Krótka historia bocianiego gniazda

Krótka historia bocianiego gniazda

GMINA BIAŁA PODLASKA Są jednymi z największych celebrytów w naszym regionie. Na ich przylot, każdego roku, z niecierpliwością czekają internauci. Piórek i Lotka, bo o nich mowa, to dwa bociany, które możemy podglądać przez całą dobę dzięki Sylwestrowi Kajorowi, który kilka lat temu postawił słup z gniazdem na podwórku w Sławacinku Starym. Od tamtego czasu bocianią parę znają chyba wszyscy.

Jak wspomina pan Sylwester, wszystko zaczęło się w latach 80., kiedy to w rodzinnym domu w Sławacinku Starym miał widok na gniazdo bocianów na stodole jednego z sąsiadów. – Przelatujące nad naszymi głowami bociany za każdym razem wzbudzały naszą ogromną radość i ekscytację, a ich powroty z Afryki zawsze były wyczekiwanym i niezwykłym wydarzeniem. Taka sielanka powtarzała się co roku przez kilkanaście lat. Jednak później, z nieznanych przyczyn, bociany przestały się osiedlać, a najbliższe gniazda były kilometr od nas. Nadal obserwowaliśmy je na łąkach, ponieważ okoliczne tereny są obfite w pokarm i sprzyjają bocianom. Jednak były to bociany z innych gniazd i wsi – opowiada Sylwester Kajor na forum internetowym, na którym publikowane są bieżące wydarzenia z życia Piórka i Lotki.

– Moje przywiązanie do bocianów wzmocniło również smutne wydarzenie z przeszłości. Pewnego letniego dnia razem z kolegami, mieliśmy wówczas jakieś 5-8 lat, zauważyliśmy na łące bociana, który miał opuszczone skrzydło i stał tak nieruchomo dłuższy czas. Zastanawialiśmy się, co się dzieje i czemu nie odlatuje. Domyślaliśmy się, że może mieć zranione skrzydło. Naszemu sąsiadowi udało się go złapać i zawieźć do weterynarza, jednak nie udało mu się pomóc i bocian został uśpiony. Był początek lat 80., nie było wówczas takich ośrodków pomocy ptakom jak teraz. Bardzo to przeżyliśmy. Ktoś oddał tego bociana do wypchania, a potem przekazał nam w prezencie. Był w naszym domu przez kolejne kilkanaście lat, dzięki czemu mogliśmy się dokładnie przyglądać i podziwiać, jak wygląda bocian z bliska – kontynuuje opowieść pan Sylwester.

Historia, którą znają mieszkańcy regionu, rozpoczyna się w 2009 r. To wtedy pan Sylwester postanowił zrobić swojej córeczce Oli niespodziankę i na podwórku rodziców postawił słup pod bocianie gniazdo. A wszystko po to, by i 3-letnia wówczas dziewczynka mogła poczuć tę samą ekscytację i emocje, jakie lata wcześniej czuł jej tata.

Pomimo obaw, czy stawianie słupa ma sens, skoro bocianów już od dawna w okolicy nie było, ostatecznie, latem 2010 r., na podwórku w Sławacinku Starym stanął 12 metrowy (10 metrów po wkopaniu go w ziemię) słup sosnowy, a na nim elegancko przygotowane gniazdo.

Cały artykuł przeczytać można w aktualnym – papierowym i cyfrowym wydaniu „Podlasianina” nr 17 na: eprasa.pl

Justyna Madan

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy