Nasze felietony: Własny punkt widzenia (4). Czy celibat księży szkodzi Kościołowi i szkodzi na cerę?
Piąte pytanie referendalne
Czy celibat księży szkodzi Kościołowi i szkodzi na cerę? W czasach średniowiecza, kiedy Kościół katolicki ciągle był w powijakach, tęgie teologiczne umysły co rusz wymyślały coraz to nowe doktryny religijne, aby w końcu nadać pożądany kształt obecnemu kultowi. Skąd tym pseudomyślicielom przyszło do głowy, aby wyręczać Boga? To nie konsekracja, a pycha popchnęła ich do grzechu! Wymyślić idolatrię, posty, sprzedaż odpustów czy też celibat, to dopiero bluźnierstwo w najczystszej postaci!
Rozchodzi się głównie o ten celibat. Po jasne licho było go wprowadzać?! Przez pazerność! Kościół zawsze był pazerny (ma to do dziś), dlatego hierarchowie postanowili położyć łapę na majątku klechów poprzez celibat, nie zważając na „cerę” swoich podwładnych. Z czym bowiem wiąże się stan małżeński? Ano ze spadkobiercami majątku kościelnego, który to rozczłonkowywany, był realnym zagrożeniem dla monolitu Kościoła. W 1079 roku wprowadzono zakaz parzenia się. I cóż się stało? Ano duszpasterze nadal mieli gdzieś przykazania kościelne, ale oficjalnie poświęcali się Panu. Już lepiej było ich wykastrować. To byłoby mniej bolesne i bardziej skuteczne.
Wcześniejszy nazirat nie był wystarczającym zabezpieczeniem, trzeba było nowej doktryny, aby zdyscyplinować księży. Sposób na kontrolę interesów Kościoła okazał się o tyle skuteczny, co i przeciwzasadny! Krew nie woda, a ksiądz też człowiek, istota seksualna, i swoje potrzeby ma. Stworzyli więc potwora, który stał się zakałą stanu duchownego! Natury nie da się oszukać, choćby i bardzo się chciało! Wielowiekowa tradycja zamiatania problemu pod dywan okazała się aktem samobójczym dla religii. O ile bojaźliwi i bogobojni wierni przez wieki nie mieli odwagi głośno mówić o procederze, o tyle problem narastał, aż czara goryczy przelała się i wszystkie brudy wypłynęły.
Kiedy skala patologii wyszła na jaw, nikt nie mógł uwierzyć w to, co w Kościele katolickim się działo. A jednak! W Kościołach zreformowanych problemu z seksualnością kapłanów nie ma, więc dlaczego nie pójść za ich przykładem? Ponoć księża katoliccy cali poświęcają się Panu (sraty-taty), ale siedem grzechów głównych mają za nic. Obleśne, opite gęby są tego najlepszym świadectwem. Biada kapłanom, którzy wbrew przykazaniom żywot nieobyczajny lubo nazbyt wystawny prowadzą!
Konsekracja, jak wielu by tego chciało, nie zwalnia od odpowiedzialności przed ziemskim wymiarem sprawiedliwości. Skoro oni nie boją się gniewu Pana, to czego się boją? Kim są?! (daleko mi do dewota, ale Panu w twarz bym nie napluł, a oni tak…). Samozwańcami niezasługującymi na miano sługi Bożego, i dlatego obowiązkiem prokuratora jest oskarżać, a sędziego karać. Często słyszymy z ust kościelnych piarowców: ksiądz też człowiek. Jeżeli tak, to siłą rzeczy musi podlegać prawu świeckiemu w każdym aspekcie życia. Czymże zatem jest ów celibat? I czy nie należałoby wreszcie zdjąć kajdan i uwolnić lędźwia kapłanów spod jarzma nieżyciowej, średniowiecznej doktryny?
Cogito ergo sum (Myślę, więc jestem)
Sokrates, Platon, Arystoteles i wielu, wielu innych antycznych filozofów pragnęło zrozumieć tajemnicę bytu, dlatego tworzyli coraz to nowe teorie poznania. Ale to nie takie proste. Stąd taka różnorodność koncepcji. Chociażby taki Demokryt. Wymyślił atomy. Platon – żywioły i geocentryczny układ wszechświata. Archimedes – prawo wyporu. Ale czy to miało jakiś sens?! Na poziomie wiedzy, jaką dysponowali – ogromny. Ale prawo ciążenia odkrył dopiero Newton, a to takie proste! (każde jabłko na ziemię zawsze spada, no nie…). A koło? Przełomowe odkrycie w dziejach ludzkości. Co szkodziło człowiekowi pierwotnemu ostrugać kanty? Ano nic, ale trzeba było wpaść na ten genialny pomysł, bez tego „kantowali”.
Antyczni myśliciele, skądinąd tęgie umysły, wyobrażenie o świecie mieli raczej mizerne, a swoje naiwne wnioski na jego temat wyciągali na swój nowatorski sposób. Każdy krok ku poznaniu, nawet uczyniony w przeciwnym kierunku, paradoksalnie przybliżał człowieka do poszerzania horyzontów. Bo poszukiwać i pytać to nie wstyd a obowiązek, i każdej ludzkiej istocie przystoi drążyć skałę.
Jak uważacie, czy gdyby Sokrates albo Platon zmartwychwstali, czy nie spłoniliby się, uświadamiając sobie ogrom swojej niewiedzy? Teraz każdy dziesięciolatek wie więcej o wszechświecie aniżeli ci wielcy mędrcy. Ale czy to znaczy, że oni byli głupsi? Strzępy informacji to zbyt mało, aby być autorytetem, ale wystarczająco dużo, żeby stworzyć ideologię. Im więcej wiemy, tym mniej wiemy, bo za każdym odkryciem stoi kolejny znak zapytania, i kolejny…
Demokryt skończył na atomach, a okazało się, że ten atom to dopiero początek różniczkowania (dzielenia włosa na czworo). Nie będę brnął w protony, elektrony, kwarki i bozony Higgsa (Boskie cząsteczki), ale one istnieją, tak jak istnieją rzeczy, o których się filozofom nie śniło. Meandrowałem i chcąc nie chcąc padło słowo Bóg – nierozwiązywalna zagadka ludzkości. Czy świadomość jest Bogiem? Dlaczego życie nas ogranicza? Oderwany od rzeczywistości stoję w rozkroku i myślę. A skoro myślę…, więc jestem!
Bezpieczna przyszłość
Bezpieczna przyszłość Polaków! Fizyczna, energetyczna i socjalna. Hasło na kampanię wyborczą pis-u. Kto by nie przejmował się bezpieczeństwem kraju? Każdy. Dlatego oni brną w tę retorykę, jak z tym pseudoreferendum, aby straszyć naród. Jak nie masz nic do powiedzenia, nie ubieraj tego w słowa! Tyle bełkotu wylewającego się z ust jednego człowieka już dawno nie słyszałem, bowiem cierpliwość nie jest moją mocną stroną.
Skupiać uwagę na monotonii, na jałowej mowie-trawie wymaga przekonania, a ja nie jestem przekonany. Ilość była dwa razy użyta, jako synonim liczby. Żołnierze i uczniowie są ludźmi policzalnymi, a nie masą, na to też należy zwrócić uwagę. Głupotę możemy mierzyć ilością oleju w głowie, ilością hejtu wylanego na opozycję, ale nie ludzkiego czy militarnego potencjału! Liczby są najważniejsze: ile mamy samolotów, okrętów, czołgów, żołnierzy, ile zarabiamy, ile bochenków chleba możemy kupić za pensję, ile litrów paliwa…
Ponoć już doganiamy Zachód, i na tym polega nasze bezpieczeństwo socjalne. To zaklinanie rzeczywistości jest niepoliczalne, a semantyka w konsekwencji może mieć znaczenie, bo za słowa należy brać odpowiedzialność. Kiedy padały konkretne liczby o samochodach elektrycznych, o drzewach nasadzonych, o cenach, o inflacji, to wiedziałem, ile tego jest, czy ma być, bo to są wymierne kwoty! Po wyborach posłowie pis-u w sejmie będą robić za ciemną, niepoliczalną masę, ale nie będą robili za wiodącą siłę polityczną. Bo oni stawiają na ilość, o jakości nie wspomnę! 460 to liczba, i mam nadzieję, że prawicowcy będą stanowić „mniejszą jej połowę”. Wówczas będę czuł się bezpieczny.
Twój głos na KO to większa szansa dla Polski
Rozkręca się wyborcza karuzela, a sztab pis-u, czując na plecach palący oddech opozycji, z każdym dniem popełnia coraz więcej błędów. Brak pomysłu na kampanię to akurat dobry sygnał dla stronnictwa demokratycznego, ale nie można osiąść na laurach i liczyć na kolejne błędy. Trzeba kuć żelazo… Cykl prostackich spotów wyborczych, emitowanych metodycznie przez zjednoczoną prawicę, obwiniający Tuska za wszystkie plagi nękające kraj, jest o tyle chybiony, co niecelowy!
Przyznawanie się do ośmioletniego sprawczego imposybilizmu (czyli – wyjaśniam za słonikiem – niemożności zrobienia czegoś) to wyjątkowy brak profesjonalizmu. A już chwalenie się obecną sytuacją ekonomiczną Rzeczypospolitej, to Himalaje cynizmu! Rosnące ceny, a co za tym idzie nieproporcjonalny wzrost płac (in minus!) i spadek siły nabywczej dochodów i emerytur – mają być dowodem na rozwój gospodarczy kraju. Tymczasem ekonomiści biją na alarm…
Takoż samo ma się sytuacja z efektem cieplarnianym. Ekolodzy wylewają siódme poty, żeby zapobiec przegrzaniu planety, a tymczasem nasi znawcy tematu twierdzą, że im cieplej, tym lepiej. Bo mniej wydajemy na ogrzewanie, zwłaszcza latem, pomijając fakt, że chłodzenie kosztuje znacznie drożej. Podążając pokrętną logiką rządowej interpretacji faktów, chciałoby się rzec: nie ma tego złego, niech brną w opary absurdu. Tylko że taki stan rzeczy konsekwentnie odbija się na poziomie życia obywateli, i ani chybi doprowadzi do katastrofy. (Jeszcze jedna kadencja pis-u i zazdrościć będziemy krajom Trzeciego Świata).
Zjednoczona prawica, zamiast uderzyć się w piersi i przedstawić program naprawczy, straszy nas Tuskiem. To jej jedyna droga do wyborczego sukcesu. Nagonką na ryży lud nie da się wygrać wyborów, potrzeba czegoś więcej, ale wyczerpana w prekampanii paleta czarnego pijaru nie pozostawia złudzeń – narzędzie się zużyło.
Pasmo kompromitujących rząd zdarzeń, począwszy od ruskiej rakiety widmo, po ostatnie ekscesy z helikopterem na wyborczym pikniku Wąsika, są przykładem na niekompetencję tego rządu. Wszystkie błazenady związane z 800 plus mają na celu odwrócenie uwagi obywateli od prawdziwych problemów. Dlatego obowiązkiem opozycji jest uświadomienie wyborcom tej wyrachowanej strategii i zwrócenie uwagi na rzeczywiste potrzeby. Bo to nie suweren jest w tych wyborach najważniejszy i nie przyszłość kraju, a partyjny interes, za którym już tylko zbrodnia i moralna degrengolada.
Czara goryczy przelała się, najwyższy czas powiedzieć stop tej pazernej nomenklaturze i zacząć nowy rozdział. W każdym okręgu wyborczym potrzebna jest mobilizacja, a każdy głos jest na wagę złota. Dlatego musimy zewrzeć szeregi, aby głosy opozycji nie rozproszyły się. Niedawne decyzje sztabu wyborczego KO są tego najlepszym przykładem. Na ostatniej prostej nie ma miejsca na prywatę i kunktatorstwo. Tylko idąc szeroką ławą możliwe jest zwycięstwo. W naszym okręgu wyborczym kandydatem KO do Sejmu jest Maciej Buczyński – kandydat na (5) piątkę. Warto o nim pamiętać przy urnie wyborczej.
Waldemar Golanko
Komentarze
Brak komentarzy