broni, buty, pełne oprzyrządowanie żołnierza. Została też wykopana ziemianka w Malowej Górze, gdzie odgrywane są scenariusze wojenno-okupacyjne.

Odpowiednio przebrani ochotnicy mają w swoim repertuarze trzy główne scenariusze: o chłopcu, który stracił rodziców podczas wojny i przyłącza się do partyzantów, wesele partyzanckie oraz dezercja żołnierza niemieckiego. – W Malowej Górze jest główna kwatera, tu mamy swoje mundury, wydzielone pomieszczenie do przebierania się. To jest wykorzystanie potencjału okolicy, bo Malowa Góra to teren górzysto-bagienny, nadrzeczny, nad dwoma rzekami. Ten teren zawsze doskonale się nadawał do obrony i do ataku podczas obu wojen. Podczas II wojny światowej zginęło tutaj wielu Niemców, Rosjanie zrobili im prawdziwy kocioł. Lasy są usiane prawdziwymi okopami, są pozostałości po transzejach, po wałach ochronnych, które wykorzystujemy do odgrywania tych scenariuszy wojenno-okupacyjnych. Ta naturalna sceneria nastraja i cofa wszystkich do tamtych czasów – mówi Bylina.

Wioskę tematyczną odwiedzają wycieczki szkolne, cieszy się ona bardzo dużym zainteresowaniem turystów, którzy mogą zobaczyć, jak żyło się tutaj 70 lat temu, przebrać się w mundury i odtworzyć własne pomysły. Wykorzystywane są też zabytkowe, wojenne motory, które są cały czas na chodzie.

Rok temu rekonstruktorzy rozszerzyli swoją działalność o występy artystyczne. Inicjatorem założenia zespołu wokalno-instrumentalnego był Romuald Moszkowski z Rakowisk w gminie Biała Podlaska. Przebrani w mundury śpiewają piosenki, głównie partyzanckie. – Po raz pierwszy wystąpiliśmy w listopadzie ubiegłego roku w Kopytniku, zebraliśmy owację na stojąco. W żołnierskich mundurach pieśni partyzanckie bardzo się spodobały, wyciskają łzy wzruszenia. Co tydzień zbieramy się w wyremontowanym spichrzu w Rakowiskach i śpiewamy, ćwiczymy, urozmaicamy repertuar – dodaje Wiesław Bylina.
Dbają, by pamiętano o bohaterach

Na tym jednak nie kończy się działalność grupy. Chcą oni, by pamięć o tych, którzy walczyli za ojczyznę, była wiecznie żywa. – Odwiedzamy cmentarze, groby poległych żołnierzy z powstań, z II wojny światowej, sprzątamy i zapalamy lampki. Odwiedzamy żołnierzy, którzy jeszcze żyją – opowiada Romuald Moszkowski, który nazywa siebie „oficerem politycznym” grupy.

Właśnie w ramach tych działań, panowie, przebrani w mundury i z akordeonem, 19 sierpnia – z okazji setnej rocznicy Bitwy Warszawskiej – odwiedzili w Burwinie w gminie Łomazy 97-letniego Kazimierza Maziejuka, by wręczyć mu specjalnie na tę okazję przygotowany dyplom. Pan Kazimierz podczas wojny wstąpił do Armii Krajowej, by walczyć za ojczyznę. Gdy wybuchła wojna, miał zaledwie 15 lat. – Była wojna, była gonitwa, chowało się, ciężko było przeżyć, ale musowo było, jakoś tam się przeżyło. Niemcy byli jeszcze możliwi, ale najgorsi to byli Ruscy. Niewiele brakowało, a by nas znaleźli i zabili, ale schowałem się i nie udało im się. Zapisałem się do Armii Krajowej, bo jak to mówili, tworzył się nasz, polski ruch oporu. Później, już po wojnie, miałem przez to wielkie kłopoty. To trudne wspomnienia… – opowiada ze wzruszeniem pan Kazimierz.

A wzruszeń tego dnia nie brakowało. Rekonstruktorzy wręczyli byłemu żołnierzowi dyplom z podziękowaniami. „Panu Kazimierzowi Maziejukowi ps. „Wrzos” serdecznie dziękujemy za świadectwo służby, męstwa, odwagi, dobrego życia. Dzięki Pańskiej postawie możemy żyć w wolnym kraju, a kolejne pokolenie może uczyć się patriotyzmu i wierności zawołaniu: Bóg, Honor, Ojczyzna! Życzymy dużo zdrowia i pomyślności na kolejne lata”. A następnie zaśpiewali szereg mniej lub bardziej znanych piosenek, które wywołały w miejscowości wielkie poruszenie. Na tę okazję do domu pana Kazimierza zjechało się wielu członków jego rodziny.

Cały artykuł można przeczytać w aktualnym – papierowym i cyfrowym wydaniu „Podlasianina”.

Justyna Madan

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy