Kolorowy pamiętnik Macieja Falkiewicza

Kolorowy pamiętnik Macieja Falkiewicza
fot. Istvan Grabowski

Oryginalne obrazy z różnych lat znalazły się na wystawie, stanowiącej przekrój bogatych dokonań bialskiego malarza Macieja Falkiewicza. Ekspozycję „Kolorowy pamiętnik” oglądać można w Galerii Podlaskiej do 3 sierpnia.

Kończący w tym roku osiemdziesiątkę artysta, związany od 47 lat z Białą Podlaską, znany jest też z pasji końskiej i łowieckiej. Miłośnikom malarstwa dał się poznać jako autor licznych ekspozycji wystawianych w kraju i za granicą. Absolwent warszawskiej ASP od lat nawiązuje do tradycji polskiego malarstwa pejzażowego i rodzajowego. Z równą swobodą uwiecznia na płótnie podlaskie krajobrazy, kwiaty i sceny kojarzące się z ukochanymi końmi.

Podczas wernisażu, w piątek 1 lipca, z udziałem licznej widowni, bialski poeta Waldemar Golanko zaprezentował wiersz o sztuce, dedykowany świętującemu 80. urodziny autorowi wystawy. Znalazło się w nim wiele akcentów charakterystycznych dla Falkiewicza.

– Nigdy nie ulegałem chwilowym modom czy aktualnym tendencjom. Malowałem to, co mi grało w duszy, czym byłem autentycznie poruszony. W ciągu pół wieku przygody z pędzlem zebrało się tych prac wyjątkowo dużo. Część z nich trafiło do placówek muzealnych i prywatnych kolekcji. Wspólnym wyróżnikiem moich dokonań był i pozostaje kolor. Najlepiej maluje mi się w plenerze, gdzie mam możliwość obcowania z różnymi barwami natury – podkreśla artysta Maciej Falkiewicz.

Warto dodać, że Falkiewicz był wielokrotnie nagradzany, m.in. dwukrotnie przez ministra kultury i sztuki. Komu bliskie są podlaskie klimaty wypełniane oryginalnymi plamami barwnymi, powinien odwiedzić Galerię Podlaską, gdzie na dwóch poziomach eksponowane są różnorodne prace Macieja Falkiewicza.

A oto tekst okolicznościowy Waldemara Golanki, dedykowany artyście:

„Pan Maciej z Lublina, a nie z miasta Łodzi pochodzi, za to osiadł w Białej Podlasce! Błagam o łaskę! Nie na Alasce. To takie przygraniczne miasteczko, za rzeczką. Bogu dzięki, że nasz świat niewielki, a ON maluje konie, choć „Araby”, a żaby na aby i BABECZKI, takie dorodne, piaskowe, które mogą zawrócić w głowie, WYBORNE, i smakowite, „kocham cię życie”. Co jeszcze zmaluje MISTRZ pędzla?! – nikt nie wie. Osiemdziesiąt mgnień wiosny? Poranek radosny? „Cztery pory roku”?, w Janowie pokój, nadzieję na jutro? – czekają płótna. Obrazów tyle ma w głowie, że i pojąć trudno. Taki oryginalny osiemdziesięciolatek, choć nie wygląda – bez wąsa dałbym Mu, cirka, setkę – na pół, a po „pięćdziestce” – według Hugo „młodość starych” się zaczyna. MISTRZ, wspominał, że to nie jego wina, że tak maluje, że farba kosztuje a impresja trwa krótko, ale nie tracił czasu i bez hałasu, i rozgłosu znalazł sposób – na życie. Wziął sprawy w swoje ręce: pędzle, sztalugi, blejtramy i stworzył świat nieznany dla nikogo dotychczas. Artysta. Realizm odbrązowił, pejzaż odsłonił, martwa natura w akcie ożyła, w pędzlu i wyobraźni JEGO siła. Jeżeli warto było przyjść dzisiaj do galerii nie dla Macieja, a kolorów, którymi wzbogacił płótna i ŚWIAT – Cenzuro, SZTUKO okrutna, oceń dorobek lat!”

Istvan Grabowski

Dodaj komentarz

Komentarze

    Brak komentarzy