Morsowanie na zdrowie i na każdą okazję

Morsowanie na zdrowie i na każdą okazję

Do morsowania przekonuje się coraz więcej osób, w tym również kobiet

PASJE Bialski Klub Morsa aktywnie świętował Dzień Mężczyzn (10 marca). Był tort, życzenia i oczywiście tradycyjne zanurzenie w zimnej wodzie. Wcześniej podobnie świętowano Dzień Kobiet.

Około 50 śmiałków zgromadziło się na prywatnej żwirowni w Piszczacu, by zanurzyć się w zimnej wodzie i poprawić w ten sposób swoje samopoczucie. – Dziewczyny zrobiły nam miłą niespodziankę, z okazji Dnia Mężczyzn był pyszny tort i życzenia, ubrały się też w nasze klubowe koszulki – wspomina Sławomir Suszczyński, który morsuje już od 5 lat.

Obecnie Bialski Klub Morsa liczy ok. 200 osób, a jednorazowo w zimnej wodzie zanurza się ok. 50-60 osób. – Często przyjeżdżają wraz z rodzinami. Po morsowaniu rozpalamy ognisko, ogrzewamy się, niektórzy przed wejściem do wody lub po wyjściu z niej biegają, żeby się rozruszać – opowiada Suszczyński.

Grzegorz Kucharuk, który w Bialskim Klubie Morsa udziela się od 2014 r., przyznaje, że z każdym rokiem przybywa kobiet, które regularnie co tydzień przyjeżdżają, by zanurzyć się w zimnej wodzie. – Jest wiele korzyści z morsowania. Poprawia samopoczucie, organizm się uodparnia, do tego jest świetne towarzystwo i fajna atmosfera – mówi. Dodaje, że zanurzanie się w zimnej wodzie nie jest gwarancją braku chorób i infekcji, ale przynajmniej łatwiej się wszystko przechodzi.

Jak można przyłączyć do bialskich morsów? Wystarczy przybyć w piątek o godz. 18 lub w sobotę o godz. 8 pod McDonalds'a, a stamtąd co tydzień organizowany jest wyjazd do Piszczaca. Na początku bialczanie wyjeżdżali do Międzyrzeca Podlaskiego, potem do Chotyłowa, a już kolejne sezony to spotkania na wspomnianej żwirowni w Piszczacu. – Należy wziąć ze sobą koc, bieliznę na zmianę, termos ciepłej herbaty i kiełbaski, bo po morsowaniu rozpalamy ognisko – dodaje Grzegorz.

Sezon u morsów trwa do końca kwietnia.

(jd)

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy