Mam dużo pomysłów i fantastyczny zespół ludzi [WYWIAD]

Mam dużo pomysłów i fantastyczny zespół ludzi [WYWIAD]

Wiedziałem, że zarządzanie gminą, oprócz dawania ogromnej satysfakcji, to ciężki kawałek chleba. Świadomie się na to zdecydowałem – mówi Kamil Kożuchowski

Z wójtem gminy Piszczac Kamilem Kożuchowskim rozmawia Sylwia Bujak.

Prawie cztery lata temu rozpoczął pan zarządzanie gminą. Jaka wizja rozwoju gminy przyświecała wtedy panu i w jakim stopniu udało się ją zrealizować?

– Pierwsza kadencja jest niezwykle trudna. Aby móc zrealizować plany, trzeba mieć sztab wykwalifikowanych ludzi. Udało mi się go stworzyć. Chylę czoła przed pracownikami urzędu, ponieważ naprawdę wykonują kawał dobrej roboty. Od samego początku nie starałem się skupiać całego zarządzania tylko na sobie, utworzyłem referaty i komórki, które funkcjonują oczywiście pod nadzorem. Swoje cele podzieliłem na kilka dziedzin. Pierwszą była szeroko pojęta infrastruktura, drugą życie kulturalne. W tej drugiej sferze brakowało mi świeżego powiewu. Trzecim elementem mojej wizji były nowe miejsca pracy. Nie zakładałem, że mi się to od razu uda w pierwszej kadencji, natomiast w moich planach jest ściągnięcie inwestora, który stworzy dużo miejsc pracy.

Wspomniał pan o niedosycie, jeśli chodzi o życie kulturalne w gminie. Piszczac był jedyną gminą w powiecie bialskim, która nie posiadała ośrodka kultury. Panu się udało w 2015 roku powołać do życia tę instytucję. Czy to zasługa odpowiednich priorytetów czy efekt pozyskania funduszy na ten cel?

– Tak naprawdę środki na kulturę funkcjonowały w budżecie gminy. Należało jedynie je wyodrębnić i troszkę dołożyć. Zarządzać nimi miała sama instytucja kultury. Myślę, że dobrym posunięciem było wyłonienie na funkcję dyrektora człowieka spoza terenu gminy, który bez uprzedzeń i z dobrą energią rozpoczął działalność. Gminne Centrum Kultury i Sportu obecnie aktywizuje wszystkie grupy społeczne na terenie naszej gminy. Kondycję tej placówki oceniam na bardzo dobrą.

Wróćmy do infrastruktury. W Polsce Wschodniej nadal dużą bolączką jest stan dróg. Co zrobił pan w tej kwestii?

– Od kiedy objąłem urząd, na terenie całej gminy zostało wyłożonych asfaltem lub przebudowanych około 15 kilometrów dróg. Obecnie w trakcie realizacji są drogi budowane ze środków własnych, czyli drogi gminne i osiedlowe. Niedawno oddaliśmy do użytku w Chotyłowie ulicę Łąkową i odcinek Zalewskiej. W połowie sierpnia rozpoczniemy prace na ulicy Widokowej i Polnej w Piszczacu. Oprócz ulicy Dworskiej temat modernizacji dróg w Piszczacu jest zakończony. Czekają nas jeszcze w tym roku remonty dróg na odcinkach Dobrynka-Raniewo i Nowy Dwór-Kopytów.

Wśród mieszkańców wielu gmin pojawiają się głosy o zaniechaniach samorządów w kwestii dbałości o dobry stan dróg gruntowych, szczególnie w okresie wiosennym i jesiennym. Czym kieruje się samorząd przy podejmowaniu decyzji, które drogi zostaną naprawione w pierwszej kolejności?

– Mamy kilka miejscowości, w których zabudowa jest mocno rozrzucona. Na mapie naszej gminy jest mnóstwo sytuacji, gdzie do kilku domów prowadzi ponad 2 km drogi gruntowej. Niestety nie ma w budżecie ani w dotacjach unijnych funduszy na budowę takich dróg. Moim priorytetem było, żeby zapewnić w jak największym stopniu możliwość dojazdu do domów osobom, które mieszkają na takich odcinkach. W tym celu w pierwszym roku pozyskaliśmy prawie 15 tysięcy ton gruzobetonu i tym materiałem utwardziliśmy około 15 kilometrów dróg gruntowych gminnych. Przygotowaliśmy nawierzchnię, która ma nie dopuścić do sytuacji, w której mieszkaniec czy służby ratownicze nie mogłyby dojechać na miejsce. Przy wyborze, które odcinki, spośród prawie 100 kilometrów dróg gruntowych, mają być utwardzone, sprawdzamy przede wszystkim, czy prowadzą one do miejsc, gdzie mieszkają ludzie.

Większość inwestycji drogowych samorządy gminne przeprowadzają wspólnie z powiatem. Jak układa się panu współpraca na tej linii?

– Żeby nie przesłodzić to powiem, że układa się na poziomie bardzo dobrym plus, w sześciostopniowej skali. Faktycznie realizujemy wspólnie sporo działań. Chociażby w tym roku na terenie gminy Piszczac powstanie 3500 metrów bieżących chodników, to może uzmysłowić skalę współpracy z powiatem. Niestety zdarzały się też nieliczne wpadki, wprawdzie nie z winy władz powiatu czy gminy. Za swoją największą porażkę, choć niezawinioną, uważam upadek projektu, który złożyliśmy razem z powiatem i gminą Zalesie. Zakładał on przebudowę drogi z Piszczaca do Zalesia w połączeniu z budową ścieżki rowerowej. Projekt był zaakceptowany, fundusze na jego realizację też nam przyznano. Niestety upór mieszkanki Piszczaca i jej syna, którzy mają działki sąsiadujące z drogą, doprowadził do rozwiązania projektu. Świadomie opóźniali proces wydania pozwolenia na budowę, protestując na każdym jego etapie. Jednak nie poddaję się, nadal będę zabiegał o realizację tej bardzo potrzebnej dla mieszkańców inwestycji.

Nieruchomości gruntowe gminy Piszczac sąsiadują z działkami portu przeładunkowego w Małaszewiczach. Czy samorząd zamierza wykorzystać bliskość Jedwabnego Szlaku i przebudowę portu w celu dostosowania go do potrzeb chińskiego odbiorcy?

– W ubiegłym tygodniu wspólnie z wójtem gminy Terespol Krzysztofem Iwaniukiem rozmawialiśmy z odpowiedzialnym za kolej wiceministrem Andrzejem Bittelem. Nie do końca się zgadzamy ze wszystkimi rozwiązaniami, które proponuje ministerstwo, a które dotyczącą przebudowy Małaszewicz. Podnosiłem także kwestię dla mnie najważniejszą, leżących na terenie naszej gminy działek Skarbu Państwa, które świetnie się nadają na dalszą rozbudowę centrów logistycznych. Na pewno będę mocno zabiegał o wykorzystanie tego areału. Zależy mi na tym, żeby Małaszewicze nie zostały pominięte. Tkwi w nich potencjał, z którego mogą korzystać również mieszkańcy naszej gminy. Wystarczy zobaczyć, ile osób już teraz znajduje tam zatrudnienie i ile firm kooperuje z terminalami przeładunkowymi. Jednak żeby nie utracić chińskiego kapitału, konieczne jest ze strony rządu przyspieszenie pewnych działań.

Sporo projektów realizowanych jest w samym Piszczacu, w centrum gminy. Czy inne sołectwa też mogą liczyć na uwagę samorządu? Dostrzega pan w nich potencjał?

– Oczywiście. Społeczny potencjał jest wszędzie tam, gdzie są aktywni ludzie, gdzie przybywa nowych domów i osiedlają się młode rodziny. Są na terenie naszej gminy miejscowości, gdzie społeczeństwa ubywa, i są takie, które prężnie się rozwijają. Oczywiście taka tendencja jest najbardziej widoczna w Piszczacu i Chotyłowie, lecz nie ustępuje im Ortel Królewski, Dąbrowica Mała czy Wyczółki. Widzę tam duży potencjał, również jeśli chodzi o rozwój kultury. Działają tam koła gospodyń, zespoły, organizowane są wycieczki. My tworzymy miejsca dla takich działań. Obecnie rozbudowujemy świetlicę w Trojanowie, złożyliśmy również wniosek na przebudowę świetlicy wiejskiej w Ortelu Królewskim Pierwszym. Myślę, że trzeba wspierać lokalnych liderów i małe społeczności, dlatego też w każdym z naszych 21 sołectw dokonano jakiejś mniejszej lub większej inwestycji na przestrzeni ostatnich czterech lat.

Cały wywiad dostępny w papierowym i cyfrowym wydaniu "Podlasiaka" nr 23

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy