Nasze felietony: Własny punkt widzenia (1). Śnił mi się kraj...
Polityka od kuchni
Kampania wyborcza jeszcze na dobre się nie rozpoczęła, a już zbiera mi się na wymioty. Jest jeden obrzydliwy gość (znalazłoby się więcej), który nie dość, że ma wiele za uszami, to na dodatek usiłuje konkurować z Donaldem Tuskiem, wmawiając nam, że sam jest prawdomówny. To taki „Janko muzykant”, który próbuje grać wszystkim nas nosie. Za miskę ryżu chciał kupować wyborców, a teraz kryguje się na dobrego wujka, obrońcę demokracji i obywateli.
W polityce wstrętem napawa mnie świadomość, że garną się do niej męty wszelkiego autoramentu, które nie mając elementarnego poczucia moralności, usiłują nas pouczać, a co gorsza – społeczeństwo coraz bardziej obojętnieje i coraz częściej łyka ten pasztet. Ugotować żabę to jedno, ale jakich przypraw musieli użyć ci alchemicy, żeby danie dało się przełknąć bez obrzydzenia? Czy już teraz łykniemy każde świństwo, które nam zaserwują pisowcy. Czy ta kiełbasa wyborcza nie stanie nam w gardle, czy nie odbije się czkawką?
Dobrze, że są jeszcze tacy goście, jak Suski, którzy pokazują prawdziwe oblicze tego rządu. Zapytany o pieniądze z KPO, odpowiedział: ja ich nie potrzebuję, mi na chleb wystarcza to, co mam! Tylko panie Suski, inni potrzebują tych pieniędzy, kraj potrzebuje, ale was to nie obchodzi! Może taka postawa byłego perukarza, który zabrał się za politykę, uświadomi jednemu czy drugiemu wyznawcy pis-u, że jest on ciężkostrawny, i jedyne, co można od niego dostać, to… zatwardzenie.
Raj na Ziemi
Tajemnicą poliszynela jest fakt, że ten śmieciowy interes, który kwitnie w ojczyźnie w najlepsze i za przyzwoleniem władz, to zwykła ściema jest, a te wszystkie pożary gór śmieci to bezczelne podpalenia są, które mają tuszować krociowy proceder oszustów. Już Reymont w „Ziemi obiecanej” piętnował mechanizm wyłudzania odszkodowań przez właścicieli nierentownych fabryk, zaś obecnie, zamiast utylizować odpady, właściciele składowisk pozbywają się ich w najprostszy, ale najbardziej szkodliwy sposób!
Utylizacja w głównej mierze polega na spalaniu odpadów, ale nie na świeżym powietrzu, a w specjalnych komorach. Plaga nielegalnych składowisk nie miałaby miejsca, gdyby nie brak kontroli i dbałości o środowisko. Niedawna konferencja prasowa posła PO Jana Grabca była tego jaskrawym przykładem. Oto niejaki Ozdoba przyszedł na nią z plikiem wypłowiałych dokumentów sprzed lat, próbując udowodnić, że za wszelkie zło odpowiada Tusk i jego ekipa, rządząca osiem lat temu.
Może jedno czy drugie pozwolenie było wydane przez ludzi z PO, no bo kto miał je wydawać, skoro to oni byli u władzy, bo składowiska były i są potrzebne, ale nie mogą wyrastać jak grzyby po deszczu i pozostawać poza wszelką kontrolą. Na każde pozwolenie są jakieś limity, normy, okresy, rodzaj odpadów oraz sposób ich utylizacji, a odpowiednie służby powołane do ochrony środowiska winny sprawować pieczę nad przestrzeganiem prawa. Tymczasem w ciągu ośmiu ostatnich lat powstały setki legalnych, mniej legalnych i nielegalnych składowisk, nad którymi nikt nie ma kontroli, bo w większości przypadków za tym procederem stoją ludzie związani z obecną władzą, czy to państwową, czy lokalną, bo pieniążki są potrzebne do prowadzenia polityki.
To, co Kaczyński bredził w Stawiskach, to szalbierstwo ludzkimi uczuciami. Tuska odsądził od czci i wiary, odebrał my obywatelstwo i nazwał pachołkiem Niemiec. I śmieci też są niemieckie. Pytam, gdzie ci nieudacznicy byli przez osiem ostatnich lat? Okazuje się, że zajmowali się polityką partyjną, kraj pozostawiając w rękach Tuska. Swoją drogą ten Donald musi być silnym politykiem, skoro przez tyle lat rządów nie mogli wyjść spod jego wpływów, a teraz boją się go jak diabeł święconej wody. Śmieć Panie nad ich duszą.
Rzeczywistość oniryczna
Miałem sen. Śnił mi się kraj, gdzie wszyscy ludzie są biali, mądrzy i w ogóle doskonali. I śniło mi się jeszcze, że jest tam czyste powietrze i wody krystalicznie czyste, mimo że lasy w pień wycięto, a szambo płynęło korytem Wisły. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że cuda się nie zdarzają, a Ten, co je czynił, żył dwa tysiące lat temu.
Okazuje się, że i w obecnych czasach trafiają się taumaturdzy, którzy obiecują gruszki na wierzbie, byle zdobyć głosy wyborców, a czynią to z czystego patriotyzmu wyniesionego z lekcji WOS i religii. Faktem jest, że młodość ma swoje prawa, ale ma też swój honor, i jeżeli ktoś mówi do młodych ludzi protekcjonalnym językiem, może nadziać się na kontrę. Nie trzeba być ekonomistą, żeby wiedzieć, iż państwo bez podatków, to państwo utopijne, a za Bóg zapłać to nawet w teokracji nikt nie wyżyje. Ale nam może się udać – wieszczył profeta z onirycznej rzeczywistości.
W obecnej sytuacji geopolitycznej, alienacja jest kardynalnym błędem, który może nas drogo kosztować. Dlatego obrzydliwe hasła o czystości etnicznej w żaden sposób nie przystają do teraźniejszości. Ale w malignie? – kto wie… Populizm płynący z ust ultraprawicowców może być jakąś alternatywą dla zaściankowego społeczeństwa, a homofobiczna nagonka na ludzi o odmiennej orientacji seksualnej, jest niczym innym, jak graniem na emocjach wyrostków, którzy uczęszczali do szkoły Czarnka, gdzie pierwsze skrzypce odgrywał kler, a którego poglądy to Himalaje hipokryzji.
Śniło mi się jeszcze, że księża na katechezie nauczali o miłości bliźniego i nie szczuli na innowierców, a za co łaska czynili swą posługę. Kiedy się przebudziłem, nie wiedziałem czy to wszystko, co zapadło mi w pamięci, to senna mara, czy rzeczywistość przeniesiona w oniryczny świat, lubo na odwrót? Szczęściem dla mnie, wraz z przebudzeniem, mój sen minął, ale czy jawa nie jest równie niedorzeczna? Obawiam się, że rzeczywistość może okazać się o wiele bardziej absurdalna niż sen, i nie wystarczy poklepać po buzi, aby się ocknąć. Chyba trzeba dać mocno w mordę, nim młodzi zapadną w sen zimowy!
Waldemar Golanko
Komentarze
Brak komentarzy